Urawa Red Diamonds to bez wątpienia jeden z największych klubów nie tylko w Japonii, ale i w całej Azji. Niestety dla jej kibiców, po wielkim triumfie w Azjatyckiej Lidze Mistrzów w roku 2017, klub przeżywa mocno średni okres. Żeby nie powiedzieć kiepski. Urawa od dawna nie liczyła się w grze o mistrzostwo, a w Lidze Mistrzów w 2019. roku zagrała tylko dlatego, że wygrała Puchar Cesarza.

Zauważać to zaczęli kibice, ale zauważać to zaczęli także włodarze klubu z Saitamy., którzy uznali, że Urawa powinna walczyć o najwyższe cele. Żeby to było możliwe, w Saitamie musiało dojść do rewolucji. Nie działało w nim bowiem wiele rzeczy, a różni pracownicy i dyrektorzy Diamentów mogli lepiej wywiązywać się ze swoich obowiązków. W klubie zrozumiano, że czas na zmiany. Zmieniono niemal całą kadrę zarządzającą, w tym dyrektora sportowego oraz dyrektora technicznego. Funkcję tego drugiego objął Pan Tsutomu Nishino, który postawił na nowoczesne rozwiązania oraz zaczął wymagać od swoich pracowników znacznie więcej. Z Panem Nishino przeprowadziliśmy niedawno rozmowę, w której omawiamy niektóre zmiany, jakie zaszły w klubie. Wywiad do przeczytania TUTAJ. Widać więc, że Urawa Red Diamonds rozpoczęła zmiany od środka. Od zwykłych pracowników, zarządu i kadry kierowniczej. Dopiero potem stopniowo zmiany zaczęły dosięgać także samych zawodników i trenerów.

W klubie zrozumiano w końcu, iż nie można opierać zespołu wyłącznie na zawodnikach doświadczonych i praktykować gry za zasługi. Uznano ponadto, że potrzebny jest trener, który rzeczywiście poprawi grę zespołu i który będzie wiedział jak poradzić sobie ze sporą grupą różnych od siebie zawodników. Zdecydowano więc pożegnać Pana, który z wyglądu bardziej przypomina bossa Yakuzy, czyli Tsuyoshiego Otsuki i sezon 2021 rozpocząć z dużo bardziej wykwalifikowanym szkoleniowcem.

Pan Otsuki sprawdzał się w roli trenera, którego zadaniem było gaszenie pożarów po swoich poprzednikach, bądź gdy trzeba było poprowadzić zespół w kilku ostatnich kolejkach sezonu. Jego dobra praca została przez klub nagrodzona i w końcu doczekał się prowadzenia Urawy na pełen etat. Niestety nie sprawdził się w tej roli zbyt dobrze. W sezonie 2019. prowadził Urawę od maja i skończył sezon na odległym 14. miejscu. Zaledwie punkt nad strefą spadkową. Rok później było trochę lepiej, ale nadal nie było dobrze. Reds zajęli 10. miejsce w J.League i nawet kibice na Saitama Stadium dawali wyraz swojemu niezadowoleniu.

Do poszukujących nowego trenera działaczy uśmiechnął się los. Gdy na rynku nie było przekonującego i właściwego kandydata, taki pojawił się na zapleczu J1.League. Nie będąca faworytem do awansu Tokushima Vortis nie dość, że awansowała, to jeszcze wygrała J2 w imponującym stylu. Za jej sterami zasiadał młody, bo 47-letni Hiszpan, który zdawał się być tym kimś, kogo Urawa Reds szuka. I tak oto sezon 2021 rozpoczął się w Saitamie od ogłoszenia Ricardo Rodrigueza nowym trenerem Diamentów.

Eksplorując rynek skandynawski, skauci Urawy natrafili na dwóch Duńczyków, którzy ich zdaniem nadawali się idealnie do wzmocnienia składu na przyszły sezon. O pierwszego zabiegało wiele klubów europejskich. O drugim było nieco spokojniej. Dzięki ogromnym staraniom poczynionym przez klub, dzięki nowoczesnym rozwiązaniom i zastosowaniu nowych technik sprowadzania zawodników, a także dzięki wsparciu m.in. holenderskiego Feyenoordu, zarówno Kasper Junker, jak i Alexander Scholz trafili do Urawy. I obaj okazali się bardzo trafionymi transferami.

Na tym aktywność Urawy na rynku transferowym się nie zakończyła. Do klubu trafili jeszcze tacy piłkarze jak Esaka, czy przychodzący z Marsylii Hiroki Sakai. Pierwszy sezon nie jest spełnieniem ambicji Urawy, która jak sama mówi chce zostać największą drużyną całej Azji. Red Diamonds są obecnie na szóstym miejscu, bez większych szans na wskoczenie do pierwszej trójki. Dlatego rewolucja w klubie trwa w najlepsze. Podobnie jak we Francji w XVIII wieku, tak i tutaj zorientowano się, że starszyzna, odporna na nowe czasy i nowe porządki, nie jest dłużej potrzebna. Tylko w tym tygodniu poinformowano o nieprzedłużeniu kontraktu z trzema legendami Urawy Red Diamonds.

Na pierwszy ogień poszła największa spośród nich. Kapitan i gracz Urawy od 2007. roku (z dwuletnią przerwą na grę w Leicester City), czyli Yuki Abe.

40-letni weteran zagrał dla Urawy 501 meczów i wygrał obie Ligi Mistrzów, po jakie sięgnęła w swojej historii Urawa Reds. Zawodnik ogłosił, że wraz z końcem sezonu zakończy piłkarską karierę.

Kolejna z legend to playboy japońskiej piłki i twarz Urawy Red Diamonds w ostatnim dziesięcioleciu, czyli Tomoaki Makino.

Wiemy jedno. Tego charakteru, tego oddania i tego zaangażowania nie będzie dało się ani podrobić, ani zastąpić. Makino to zawodnik grający na powoli wymierającej pozycji  “ofensywnego środkowego obrońcy”, który nosił koszulkę Reds od 2012. roku, kiedy to powrócił z nieudanego podboju Bundesligi. Liga Mistrzów, Puchar Japonii i Puchar Ligi Japońskiej. To dorobek zawodnika, który reprezentował klub w 415 spotkaniach.

Podczas pożegnalnej konferencji prasowej, Makino zalał się łzami i stwierdził, że “chciał zakończyć karierę w klubie, który kocha”, czy że “nie wyobraża sobie siebie w innej koszulce”. Dodał też, że będzie chciał kiedyś do Urawy wrócić jako pracownik klubu.

Z wypowiedzi Makino można wysnuć dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że nie kończy on kariery i będzie szukał innego klubu w J.League. Drugi, że to nie od zawodnika wyszła decyzja o nieprzedłużaniu kontraktu, lecz od klubu.

Trzecia z wspomnianych legend to Tomoya Ugajin. 33-letni wychowanek Urawy również był ważnym członkiem ekipy, która sięgała po Azjatycką Ligę Mistrzów, Puchar Cesarza i Puchar Ligi. Boczny obrońca zgromadził na swoim koncie 395 meczów w koszulce Red Diamonds, którą po raz pierwszy w swojej karierze będzie musiał zamienić na inną.

Wszystkie trzy przypadki łączy jedno – nie dają już klubowi tyle, ile dawali kiedyś i ile mogą dać mu inni. Jest to jasna deklaracja Urawy Red Diamonds, która mówi, że czasy gry za same zasługi się skończyły i klub musi zrobić krok do przodu. Na szczęście wszystko robione jest w sposób przemyślany i z głową. Nie jest tak, że Urawa pozbywa się każdego doświadczonego/starszego zawodnika i wypełnia skład samymi nowymi twarzami. Pozbyto się zawodników, którzy od pewnego czasu nie nadążają sportowo za poziomem i stylem jaki chce prezentować klub z Saitama Stadium. Jego szeregi miał także opuścić Shinzo Koroki, a więc trzykrotny mistrz Japonii i strzelec prawie 150 goli dla Urawy. Japończyk miał ofertę od Hokkaido Consadole Sapporo i był gotowy, aby ją przyjąć. Kierownictwo klubu z Saitamy zdołało go jednak przekonać do pozostania, gdyż to on ma być tą legendarną twarzą rewolucji i przebudowy Diamentów.

Projekt Urawy Red Diamonds można obserwować z wielkim zainteresowaniem, gdyż jest on prowadzony w sposób bardzo przemyślany, stopniowy i ambitny. Zmiany, które swój początek miały w gabinetach klubu z Saitama Stadium, zdają się posuwać klub mocno do przodu. W kierunku, o jakim ludzie z klubu mówią bardzo głośno. W kierunku stania się największym klubem w Azji.

Wyświetleń: 409

Autor tekstu: Kamil Gala

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze