Legenda za życia J.League, kojarzony przez ostatnie 10 lat z Urawa Red Daimonds – środkowy obrońca Tomoaki Makino strzelił decydującą o punkcie bramkę w meczu kandydatów do mistrzostwa japońskiej ligi.

Obecnie zawodnik Visse Kobe – Tomoaki Makino grał od sezonu 2012 w drużynie z czerwonej części Saitamy – Urawa Red Daimonds. Makino, który wpierw, jako wychowanek i następca Kazuyuki Toda (uczestnika MŚ 2002 i ex zawodnika Tottenhamu) zasłynął grając w Sanfrecce Hiroshima swoimi ofensywnymi popisami, został sprowadzony do Urawy przez Serbskiego trenera Mihailo Petrovića.

(poniżej czasy gry w Sanfrecce Hiroshima)

Papa Petro” powoli sprowadzał całą swoją „rodzinę” do Urawy, czyli młodych gniewnych, którzy przemienili losy Hiroshimy z ligowego nieudacznika na kandydata do mistrzostwa.

Za Makino, poszli jego przyjaciele w postaci takich gwiazd jak Shusaku Nishikawa, Rytoa Moriwaki, czy Yosuke Kashiwagi.

Ofensywny środkowy obrońca szybko przejął kapitańską opaskę i rozpoczął swój bieg po mistrzowski tytuł, którego nigdy nie było mu dane zdobyć.  Sięgnął, jednak po inne trofea, takie jak Puchar J.League 2016, dwukrotnie Puchar Cesarza 2018 i 2021 oraz Suruga Bank Championship w 2017.

W międzyczasie zaliczył 38 występów w kadrze, podczas których zdobył Puchar Azji Wschodniej 2013 oraz wystąpił na ostatnich mistrzostwach świata w Rosji.

Tego właśnie zawodnika, który 3-krotnie dostawał się broniąc barw Diamentów do najlepszej 11. roku J.League włodarze Urawa Reds skreślili na zakończenie zeszłego sezonu. Oddany niczym pies przewodnik – Makino zalał się łzami, kiedy usłyszał o decyzji włodarzy i każdego piłkarza na świecie można byłoby podejrzewać o płacz pod publiczkę, ale nie lojalnego „Tomcia”.

Co smutniejsze obrońca zareagował na tą decyzję w sposób łamiący serca oddanym fanom jego talentu. Ponieważ, grając głównie w pucharach w sezonie 2021 Makino dwukrotnie dawał zwycięstwo swojej drużynie w ostatnich sekundach kluczowych meczów.

Wpierw, strzelając zwycięską bramkę z mistrzem J.League – Kawasaki Frontale, wyrzucając ich z Pucharu Ligi, a później strzelając kolejną zwycięską bramkę podczas ostatniego meczu w koszulce Diamentów w finale Pucharu Cesarza z Oita Trinita.

Makino miewał lepsze i gorsze mecze w swojej karierze. Jednak nie można mu odmówić, że to on był twarzą klubu przez ostatnie 10 lat zarówno na boisku, jak i poza nim. Był również tzw. „Mood Makerem” ,tworząc rewelacyjną atmosferę w szatni oraz skracając dystans z kibicami. Na cieszynki w wydaniu Makino i jego poddanych, emocjonalne show podczas udanych interwencji, czy pomeczowe wywiady fani czekali równie mocno co na najładniejsze bramki.

Mimo wszystko stwierdzono – „jest za stary, idziemy po nowe, z niego już nic nie będzie”.

W środę 23 lutego 2002 – Makino zagrał od pierwszej minuty swój 401 ligowy mecz w J.League przeciwko swojej ukochanej bez wzajemności ex drużynie.

W 87 minucie przy wyniku 1-2 dla Urawy, Makino wyszedł w powietrze do idealnego dośrodkowania Andresa Iniesty, strzelając gola na wagę remisu.

Po meczu bohater potyczki, który strzelił gola swojej starej drużynie, powiedział: „Miałem wiele okazji i myślałem, że wejdę głębiej w pole karne, jeśli będę miał szansę. Dostałem bardzo dobrą piłkę od Andresa, i myślę, że to właśnie ona zadecydowała o wyniku – skomentował Makino.

Co ciekawe, zagranie to Iniesta z Makino zaplanowali sobie w szatni w przerwie meczu.

„Andreas mówił mi, że jeżeli zdecyduje się na wejście w pole karne, to z pewnością znajdzie mnie podaniem, jeżeli tylko ucieknę swojemu obrońcy”.

Głęboko poruszony triumfalnym powrotem kontynuował: „Przyjechałem na ten stadion z entuzjazmem, aby zdobyć trzy punkty, i mogłem pokazać swój pełen energii występ przed znajomym stadionem, znajomymi i kibicami. Pomyślałem, że to miasto, które naprawdę kocham, kiedy wjeżdżałem autobusem z sentymentem wszystko obserwowałem. Odliczałem w harmonogramie dni do tego meczu i nie mogłem się doczekać tego dnia”.

„To był fajny mecz, więc myślę, że dobrze było zobaczyć go na boisku i to w roli strzelca gola.”- Powiedział po meczu Ricardo Rodríguez, który prowadzi Urawę.

(poniżej skrót całego meczu)

Makino zamienił słowo ze szkoleniowcem, który jeszcze rok temu zdobywał z nim Puchar Cesarza. „Ricardo zawsze żartobliwie nazywał mnie „ napastnikiem ”, więc powiedział: „Miałem dzisiaj pecha (w kontekście strzelonej bramki), w końcu jesteś napastnikiem”. Ujawnił treść rozmowy i dodał: “Życzę Urawa Red powodzenia w przyszłości, pokażemy naszą siłę do tego stopnia, że ​​możemy pokonać Reds i zrobimy, co w naszej mocy, aby wygrać mistrzostwo.” Następna runda będzie meczem otwarcia u siebie z Avispą Fukuoką (26. lutego). „Bardzo mi przykro, że zdobyłem tylko jeden punkt, ale jutro wracam do domu, więc chciałbym dobrze przygotować się do następnego meczu. Jeszcze nie wygrałem, ale mam solidny punkt. Zrobię, co w mojej mocy, aby uzyskać 3”, pokazując swój entuzjazm do następnego meczu.”

Makino pokazał, że sezon 2022 nie będzie tym, w którym zawiesi buty na kołku. Ci, którzy spisali go na straty w Urawie dziś plują sobie w brodę. Jeden z bardziej pociesznych piłkarzy w historii J.League będzie bawił nas przez najbliższe 10 miesięcy na złość włodarzy Urawy, którzy ewidentnie popełnili błąd puszczając swoją legendę do bogatego rywala
o mistrzowski tytuł.

Autor tekstu: Adam Błoński

Wyświetleń: 393

Autor tekstu: azjagola

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze