W środowe popołudnie polskiego czasu o półfinał Pucharu AFC 2021 a jednocześnie finał strefy interkontynentalnej tych rozgrywek walczył wicemistrz Uzbekistanu, Nasaf Karszy.
Tego, co wydarzyło się tego dnia na Stadionie Centralnym w mieście na południu kraju chyba nikt długo nie zapomni.
Przecież ATK Mohun Bagan Kolkata miał sprawić „Smokom” olbrzymie problemy. Po losowaniu fazy pucharowej, które miało miejsce 4 sierpnia pomyślałem, że zwycięzca strefy Azji Centralnej wylosował najgorzej jak mógł. „Można było trafić na wolny los albo chociaż na drużynę z Hongkongu. A to pech” – dumałem wówczas.
Na szczęście pozostawał atut własnego boiska co na tak olbrzymim kontynencie jak Azja miało przeogromne znaczenie. Udało się go wykorzystać w bratobójczym starciu z Ahalem (3:2) w poprzedniej rundzie. Pomóc miał również w środowym meczu z rywalem, który wydawał się dużo bardziej wymagający niż wicemistrz Turkmenistanu.

Nasaf Karszy – ATK Mohun Bagan Kolkata 6:0

Gole: Kotal 4-samobój, Norczajew 18, 21, 31, Bozorow 45+1, Narzullajew 71

Tak oto „Smoki” rozmontowały indyjską ekipę:
1:0 – rzut rożny z prawej strony i piłka pechowo odbiła się od obrońcy gości
2:0 – rozciągnięcie akcji na lewo do Nasrullajewa, niskie dośrodkowanie w pole karne i wślizg Norczajewa
3:0 – główka Nurullajewa, Bozorowa strzał został zablokowany aż Norczajew za drugim razem dokonał skutecznej poprawki
4:0 – piłka z lewej strony do Norczajewa, 19-latek rozegrał ją z Mozgowojem aż sam strzelił spokojnie przy słupku po ziemi
43. minuta, Bozorow mógł wykorzystać rzut karny ale trafił w poprzeczkę
5:0 – wejście Saitowa z prawej flanki w pole karne, zagranie niskie do środka i Ojbek Bozorow z bliska zrehabilitował się za jedenastkę
6:0 – Bozorow do Nurullajewa, ten do Stanojevicia, Serb prostopadle uruchomił wchodzącego w pole karne Narzullajewa, który nie dał szans Singhowi. Nie, nie było spalonego
Co tu jeszcze dodać? Nasaf zrobił mi dzień. W życiu bym się nie spodziewał że wicemistrzowie Uzbekistanu tak rozmontują jedną z silniejszych indyjskich drużyn. Koncert dał młodziutki Chusajn Norczajew, który zaliczył hat-tricka w niecały kwadrans. Bez zarzutu funkcjonowała defensywa Nasafu, przy której np. taki Roy Krishna sobie za wiele nie pograł. I która pozwoliła oddać zespołowi ATK Mohun Bagan pierwszy strzał w… 73. minucie. I to w dodatku niecelny. Po pierwszej połowie wielu kibiców myślało pewnie „WTF? Co tu się odwala?”. A drużynie Ruzykuła Berdyjewa wychodziło niemal wszystko. Przy zbitej w kupę defensywie kolkackiej ekipy wchodzili w jej pole karne jak w rozgrzane masło i robili tam co chcieli, szczególnie w pierwszej połowie. Zresztą statystyki mówią same za siebie:

Przed Nasafem pojawiła się niesamowita szansa na powtórzenie sukcesu sprzed 10 lat, kiedy klub ten, prowadzony przez Anatolija Demianienkę triumfował w Pucharze AFC. W tegorocznej edycji na zespół z Karszy czeka w półfinale Lee Man z Hongkongu. Zespół jak najbardziej do ogrania, tym bardziej że znów mecz będzie w Uzbekistanie (20 października). W finale, który zostanie zagrany już na wyjeździe czeka ktoś z Bahrajnu albo Kuwejtu: Al-Muharraq lub Al-Kuwait.
W każdym razie są solidne podstawy ku temu, by Nasaf osiągnął niesamowity wynik. I tego mu życzę!

Autor tekstu: Łukasz Bobruk

Wyświetleń: 410

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze

Discover more from AzjaGola

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading