Wiele europejskich klubów posiada bogatych właścicieli prosto z Azji. Większość inwestorów z tego kontynentu kupuje świetnych zawodników w celu notowania lepszych wyników i przede wszystkim zdobycia ważnych trofeów w swoim kraju oraz poza nim. A niektórzy idą we własnym kierunku. Przykładem innego i nietypowego projektu jest japoński miliarder Keishi Kameyama. Japończyk jest stuprocentowym posiadaczem klubu o nazwie Sint-Truiden. Co właściwie wyprawia z tym zespołem? Czy fani są w ogóle zadowoleni? Na te dwa pytania, odpowiedzi poznacie w trakcie czytania tego artykułu. Zapraszamy!
Sint-Truidense V.V to belgijski klub z siedzibą w mieście położonym niedaleko granicy z Holandią. Ta drużyna istnieje od prawie stu lat. Od sezonu 2015/16 „Kanarki” zbierają punkty w Jupiler Pro League. W połowie 2017 roku klub kupił właśnie Keishi Kameyama od Rolanda Duchâteleta. Poprzedni właściciel chciał pozbyć się swoich udziałów i wycofać się ze sponsorowania klubu, co mu się udało. A zanim zakupił STVV bogacz z Japonii był zainteresowany kupnem innego zespołu z tej samej ligi Sporting Lokeren. Sam jest założycielem DMM.com. Na początku firma skupiała się na sprzedaży pornografii, na czym zrobiła wielką fortunę. A teraz zajmuje się usługami internetowymi i handlem elektronicznym. Digital Media Markt prowadzi współpracę z pięcioma zespołami z J.League: Consadole Sapporo, FC Tokyo, Fagiano Okayama, Avispa Fukuoka (niedawno) oraz Oita Trinita. Japończyk po zakupie tego klubu zaczął ściągać do siebie swoich rodaków i trwa tak po dziś dzień. Czyni tak by ułatwić im piłkarski rozwój w europejskim środowisku, po czym zostają sprzedawani do klubu z pięciu najlepszych lig w Europie. Oczywiście, jeżeli pod warunkiem, że dobrze sprawdzają się w drużynie z Limburgii.
Ale zanim się nastąpiły japońskie rządy w STVV…
W latach 2015-2017 barwy tego zespołu reprezentował Yuji Ono. Mieszkaniec Yokosuki dołączył do nich z Standardu Liège by odbudować swoją formę po długotrwałej rehabilitacji zerwania więzadła krzyżowego. Niestety chłopakowi nie poszło zgodnie z planem. Znów złapał kontuzję co wykorzystała konkurencja do jedenastki. 33 razy zakładał żółto-niebieską koszulę i wrócił do swojej ojczyzny. Obecnie pomocnik jest bez klubu i będzie szukał nowego pracodawcy. Niedawno wygasł mu kontrakt z Gambą Osaka.
Odkąd przyjął klubu Keishi Kameyama zakontraktował 14-stu zawodników z Kraju Kwitnącej Wiśni. W międzyczasie Takayuki Tateishi zasiadł na stanowisku dyrektora. Parę lat temu grali tam m.in.: Takehiro Tomiyasu, Wataru Endo czy Daichi Kamada. Te nazwiska w sezonie 2018/19 były najbardziej wyróżniającymi się graczami zespołu. STVV z japońskimi „Trzema Muszkieterami” w składzie zajęli siódme miejsce w tabeli JPL i byli blisko wyjazdu na podbój Europy. A dzisiaj nasi dzielni wojownicy cieszą się ze swoich karier w klubach z TOP5 i przede wszystkim w reprezentacji Japonii.
Na ten moment w ekipie „Kanarków” gra siedmiu walecznych Samurajów: bramkarz Daniel Schmidt, Ko Matsubara, Daiki Hashioka, Tatsuya Ito, Yuma Suzuki, Daichi Hayashi oraz Taichi Hara. Japońsko-amerykański golkiper to kolejny zawodnik, który powinien pójść niedługo do lepszego zespołu. Chłopak świetnie broni na bramce, a słabi partnerzy z linii obrony nie ułatwiają mu pracy. To taki Eiji Kawashima w młodszej wersji. O nim więcej możecie poczytać tutaj. https://azjagola.com/2019/07/02/daniel-schmidt-w-sint-truidense-v-v/
Z kolei Yuma Suzuki dawno mógł odejść, ale tego nie zrobił. Otóż po zakończeniu poprzedniego sezonu (strzelił 17 goli i stał się najskuteczniejszym Japończykiem w jednym sezonie na Starym Kontynencie) odrzucił atrakcyjną ofertę z R.S.C Anderlechtu, FC Schalke 04 czy Nottingham Forest. Marzeniem napastnika jest wciąż granie w Serie A. W ostatnim dniu letniego okna transferowego mógł trafić do Cagliari. Ostatecznie nie podpisał z nimi kontraktu, bo obu drużynom zabrakło czasu na dokonanie formalności przy transakcji. Niestety jego forma jest teraz nieco gorsza nić wcześniej. Miejmy nadzieje, że chłopak wkrótce się przebudzi…
Oprócz piłkarzy właściciel zatrudnił Masahiro Shimodę w roli asystenta. W STVV spędził dosłownie pół roku. Japończyk był u boku aż trzech szkoleniowców w 22 meczach. Ponad miesiąc temu 54-letni trener uratował Omiyę Ardija przed degradacją do trzeciej ligi japońskiej.
Mimo starań przez japońskiego bogacza fani „Kanarków” są niezadowoleni i już nie raz protestowali przeciwko jego rządom. Kibice liczyli na lepsze rezultaty ze strony swoich ulubieńców oraz zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Ostatnio klub z Sint-Truidenu rywalizował z zespołami spoza Belgii w 1999 roku i był to nieistniejący już turniej Intertoto Cup. Pytanie jest takie: czy Japończyk posłucha kibiców czy dalej będzie robił „piłkarski biznes” po swojemu?
Będziemy uważnie obserwować dalszą sytuację japońskiej kolonii STVV.
Wyświetleń: 374