Japonia rozegrała swój ostatni mecz eliminacji do MŚ w tym roku. Jej rywalem był Oman, którego pokonanie było absolutnie niezbędne w kontekście walki o awans na katarski mundial. Niestety z uwagi na fakt, że trenerem Japonii nadal jest Hajime Moriyasu, kibice Japonii nie byli przed meczem zbyt optymistycznie nastawieni. W poprzednich meczach Samurai Blue grali bez stylu i bez charakterystycznego dla siebie polotu, który zdusił i odebrał kadrze obecny szkoleniowiec. Japonia posiada potężny potencjał, także do efektownej i bardzo ofensywnej gry. Jednak w tegorocznych eliminacjach zdołała ona zdobyć zaledwie 5 goli w 6. meczach. Ci najbardziej utalentowani i posiadający największą ochotę do gry zawodnicy albo są sadzani na ławce, albo odsyłani na trybuny. Dlaczego? To wie wyłącznie Moriyasu. W Japonii spekuluje się, że jego wybory mają miejsce przez jego ograniczenie taktyczne oraz “strach” przed daniem szansy nowym, młodym zawodnikom. Stąd ciągłe stawianie na tych samych piłkarzy, mimo iż nie wnoszą oni do gry absolutnie nic pożytecznego. A często wręcz przeciwnie. Spójrzmy na skład Samurajów z wczorajszego meczu z Omanem:

W pierwszym składzie wybiegł będący w fatalnej formie Shibasaki, nie grający w Liverpoolu Minamino, Yuya Osako, który obecnie nie daje tej kadrze absolutnie nic oraz Yuto Nagatomo, który miał niemały udział w pogromie FC Tokyo w Jokohamie. Czy było kim ich zastąpić? Cóż… oczywiście. Na ławce rezerwowych mecz zaczęli tacy piłkarze jak Kyogo Furuhashi, który jest gwiazdą w Celticu i który dość regularnie strzela w lidze szkockiej i Lidze Europy. Poza nim był też oczywiście rewelacyjny talent Kaoru Mitoma, który przebojem wdarł się do ligi belgijskiej i który z każdym meczem zyskuje nową rzeszę fanów. Był także Ritsu Doan, którego nie trzeba nawet przedstawiać. Skoro mowa już o składzie, to trzeba wspomnieć o zawodnikach, którzy decyzją genialnego szkoleniowca zostali poza kadrą na to spotkanie. A byli to m.in. Daizen Maeda, Reo Hatate i Ayase Ueda. Dwóch pierwszych zawodników jest o krok od przejścia do Celticu. Maeda przewodzi klasyfikacji strzelców w Japonii i w ostatnim ligowym meczu strzelił hat-tricka. Hatate to wielki talent i wyróżniająca się postać mistrzowskiego Kawasaki Frontale. A Ueda to napastnik Kashimy Antlers, który w tym sezonie J1 strzela jak na zawołanie i pomimo kontuzji w środku sezonu zgromadził na swoim koncie 13 trafień.

Mecz w wykonaniu Japonii był katastrofalny. W pierwszej odsłonie nie stworzyła ona żadnej 100% sytuacji do zdobycia gola, nie tworzyła składnych i szybkich akcji, ani nie była przesadnie zmotywowana do atakowania. Oman niby próbował konstruować jakieś okazje, ale od początku był zbyt zajęty grą na czas. W przerwie Moriyasu jakimś cudem doszedł do wniosku, że warto byłoby wpuścić na plac gry Kaoru Mitomę, który zmienił okropnie prezentującego się Shibasakiego. Ten zaraz po wejściu przeprowadził bardzo groźną akcję lewą stroną i został sfaulowany tuż przed polem karnym Omanu. W 45 sekund Mitoma zrobił więcej niż Shibasaki i Minamino od początku eliminacji.

Niedługo później Japonia w końcu doszła do bardzo dobrej sytuacji. Błąd przy interwencji popełnił bramkarz Omanu, a do piłki dopadł właśnie Takumi Minamino. Gracz Liverpoolu znalazł się z piłką mniej więcej dwa metry od pustej bramki rywala, ale… uderzył tak, że piłkę przy linii bocznej musiał gonić Yamane. Coś co zostało nazwane przez komentatorów “pudłem roku” nie naładowało pozytywnie żadnej ze stron i w dalszym ciągu mieliśmy dość nudny obraz gry. Następnie na murawie zameldowali się Nakayama i Furuhashi, którzy zmienili Nagatomo i Minamino – mniej więcej tak powinien właśnie wyglądać skład od początku meczu. Aktywność Kyogo wniosła dużo zamieszania w szeregach obronnych Omanu, no i skutecznie pomagała Japonii zdobywać przestrzeń w najbliższym otoczeniu pola karnego.

Gdy mecz niebezpiecznie zbliżał się do końca, Japonia w końcu przełamała impas i zdobyła jak się okazało zwycięską bramkę. Autorem trafienia był Junya Ito, który dał Samurajom trzy punkty w drugim meczu z rzędu.

Akcja bramkowa była tylko dowodem na to jak po raz kolejny pomylił się Moriyasu z wyborem pierwszego składu. Akcję Japończyków zapoczątkował Nakayama, który dograł do Kaouru Mitomy. Ten ładnie zachował się na lewej stronie boiska i doskonałym podaniem znalazł w polu karnym Ito, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Dwóch z trzech kreatorów tej bramki to zawodnicy rezerwowi, którzy po prostu musieli zagrać od pierwszej minuty.

Japonia nadal gra bez charakterystycznego dla siebie stylu. W sposób minimalistyczny, mało ambitny, zupełnie nieefektowny i zwyczajnie nudny. Jest to sposób gry, którego w kadrze Japonii nie pamiętamy. Dość powiedzieć, że po tym spotkaniu Japończycy najbardziej mogą dziękować… Chińczykom, którzy zremisowali z Australią po bramce Wu Leia, dzięki czemu Japonia wyprzedziła w tabeli Australię i wskoczyła na drugie miejsce w tabeli, które daje bezpośredni awans na mundial.

Tabela GRUPY B

Wyświetleń: 357

Autor tekstu: Kamil Gala

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze