Piłkarskie drużyny Azji muszą mocno się nagimnastykować, by dostać się na wymarzony mundial gdzie będą udowadniać, że mogą bawić się już z „dużymi chłopcami futbolu”.
Cztery miejsca, na które chętkę ma 47 federacji, czyni rywalizację śmiertelnie poważną. Kariery prominentnych włodarzy, wpływowych działaczy i sponsorów federacji wiszą na włosku. W zależności od wyników takich drużyn jak Iran, Chiny, Indie, Indonezja czy ZEA poznamy odpowiedź, czy ich federacje zaliczą długo wyczekiwany progres czy kolejny rozczarowujący regres.
W przypadku porażki wspomnianych krajów, FIFA traci potencjalne 3,5 miliarda obserwatorów mundialu. Oczywiście nie można być naiwnym i wiemy, że federacja i tak zarobi w tych regionach na mistrzostwach świata. Jednak marketingowa machina uruchomiona po awansie, którejś z wyżej wymienionych ekip napędziłaby nieporównywalnie więcej zielonych do sakwy „piłkarskim władzom”.
Jak radzili sobie faworyci, pretendenci jak i malutcy azjatyckiego piekiełka?
Sprawdźmy poniżej!
Grupa A
Chiny zajmowały przed 6 serią spotkań w grupie A trzecie miejsce, czyli niepremiowane awansem na mundial. Federacji, wydającej miliony na piłkę w największym kraju świata wynik taki nie przystoi. Chłopaki ex-weterana angielskich boisk Li Tie nie mieli, więc czasu na kurtuazje z jedną z najsłabszych ekip AFC – Guam. Od początku Wu Lei i paczka cisnęli wyspiarzy a wynik i tak nie odzwierciedla przewagi, jaką mieli Chińczycy. Wdrapali się na 2 miejsce tuż za Syrią i muszą w pozostałych 2 spotkaniach punktować by utrzymać Filipiny w ryzach. Głosy o tym, że Państwo Środka kupiło sobie awans dzięki rzeszy znaturalizowanych piłkarzy są mocno przesadzone.
Po pierwsze Chińczycy jeszcze nigdzie nie awansowali i nawet, jeśli wyjdą z grupy A to czeka ich naparzanka z silniejszymi rywalami w kolejnym etapie kwalifikacji. Po drugie ocenianie siły Chińskiego zaciągu na podstawie pojedynku z Guam jest mało poważne (jak niedawno Japonii z Mongolia). W kolejnych meczach z Filipinami i Syrią przekonamy się, z jakiej gliny ulepieni są „Alany i Elkessony”.
Liderzy grupy A – Syryjczycy rozgromili Malediwy mimo wyraźnego oszczędzania sił na kolejne mecze. Bohaterem meczu został piłkarz rumuńskiego klubu Botosani – Mahmoud Al Mawaas. Jak widać nie samym Omarem Khrbinem Syria stoi.
Tabela Grupy A
Grupa B
Niestety wszystko co mozolnie budował angielski trener Gary White zostało zaprzepaszczone. Obecnie Tajwan (właśnie dostaje bana od Chin za użycie tej nazwy) które wdrapywało się już na wyższą półkę dostaje wpierdziel od Nepalu, jednej z gorszych drużyn w Azji. W pojedynku, tych co bardziej by chcieli niż mogą – Nepal okazał się bezlitosny.
Degradacja Tajwańskiej piłki osiągnęła szczyt i zespół który w latach 60 rządził na kontynencie dziś jest pewnikiem łatwych 3 punktów.
Hiszpański selekcjoner Carasco nie znalazł odpowiedzi na dobrze naoliwioną maszynę wojenną Australijczyków. Weteran niemieckich boisk Leckie i reszta ferajny udowodnili Kuwejtczykom, że drugie miejsce w tabeli B, to szczyt tego, co mogą osiągnąć kiedy kangury są w pobliżu. Socceroos już jedną nogą w drugiej fazie eliminacji.
Tabela B
Grupa C
Hong Kong choć ma wsparcie neutralsów choćby z powodu panującej obecnie w tym kraju sytuacji politycznej, to na sympatii nie był wstanie daleko zajechać w konfrontacji z tytanem azjatyckiej piłki. Iran, który przed spotkaniem (jak i po nim) zajmował 3 miejsce w tabeli “premiowane” odpadnięciem z wyścigu po MŚ nie miał zamiaru patyczkować się z rywalem. Potrzebował 3 punktów do zachowania szans na mundial i przez 90 minut katowali rywala z Azji Wschodniej. Fiński Selekcjoner Paatelainen, wykazał więcej sprytu niż jego azjatyccy koledzy po fachu, ponieważ ustawił może mało efektownie acz efektywnie zespół w defensywie. Pomogło to uniknąć blamażu jak choćby niegdyś Keisuke Honda z Kambodżą czy ekipy Myanmaru i Mongolii z Japonią. Ba! Udało się nawet strzelić honorową bramkę persom autorstwa Chen Siu Kwanga (na co dzień zawodnik Lee Man)
Tyle dobrego o przegranych. Iran był bezdyskusyjnie ekipą lepszą a ataki Jahanbakhsha czy Teremiego budziły strach w oczach defensorów. Team Melli będą potrzebować takiej formy by uratować się przed kompromitacją, jaką byłoby odpadnięcie już w pierwszej fazie eliminacji do MŚ.
