Vegalta Sendai “za porozumieniem stron” rozwiązała dziś kontrakt z Quentenem Martinusem. Urodzony na Antylach Holenderskich zawodnik przebywał w Sendai od stycznia tego roku, kiedy to odszedł z Urawy Reds z którą w 2018. roku wygrał Puchar Cesarza.

Martinus przyszedł do Sendai, żeby pomóc klubowi w bardzo trudnej sytuacji i przyczynić się przynajmniej do utrzymania w lidze. Niestety doszło do nieprzewidzianych zwrotów akcji, które sprawiły, że reprezentant Curaçao odchodzi z klubu tylnymi drzwiami po zaledwie pół roku. O co właściwie poszło?

Jak donoszą media i źródła bliskie klubowi, Martinus popadł w konflikt z trenerem Sendai, który niespecjalnie chciał wystawiać go do gry. Martinus nie omieszkał poskarżyć się w mediach, że nie podoba mu się taki stan rzeczy i… trener klubu.

Od czasu wywiadu było tylko gorzej. Według otoczenia klubu, zawodnik łamał wiele klubowych zasad i protokołów zarówno boiskowych, jak i pozaboiskowych. Był nieposłuszny i miał bardzo “niekorzystny wpływ na szatnię”. Dlatego w klubie nie starano się już nawet szukać rozwiązań sytuacji i postanowiono zwyczajnie rozwiązać z zawodnikiem kontrakt. Można żartować, że o jego podejściu do klubu i tej całej sytuacji najlepiej świadczy tweet pożegnalny i sugestywny napis na zdjęciu.

Pod względem sportowym, były zawodnik m.jn. Heerenveen, Marinos, czy Urawy, wypadał w Sendai całkiem nieźle. Wystąpił w 15. meczach J1 w tym sezonie i strzelił 3 bramki. Ale jakże kluczowe. Pierwsza dała remis z Kawasaki na Todoroki, druga pozwoliła pokonać Nagoyę 1-0, a trzecia była na wagę remisu z Cerezo Osaką. Bez tych punktów Vegalta znalazłaby się zaledwie punkt nad ostatnią w tabeli Yokohamą FC. Odejście Martinusa oznacza więc sportową stratę dla klubu z Sendai, jednak pod każdym innym względem jest to decyzja jak najbardziej prawidłowa.

Wyświetleń: 368

Autor tekstu: Kamil Gala

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze