Urawa Red Diamonds prowadzona przez Macieja Skorżę rozpoczęła dziś zmagania w nowym sezonie J.League. Jej rywalem było FC Tokyo, a więc derbowy przeciwnik, który podejmował „diamenty” na Ajinomoto Stadium. FC Tokyo prowadzone jest przez Alberta Puiga, który postawił sobie za cel stworzenie tożsamości i nowego stylu gry „Gazowników”. Ofensywne ustawienie z przodu to nie wszystko. W ataku mocno wykorzystywane są także boki obrony, ale w odróżnieniu od ery Hasegawy, stawia się też na posiadanie piłki. Puig stara się więc łączyć tożsamość Tokyo, którą jest szybkie wychodzenie z kontrą, z kontrolowaniem gry, posiadaniem piłki i dużą ilością podań.

Dziś oglądaliśmy właśnie takie spotkanie. Obrona Urawy była często forsowana przez obiegających bocznych obrońców. Nakamurę z prawej strony i Kashifu Bangunagande z lewej. Maciej Skorża nie znalazł rozwiązania tego problemu i Tokyo było niezwykle groźne, gdy wykorzystywało w ataku swoich bocznych defensorów. W pierwszej połowie po jednym z wejść Nakamura był blisko asysty, a w drugiej Kashifu, po którego zagraniu w słupek trafił Teruhito Nakagawa. Odpowiadający za prawą stronę Urawy Sakai nie był w stanie odpowiednio swojej flanki zabezpieczyć.

Tak też padły obie bramki dla Tokyo, które swoje akcje prowadziło wtedy lewą stroną boiska. Pierwszy gol to zagranie Kashifu do Abe, który dograł w pole karne i po zamieszaniu w polu karnym bramkę samobójczą strzelił Koizumi.

Druga bramka to dobre zachowanie Diego Oliveiry, który utrzymał się przy piłce z obrońcą na plecach, zagrał do mającego dużo miejsca na prawej stronie Watanabe, a ten przy pomocy rykoszetu pokonał Nishikawę.

Ktoś powie, że obie bramki nie padłyby bez pomocy szczęścia i to w pewnym procencie prawda. Ale obie bramki były dziełem przemyślanych akcji FC Tokyo, które po prostu wchodziło w pole karne Urawy i kończyło akcję strzałem. Poza bramkami gospodarze mieli wiele innych akcji, które przy większej skuteczności mogłyby zakończyć się kolejnymi trafieniami.

O ile w pierwszej połowie Urawa radziła sobie w środku pola nieco lepiej i mogła myśleć o wyprowadzaniu groźnych ataków, tak po przerwie i ta możliwość została jej zabrana. Wszystko za sprawą zmiany, którą w przerwie przeprowadził Albert Puig. Zmienił on beznadziejnego Keigo Higashiego, a w jego miejsce wprowadził dynamicznego i zawsze głodnego gry Shuto Abe. Ten jeszcze bardziej odmienił obraz gry i pozwolił uzyskać większą kontrolę w środku pola. Sytuację próbował ratować trener Skorża wprowadzając Matsuzakiego i Sekine za Koizumiego i Karlssona, ale i to niewiele dało.

Shuto Abe vs Urawa 2023

Shuto Abe vs Urawa 2023 @fctokyoofficial

W ataku Urawa Reds również nie istniała. 0 celnych strzałów pomimo wprowadzenia w drugiej połowie Shinzo Korokiego i brak pomysłu na budowanie akcji ofensywnych. Urawa Red Diamonds wyglądała na zagubioną w obronie i na bezradną w ataku. Oczywiście wynika to też z doskonałej dyspozycji FC Tokyo, które na wiele rywalowi nie pozwalało, ale także z tego, że Maciej Skorża dopiero zaczyna swoją pracę z klubem w Saitamie. Obrazki po meczu pokazują, że dostał on od kibiców przynajmniej mały kredyt zaufania. Ci nie wrzeszczeli i nie gwizdali na zawodników, co normalnie po takim meczu z FC Tokyo by uczynili, lecz w uprzejmy sposób podziękowali piłkarzom nieśmiałymi oklaskami. To dobra wiadomość dla Urawy i polskiego trenera, który może w spokoju kontynuować pracę nad poprawą gry jednego z największych klubów w Azji. A dzisiejszy mecz pokazał, że przed Polakiem naprawdę dużo pracy, zwłaszcza, że już niedługo czeka go finał Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Oczywiście trzymamy kciuki za kolejne spotkania polskiego trenera na ławce Urawy Reds, której przywrócenie do ścisłej ligowej czołówki, byłoby naprawdę wielkim osiągnięciem.

Wyświetleń: 261

Autor tekstu: Kamil Gala

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze

Discover more from AzjaGola

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading