W powoli kończącym się zimowym okienku transferowym w Polsce (ostatni dzień wypada 24 lutego) dokonały się 2 transfery do klubów z naszego kraju z mojej ulubionej części zarówno Azji jak i byłego ZSRR. I to one będą tematem tegoż artykułu.
Chronologicznie zacznę od Dżasurbeka Jachszybojewa.
Urodził się 24 czerwca 1997 roku w Czinazie, niespełna 30-tysięcznym rybackim miasteczku, w którym nie ma żadnej drużyny piłkarskiej. Niemal codziennie od siódmego roku życia do siódmej klasy szkoły podstawowej Jachszybojew dojeżdżał stamtąd pociągiem do oddalonego o 60 km Taszkentu, by trenować w tamtejszym Pachtakorze. Potem przeprowadził się do stolicy i zamieszkał w klubowym internacie.
Tam też rozpoczęła się jego “dorosła” kariera. W 2016 roku zadebiutował w pierwszej drużynie “Lwów” w ligowym spotkaniu z Szortanem Guzor, wygranym u siebie 5:2. W tym rozczarowującym sezonie, w którym Pachtakor zajął dopiero 5. miejsce w Super Lidze, Dżasur zagrał w dwóch meczach. W kolejnym sezonie, zakończonym na trzecim miejscu tych występów było 11. Więcej zaczął ich zbierać, gdy drużynę przejął Szota Arweładze. U Gruzina Jachszybojew pełnił funkcję jokera, mającego dobijać zmęczonych rywali.
W 2018 roku nazbierało się 27 ligowych spotkań, w których zaliczył jedną asystę i zdobył swoje pierwsze 3 gole w “dorosłej” piłce. Debiutanckie trafienie zaliczył 19 kwietnia w wygranym aż 5:0 wyjazdowym starciu z Metalurgiem Bekobod. W maju został z prawej pomocy przeniesiony na prawy atak, gdzie obecnie często występuje. Było coraz lepiej, Pachtakor został wicemistrzem kraju.
Jednak aby nie było za kolorowo, w pewnym momencie popadł w konflikt z Arweładze. Jachszybojew bardzo rzadko udziela wywiadów, jednak w ubiegłorocznej rozmowie dla portalu pressball.by wyjaśnił całą sytuację:
“Nie mogłem się dogadać z trenerem, Szotą Arweładze. Gdy zmienił mnie w jednym z meczów, byłem zdenerwowany i nie podałem mu ręki. Od tamtej pory rozpoczynałem spotkania na ławce, a jeśli wchodziłem na boisko, to tylko na 10-15 minut. Co można zrobić w tym czasie? Straciłem czucie piłki, tempo gry, formę. Kiedy dostawałem futbolówkę, nie pamiętałem nawet, co z nią zrobić. Grałem coraz gorzej. Wiesz, że nawet jeśli zagrasz dobrze, to i tak kolejny mecz zaczniesz na ławce, to przygnębiające. W Energetiku jest inaczej. Trenerzy mi ufają. Czuję, że jestem potrzebny i przydatny dla zespołu. I staram się udowodnić, że nie bez powodu na mnie liczą.”
Zanim latem 2019 roku poszedł na półroczne wypożyczenie do AGMK Olmalik, zdążył wystąpić w sześciu ligowych meczach i zanotował jeden występ w fazie grupowej Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Był to mecz 4. kolejki przeciw Al-Sadd Doha, przegrany 1:2. W ekipie z Kataru grali wówczas choćby Xavi czy Gabi (o tym spotkaniu pisałem tutaj: https://azjagola.com/2019/04/25/4-kolejka-ligi-mistrzow-afc-uzbeckim-okiem-czyli-nie-jest-dobrze/ )
Runda jesienna 2019 roku to 10 występów ligowych (2 asysty) i jeden pucharowy. Mający spore aspiracje “Górnicy” skończyli sezon dopiero na ósmej pozycji. Po upływie pół roku Jachszybojew nie chciał znów grać w Pachtakorze, zatem wyjechał do Europy.
