Uwielbiamy historie a’la Rocky Balboa, kiedy to skazywany na porażkę pretendent pokonuje mocniejszego rywala. Niestety dla milionów kibiców w piłce nożnej nic nie jest czarno białe i zero jedynkowa ocena historii z gatunku Dawida z Goliatem jest niemożliwa.
To co jednych raduje innych wprowadza w czarną rozpacz. Nie raz żal Goliata, a nie raz „śmierć Dawida” przynosi ulgę milionom.
Ok. wystarczy metafor, poniżej streszczenie 3. kolejki 3. rundy kwalifikacji mistrzostwa świata strefy azjatyckiej.
„Śmierć Dawida ulgą dla milionów miłośników Goliata” czyli mecz Wietnam – Chiny
Koreański trener Wietnamu Park Hang-Seo robi cuda na ławce trenerskiej by z zespołu, który jeszcze parę lat temu był workiem bokserskim dla rywali wyskubać jakieś punkty z wielkimi azjatyckiej ziemi.
W pierwszym meczu z wiceliderami tabeli Arabią Saudyjską – prowadzili 1-0 już w 3 minucie, by cały misterny plan szlag trafił po czerwonej kartce i sprokurowaniu jednocześnie karnego 55 minucie.
Ostatecznie grając w 10. pomimo ofiarnie tworzonych sytuacji przegrali 3-1.
W kolejnym starciu z Australią – mistrzem Azji z 2015 roku, Wietnam przegrał nieznacznie 1-0 mimo, że miał nawet więcej sytuacji podbramkowych niż „kangury”.
Pech miał być przełamany w spotkaniu z inną drużyną niemającą choćby punktu w grupie B – Chinami. Ekipa Li Tie, przegrała wcześniej z Japonią (1-0) oraz Australią (3-0) i panicznie szukała punktów w spotkaniu z Wietnamem. Chiny, mające napakowaną gwiazdami z europejskich boisk (przynajmniej było tak ostatnie parę lat) ligę CSL, której drużyny corocznie występującą w ACL są pod ogromną presją powtórzenia wyniku z 2002 roku, kiedy to ostatnio grali na piłkarskim mundialu.
Mecz odbywający się na neutralnym stadionie w Szardży rozpoczął się od wzajemnego sprawdzenia siły rywala. Obie drużyny miały swoje szansę jednakże pierwsza połowa zakończyła się remisem.
W drugiej mieliśmy ogrom emocji. Pomimo wietnamskiego ostrzału z dystansu bramki Yan Junlinga na dwubramkowe prowadzenie wyszli Chińczycy, którzy po bramkach Zhang Yuninga oraz Wu Leia wydawałoby się zapanowali nad meczem. Na szczęście niezłomna drużyna „złotej gwiazdy” dzięki motywacji swojego szalonego trenera Park Hang-Seo oraz zawziętemu kapitanowi NGUYỄN QUANG HẢI wyrównała do 90 minuty meczu stan na 2-2.
Wpierw prawy obrońca HỒ TẤN TÀI popisał się przepiękną sztuczką w stylu Zlatana Ibrahimovića na 1-0 a później kapitan Quang Hai wypuścił no-look passem swojego napastnika NGUYỄN TIẾN LINH’A na pozycję po której mógł bramkarza pytać się, w którym rogu chce mieć umieszczoną piłkę.
2-2 i….neutralsi oraz fani Wietnamu szaleją, radość w każdym zakątku Azji Południowo Wschodniej.
Jednak dla fanów chińskiej piłki, która „hektolitry dolarów” pompuję w rozwój piłki, jest to dramat. Zamknięcie drogi na następne 4 lata do mundialu, może spowodować kolejną zapaść w ich i tak pokiereszowanym przez los futbolu.
„I JEB z Dzidy!” – Wu Lei nasz chiński bohater na starym kontynencie strzela zwycięskiego gola w ostatniej minucie meczu! Ex aequo z napastnikiem hiszpańskiego Espanyolu – lewy obrońca Wang Shenchao zalicza swoją drugą asystę w meczu. Wśród łez rozpaczy Wietnamczyków stworzył się nam nowy dynamic udo – Wu Lei – Shenchao. Wietnam po raz kolejny pokazał charakter, siłę woli, lecz finalnie heroiczny, acz tragiczny występ podczas kwalifikacji.
Kangury pobijają światowy rekord.
Socceroos podtrzymują swój doskonały start w eliminacjach Mistrzostw Świata, pokonując Oman 3-1 w Katarze, ale na ten wynik musieli naprawdę ciężko pracować.
Australia objęła wczesne prowadzenie dzięki Awerowi Mabilowi z Duńskiego FC Midtjylland, który strzelił pierwszego gola meczu w 9. minucie.
Socceroos nie mogli czuć się jednak pewni, ponieważ Omańczycy co rusz groźnie atakowali a wyrównanie w 28 minucie po soczystym uderzeniu Al Manfhara Al Alawi było dowodem, że spotkały się ze sobą dwie groźne ekipy.
Po wyrównaniu Oman ucierpiał z powodu ogromnego pecha, gdy Al Aghbari doznał poważnej kontuzji barku po upadku wynikającym ze starcia z Jacksonem Irvine. Niezwykle imponujący 22-latek był najlepszym zawodnikiem na boisku Omanu do momentu jego zejścia z boiska w 35 minucie meczu. Chociaż Oman imponował swoimi akcjami ofensywnymi w pierwszej połowie, to widać było gołym okiem, że „ten pojazd stracił swój silnik.”
Trener Graham Arnold powiedział po meczu, że „Socceroos zostali wciągnięci w nieobliczalną grę” przez Oman w pierwszej połowie. W przerwie meczu selekcjoner uspokoił piłkarzy i nakazał im grać więcej piłką aby nie wdawać się w nieobliczalną wyminą ciosów.
„Sprawiając, że ścigają piłkę, poczułem, że przejęliśmy grę” – powiedział trener podsumowując pierwszy kwadrans drugiej połowy.
Rozmowa Arnolda w przerwie meczu najwyraźniej zadziałała, dzięki czemu Martin Boyle strzelił gola zaledwie cztery minuty po wznowieniu gry po tym, jak bramkarz Omanu Faiyz Al Rashidi obronił pierwszy strzał Adama Taggarta. Gdy Oman zaczął łapać wiat w żagle w poszukiwaniu bramki wyrównującej Australijczycy „zabili grę” w ostatnich 10 minutach, gdy defensive striker z japońskiego drugoligowca Fagiano Okayama – Mitchell Duke pokonał Rashidiego po przytomnym podaniu drugiego rezerwowego Frana Karačicia.
Zwycięstwo sprawia, że Socceroos jest pierwszą drużyną, która wygrała 11 kolejnych meczów w jednej kampanii kwalifikacyjnej do Mistrzostw Świata i stawia ich na szczycie swojej grupy.
Socceroos w kolejnym meczu zmierzą się z Japonią, która przegrała 1:0 z Arabią Saudyjską.
Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – Irak vs Liban.
Ekipa Dicka Advocaata po świetnym początku kwalifikacji, kiedy to urwała punkty Korei Południowej narobiła smaku swoim sympatykom. Liban z kolei po remisie z ZEA oraz dającej nadzieje porażce po zaciętej walce (wynik mógł pójść w drugą stronę) z Koreą Południową nastawił kibiców na wygraną z lwami Mezopotamii. Niestety dla fanów obu drużyn, spotkały się ze sobą reprezentacje na bliźniaczym poziomie i o ile bramkarz Iraku Fahad Talib mógł śmiało zostać nazwany bohaterem meczu o tyle podopieczni Advocaata swoje szansę partolili (wyraźnym spalonym, czy przestrzelonymi setkami). Sprawiedliwe 0-0 najbardziej cieszy drużyny z Syrii oraz ZEA, które pomimo porażek w swoich meczach pozostają w walce o miejsca zapewniające awans na mundial.
Perska machina za dobra nawet dla sędziego – Iran vs UAE
Drużyna piłkarska ZEA rozczarowała swoich fanów po odważnej, pełnej nieoczekiwanych wydarzeń i frustrującej przegranej 1:0 w meczu kwalifikacyjnym trzeciej rundy eliminacji MŚ z potężnym Iranem na stadionie Zabeel w Dubaju.
Z dwoma remisami w poprzednich dwóch starciach przed meczem z Iranem w czwartek, Zjednoczone Emiraty Arabskie rywalizowały o miejsce przy wielkim stole, czając się na trzecim miejscu za Irańczykami i Koreą Południową.
Co mało śmieszne dla zapełniający w 80% stadion w Zabeel kibiców ZEA, drużyna grała pierwszą godzinie meczu wyrównany bój z Persami. Moment kompletnie podcinający skrzydła to sytuacja bramkowa najlepszego strzelca w historii ZEA czyli Ali Mabhkouta z 60 minuty. Wychodząc w kontrze do prostopadłego podania Ali został sfaulowany na skraju pola karnego przez środkowego obrońcę Shoja Khalilzadeha. Sędzia Chris Beath wprowadził trochę elementów komediowych do meczu, ponieważ wpierw wyrzucił z boiska za czerwoną kartkę obrońcę Katarskiego Al Rayyan, później zmienił decyzję z rzutu wolnego na rzut karny a na koniec odwołał cała akcję z powodu weryfikacji VAR gdzie stwierdzono spalony w momencie podania do Aliego.
Karnego brak, osłabienia brak – ponieważ Khalizadeh został zawrócony z pod prysznica na boisko.
Iran, uznał to za ostrzeżenie by więcej się nie cackać z „Białymi”. Od tego momentu na boisku była już tylko jedna drużyna. Piłkarz Porto Taremi strzelił bramkę po asyście gracza rosyjskiego Zenitu – Azmouna w 70 minucie potyczki. Wynik mógłby być bardziej okazały, gdyby nie obroniony rzut karny przez byłego olimpijczyka z Londynu – bramkarza Ali Khaseifa.
Siódme zwycięstwo Iranu stało się faktem. ZEA z kolei może przez najbliższe miesiące narzekać, iż prawie…dała rady Team Melli.
Ostatnie dwa mecze opisywane były oddzielnie przez naszych redaktorów tutaj:
Korea vs Syria i Japonia vs Arabia Saudyjska
A jak wyglądają grupy po ostatnich spotkaniach?
Grupa A
Grupa B
Kolejna kolejka 4. kolejka spotkań meczów prezentuje się w następujących parach:
Grupa A
Grupa B
Szykują się arcyciekawe mecze. Oczywiście AzjaGola opiszę wydarzenia z powyższych par.
Do następnego!
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 352