Na początku marca zeszłego roku wypożyczono go do Energetika-BDU Mińsk, gdzie błysnął już w pierwszej kolejce, dwukrotnie trafiając do siatki w spotkaniu z samym BATE Borysów:
Do końca czerwca rozegrał 14 spotkań, w których zdobył 9 goli i zanotował 3 asysty. Ponadto uzbierał 6 żółtych kartek. Wówczas dawał się poznać jako piłkarz dość szalony, który potrzebował “ochłonięcia” i ogrzania gorącej głowy. Często potrafił napalać się i strzelać skąd tylko się da. Jednak w klubie doceniano jego widowiskową i odważną grę. Rosyjskie media porównywały go do Riada Mahreza. Latem skrócono jego wypożyczenie i Pachtakor oddał go w arendę do walczącego do Szachtiora Soligorsk (choć w tym czasie interesowały się nim Raków Częstochowa czy Dynamo Kijów). Tam wciąż błyszczał przyzwoitą formą, w 15 meczach na wszystkich frontach strzelając kolejne 9 bramek. Do tego dorzucił 3 asysty i 3 żółte kartki. Problem jedynie był w tym, że wbijał gole słabszym ekipom a nie drużynom pokroju BATE czy Dynama Brześć (choć z tym zaliczył asystę). I choć częściej sprawiał wrażenie indywidualisty, nie bojącego się pojedynków jeden na jeden z rywalami to czasem potrafił zagrać zespołowo, co było widać podczas jego pobytu w Szachtiorze. W każdym razie dorzucił swoją cegłę do pierwszego od piętnastu lat mistrzowskiego tytułu “Górników”.
Poza boiskiem nie był tak zgrany z drużyną, chadzał swoimi ścieżkami. Jeden z białoruskich dziennikarzy pisał o nim:
“Przez pięć miesięcy w Szachtiorze nie był w stanie dobrze zakorzenić się w zespole. Mówiono, że praktycznie nie komunikował się z nikim, a na treningach nie pracował tak intensywnie. Dyskutowano też o konflikcie z jednym z liderów zespołu po meczu z Ruchem Brześć. W trakcie przygotowań do ostatniego spotkania w sezonie opuścił kilka treningów z nieznanych powodów. Mimo to zagrał, lecz później nikt nie widział na jego twarzy radości z osiągniętego sukcesu. Drużyna pojechała świętować w bazie, ale Jachszybojewa z nimi nie było. Natychmiast opuścił czat drużyny i udał się do Mińska. Na uroczystości, która miała miejsce dzień później, również nikt go nie widział. Przejście do klubu z Soligorska wydawało się bombą. Jasur zdecydowanie pomógł, ale i tak wyszło skromniej niż oczekiwano. W każdym razie sezon 2020 będzie kojarzony z dobrymi wynikami tego zawodnika.”
Sam piłkarz tłumaczył potem, że po ostatnim meczu miał umówiony samolot do Uzbekistanu i nie chciał się spóźnić oraz że jak najbardziej cieszył się z mistrzostwa.
Gole Jachszybojewa w Wyszejszej Lidze 2020:
A jak to u Dżasura wygląda na niwie reprezentacyjnej?
W kadrze U23 rozegrał 28 spotkań, w których strzelił 10 goli. Szansę debiutu dał mu obecny szkoleniowiec Surchonu Termez Rawszan Chajdarow, który jako trener wygrał mistrzostwa Azji tej kategorii wiekowej. Jachszybojew grał w pięciu z sześciu spotkań Uzbeków na tym turnieju i strzelił 3 gole. “Dubeltówkę” zapakował w ćwierćfinale z Japonią:
2 lata później prowadzony już przez Ljubinko Drulovicia Uzbekistan jechał na Mistrzostwa Azji U23 jako obrońca tytułu. Zdobycie medalu gwarantowało im debiut na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Jednak jak to Uzbecy, zawsze musieli się wywalić na ostatniej prostej i kolejny historyczny awans uciekł im sprzed nosa. Dżasur grał od początku do końca we wszystkich sześciu spotkaniach, strzelając gola i asystując w wygranym 5:1 ćwierćfinale przeciwko Zjednoczonym Emiratom Arabskim, prowadzonym przez Macieja Skorżę. Tu możecie przeczytać o występie Uzbekistanu na tamtym turnieju: https://azjagola.com/2020/01/26/tak-blisko-taaak-blisko-i-koniec-uzbeckiego-snu-o-igrzyskach/
W pierwszej reprezentacji Jachszybojew zanotował 3 występy. 2 miały miejsce jeszcze w 2018 roku. Pierwszym z nich było towarzyskie 0:1 z Iranem w Teheranie. Drugim – wyjazd do Urugwaju i 0:3 od gospodarzy. W obu szansę dał mu Timur Kapadze. Trzecie zaś miało miejsce w październiku zeszłego roku, w którym w Taszkencie “Białe Wilki” uległy 1:2 Iranowi. Wadim Abramow powołał go również na listopadowe starcia z Irakiem i Syrią lecz sam zawodnik wyjechał ze zgrupowania, tłumacząc się bólem głowy i gorączką. W uzbeckich mediach wywołało to spore kontrowersje i podejrzewano Dżasura o wymigiwanie się z meczów reprezentacyjnych. Jednak doświadczony selekcjoner stwierdził, że mimo wszystko nie zamyka przed nim drzwi i jeśli będzie dobrze się spisywał w klubie, otrzyma powołania na tegoroczne spotkania eliminacyjne.
“Jaszczur” bo taką ksywkę nadali mu kibice Legii, podpisał umowę do 30 czerwca 2023 roku. “Wojskowi” zapłacili za niego Pachtakorowi 300 tysięcy €. Już pojawiały się komentarze, że “jakiś ogórek z Uzbekistanu przychodzi”. A ja uważam, że może jeszcze pokazać, na co go stać. Rozmawiałem ze znajomymi kibicami Legii i są pełni nadziei co do Jachszybojewa, że rozrusza grę z przodu i że taktyka ekipy Czesława Michniewicza nie będzie opierać się wyłącznie na “ladze” do Pekharta i główce Czecha.
Niedługo później w drużynie odwiecznego rywala Legii, czyli Wiśle Kraków pojawił się drugi z naszych bohaterów.
David Mawutor urodził się 12 kwietnia 1992 roku w stolicy Ghany, Akrze. Karierę zaczynał w lokalnym Thyword FC, po czym grał w Juventusie. Ale nie tym słynnym z Turynu a też lokalnym. W 2012 roku wyjechał do Tadżykistanu, gdzie osiągnął największe sukcesy. Rok później Rawszan Kulob wykupił go a z tym klubem Mawutor został mistrzem kraju oraz występował w fazie grupowej Pucharu AFC. Ponadto został wybrany najlepszym obcokrajowcem ligi.
Kolejny rok później ściągnął go Istiqlol Duszanbe, który definitywnie zdominował ligę tadżycką. W 2014 roku z tą drużyną wygrał wszystko, co na krajowym podwórku się dało: mistrzostwo, puchar i superpuchar. W następnym roku rozwiązał kontrakt z Istiqlolem, gdyż jak stwierdził w jednym z wywiadów prezydent Istiqlola Szochruch Saidow “Ten piłkarz zażądał większej sumy pieniędzy niż wynosił rzeczywisty koszt jego poziomu gry. Więc musiałem się z nim rozstać”. Zatem trzeba było szukać innego klubu. Mawutor był testowany przez Jenisej Krasnojarsk ale nie podpisał kontraktu z tym syberyjskim klubem. Do duszanbijskiej drużyny wrócił latem 2016 roku (w tym samym, w którym ożenił się z Ukrainką o imieniu Wiktoria) i kolekcjonował dalsze trofea: 2 mistrzostwa Tadżykistanu (2016, 2017) a także puchar w 2016 roku. W 2017 roku z Istiqlolem dotarł do finału Pucharu AFC, przegranego jednak 0:1 z irackim Al-Quwa Al-Jawiya z Bagdadu. Ghańczyk zagrał tam całe spotkanie. I mógł żałować, że finał z dwóch lat wstecz przeszedł mu koło nosa. Kto wie, może z Mawutorem w składzie udałoby się ograć malezyjski Johor Darul Tazim?
Skrót finału Pucharu AFC 2017 Istiqlol – Al-Quwa Al-Jawiya:
W 2018 roku jego nowym klubem stało się kazachskie Żetysu Tałdykorgan, polskim kibicom kojarzone najbardziej z przegranym dwumeczem w eliminacjach Ligi Europy 2012/13 przeciw Lechowi Poznań (0:2, 1:1). “Semirieczeńcy” w trzech kolejnych sezonach zajmowali szóste, piąte i szóste miejsce w kazachskiej Premier-Lidze. Niby nieźle ale zawsze czegoś brakowało do wywalczenia przepustki do europejskich pucharów. Mawutor dość regularnie grywał w pierwszym składzie a Dmitrij Ogaj wystawiał go najczęściej na środku obrony, choć często grywał także jako defensywny pomocnik. W pierwszym sezonie zagrał w 30 spotkaniach, w których strzelił 2 gole, raz asystował i dostał 4 żółte kartki. Premierowe trafienie uzyskał 23 czerwca 2018 roku w domowym starciu z Kyzyłżarem Pietropawłowsk, wygranym 2:1:
2 tygodnie później pokonał bramkarza FK Atyrau (2:2 u siebie):
Jak widać, w obu przypadkach pokazał, że potrafi dobrze grać głową i przydaje się w powietrzu podczas stałych fragmentów gry.
W sezonie 2019 zagrał w jednym meczu Pucharu Kazachstanu. Konkretnie w starciu 1/8 finału z FK Atyrau. Jednak tego spotkania miło wspominać nie będzie. Mało, że jego drużyna przegrała 0:1 i odpadła z rozgrywek to jeszcze Ghańczyk, który od jakiegoś czasu posiadał również tadżycki paszport (liczono, że będzie grał w tamtejszej reprezentacji, co jednak nigdy nie miało miejsca) dostał w 41. minucie czerwoną kartkę i przedwcześnie opuścił plac gry. W lidze zaś rozegrał 29 spotkań, w których trzykrotnie został ukarany żółtą kartką. Natomiast w “pandemicznym” sezonie zeszłorocznym zaliczył 17 występów, w których żółty kartonik zobaczył pięciokrotnie. Ponadto raz asystował i raz również trafił do siatki (w wygranym 3:1 starciu z Kaisarem Kyzyłorda). Oto ten właśnie gol:
Ekspert od kazachskiej piłki Kamil Dębek, zapytany o Mawutora, ocenił go następująco:
Pracuś, solidny w odbiorze, potrafi zagrać ostrzej, ale bez przesady. Jak mu piłka siądzie, to nawet zdarzy mu się fajnie uderzyć. Pod względem technicznym czy gry kombinacyjnej nie ma fajerwerków. Czy się sprawdzi? Tego nie wiem, ale pewne uniwersalne umiejętności ma.
— Kamil Dębek (@Kades93) February 20, 2021
19 lutego podpisał umowę z “Białą Gwiazdą”, która będzie obowiązywać do końca obecnego sezonu.
W pierwszym wywiadzie dla wiślackiego kanału na YouTube Mawutor przyznał, że oferta z krakowskiego klubu przyszła pod koniec stycznia na… 10 minut przed momentem, w którym miał podpisać umowę z ukraińską Worskłą Połtawa. Co do swojej pozycji boiskowej stwierdził:
“Jestem przede wszystkim defensywnym pomocnikiem, ale zdarzało mi się już grać na środku obrony. Wszystko zależy od tego, gdzie widzi mnie trener. W Ghanie grałem na środku obrony, a dopiero później przesunęli mnie wyżej, na pozycję defensywnego pomocnika.”
Cały wywiad znajdziecie tutaj:
Obserwując jego boiskowe poczynania, uważam że David jest w stanie przyzwoicie spisywać się zarówno jako środkowy obrońca jak i defensywny pomocnik. A jako że trener Peter Hyballa lubi boiskowych “pracusiów” to powinien sobie świetnie dać radę w naszej lidze, czego mu jak najbardziej życzę!
Autor tekstu: Łukasz Bobruk
red_bobini91
Wyświetleń: 650