Ok. tu nie ma czego komentować. Zespół Kambodży pod wodzą nowego trenera – znajomego Keisuke Hondy pana Hirose (ex trenera uniwersyteckiego) grał tak jak wynik sugeruje. Honda, zamiast wciskać swoje górnolotne banialuki o walce do końca pomimo nieprzychylnego wyniku, powinien brać przykład z pragmatyki np. z Pana Paatelainena selekcjonera Hong Kongu. Pod wodzą filozofii legendy Japońskiej piłki Kambodża pobija rekordy porażek do zera. Kambodżańska federacja chyba nie o takim rozwoju myślała. Bahrajn bezdyskusyjnie na pierwszym miejscu, choć Irak oraz Iran mocno depczą mu po piętach.
Tabela Grupy C
Grupa D
Po grupie G najbardziej wyrównana a co za tym idzie, nieprzewidywalna grupa. Na dobrą sprawę wszystkie 4 ekipy mogą jeszcze awansować do drugiej rundy. Czy 6. kolejka spotkań coś zmieniła?
Arabia Saudyjska vs Jemen 3-0.
Fahad Al Muwallad, czyli saudyjski diabeł tasmański z szybkością strusia pędziwiatra został bohaterem Saudów. Liderzy tabeli oddali pola Jemeńczykom dopiero w 40 minucie meczu, kiedy to po dublecie Muwallada oraz bramce najlepszego saudyjskiego piłkarza ostatnich lat – Salem Al Dawsariego było już 3-0. Borykający się z wewnętrznymi problemami Jemen ma 5 punktów na koncie, zachowuje jeszcze matematyczne szansę na wyjście z grupy. “Zielone Sokoły” zachowując fotel lidera tabli grupy D są praktycznie jedną nogą w drugie fazie eliminacji.
Palestyna niesiona wsparciem neutralsów (niekoniecznie zawsze rozumiejących co się dzieje na bliskim wschodzie) chciała na własnym terenie zrewanżować się za porażkę z września 2019 roku, kiedy to przegrali z Singapurem 2-1 (choć to trochę ściema, bo i tak grali w Arabii Saudyjskiej). Palestyńczycy nie dali cienia wątpliwości, kto jest lepszą ekipą w czym pomogły szybkie 2 pierwsze bramki na przełomie 20 i 23 minuty, które skutecznie położyły na łopatki Singapur. Nim “Lwy” wstały po tym nokaucie Palestyna otrzymała rzut karny w 30 minucie podnosząc wynik na 3-0. Nastawieni na skondensowaną obronę oraz kontry wyspiarze nie byli wstanie odnaleźć się w sytuacji, w których muszą się otworzyć na tak wczesnym etapie spotkania. Z ich ataków nie wynikało nic prócz coraz to groźniejszych kontr Palestyny. Bramka po fajtłapowatej obronie stałego fragmentu gry z 85 minuty, tylko podsumowała niedyspozycje dnia Singapuru.
Jemen zrównał się w tabeli z Singapurem czyniąc sprawę awansu do następnej rundy nadal otwartą.
Grupa E
Indie zaprzepaściły ostatnią szansę na awans do MŚ po tym jak przegrały z kretesem w spotkaniu z Katarem. Wynik może nie tak efektowny jak w innych spotkaniach (np. Japonii, Iranu czy Bahrajnu) jednak nikt nie zanotował tak druzgoczącej przewagi jak Katar. Zresztą zobaczcie sami statystykę z poniższej grafiki. 38 sytuacji bramkowych do 1? 75% posiadania piłki? Ok. trzeba wspomnieć, że Indie na własne życzenie grały od 20 minuty w dziesiątkę, jednak mając aspiracje do gry na mundialu, dysproporcje nie powinny być tak duże. Gdyby nie bramkarz Indii – Gurpreet Sing hindusi mogliby podzielić losy Kambodży czy Guamu. Jedyną bramkę strzelił niezawodny w kluczowych momentach Abdulaziz Hatem. Bramkostrzelny defensywny pomocnik tym samym przypieczętował awans Kataru do następnej fazy.
W meczu drużyn będących już poza burtą padł remis. Bohaterem meczu, ktoś z kim zazwyczaj ogląda się mecze a nie w nich uczestniczy.
Czyli Barman, a dokładniej zachowując już powagę Topu Barman. 26 latek strzelił już swoją 4 bramkę w narodowych barwach Bangladeszu i powoli wyrasta na gwiazdę reprezentacji. Do tej pory jego głównym atutem była multi pozycyjność niczym Alaba z Bayernu, lecz teraz będzie pamiętany z punktu dającego radochę kibicom Bengalskich Tygrysów. Jego trafienie z 84 minuty meczu zapewniło remis ekipie Jamiego Day’a i choć nie dało czerwono zielonym nadziei na awans z grupy, to jednak ucieszył fanów drużyny mających nadzieje na lepsze jutro.
Tabela grupy E
Grupa F
Grupa kompletnie zdominowana przez Japonię. Za samurajami dwa kraje Azji Centralnej – Tadżykistan oraz Kirgistan mają jeszcze realne szansę na awans a Myanmar czysto matematyczne.
O tym meczu pisał więcej Kamil Gala w poniższej notce na którą serdecznie zapraszam.
Pozostałe ekipy grupy do poniedziałku 7 czerwca pauzują.
Grupa G
Najciekawsza grupa eliminacji. Trzy drużyny, Tajlandia, Malezja oraz Wietnam mają szanse na awans, a czwarta Indonezja z nowym koreańskim trenerem by uzasadnić jego zatrudnienie będzie pożerać każdemu punkty na finiszu fazy. Przekonała się o tym zjawisku Tajlandia.
W najciekawszym meczu rundy, mieliśmy pojedynek Japońskiej oraz Koreańskiej szkoły trenerskiej. Akira Nishino – Japoński selekcjoner Tajlandii znów pokazał, że świetnie zaczyna mecze i tak samo tragicznie je kończy (pamiętamy MŚ 2018 czy mistrzostwa Azji U23). Shin Tae-Yong z kolei jak zawsze heroicznie acz tragicznie, ponieważ wystarczy mu zawsze sił na wyciągniecie swoich ekip z dna, ale ciężko o krok dalej (Pokonanie Niemców na MŚ 2018 uratowało honor ale awansu z grupy nie dało). Tak więc, dwaj trenerzy, których pamiętamy z rosyjskiego mundialu spotkali się na azjatyckiej arenie. Skrót obowiązkowo trzeba pooglądać, ponieważ chłopaki z obu ekip zapewniły świetne show. Mieliśmy również polski akcent, ponieważ Egy Vikri (Lechia Gdańsk) był jedną z wiodących postaci meczu.
Ali Mabkhout ratuje ZEA przed wstydem i zapewnia zdecydowane zwycięstwo swojej ekipie. Jedyny, który pozostał na placu boju z pokolenia Omara Abdulrahmana – Ali po tym spotkaniu utrzymał rolę króla strzelców azjatyckich eliminacji do MŚ 2022. W zwycięstwie walnie pomógł naturalizowany Brazylijczyk Fabio De Lima, który również zaliczył dublet.
Na własnym stadionie ekipa 69 letniego Bert Van Marwijka poczuła wiatr we włosach, dzięki czemu zrównał się punktami z Malezją i Tajlandią. Teraz faworytów grupy, czekają spotkania z Tajlandią oraz Wietnamem czyli dwoma najgroźniejszymi rywalami.
Niedawno byłyby to pewne 3 punkty dla ZEA, dziś kibice modlą się o korzystny obrót spraw.
Tabela Grupy G
Grupa H
Korea Południowa vs Turkmenistan 5-0
Korea na własnym stadionie to całkowicie inny “potwór” niż na wyjeździe. Na bestię w najgorszym wydaniu trafili dzielni piłkarze Turkmenistanu. Gdyby nie ich fenomenalnie broniący bramkarz 21 letni Rasul Charyyev ekipa z Azji Centralnej przegrałaby 10-0.
Korea prócz małych niedogodności grała w optymalnym składzie nie szczędząc nawet Son Heung-Mina. Jednakże to inni piłkarze grali pierwsze skrzypce. Zdecydowanie najlepszym grajkiem meczu był książę Kataru – Nam Tae-Hee, który zaczynał jak i kończył akcje na jeden kontakt w duecie z Hwang Ui-Jo. “Udzio” zresztą to drugi warty wspomnienia zawodnik. Piłkarz Bordoux bowiem nie dość, że świetnie spisywał się w roli “ściany” od której niczym w Squashu odbijali sobie piłki ofensywni gracze, to jeszcze sam zaliczył dublet.
Na pocieszenie Turkmenów, można powiedzieć tylko, że pomimo wyraźnej porażki, to nadal są w grze o drugie miejsce w tabeli eliminacji MŚ.
Pomimo porażki był to najlepszy międzynarodowy mecz Sri Lanki ostatnich paru lat. Nie dość, że tanio skóry nie sprzedali, to jeszcze ich poczynania w ofensywnie mogły się podobać. Ok. małe sprostowanie, akcje jednego “wariata” Ahmeda Razeeka. Ex zawodnik Unionu Berlin czy Magdenburgu szalał niczym Mohammed Salah dla biednych.
Niestety jego dublet nie dał nawet remisu dla ekipy z Sri Lanki ponieważ w drużynie Libanu dzień konia zaliczał Joan Omauri z FC Tokyo. Środkowy obrońca zaliczył własny dublet w tym przepiękne trafienie przewrotką. 3-2 na neutralnym terenie w Goyang (stadion nie istniejącej już drużyny Goyang Zaicro FC)zapewniło Libanowi utrzymanie się na drugim miejscu w tabeli grupy H.
That’s All Folks. Następne mecze eliminacji MŚ Azji już w poniedziałek. Z pewnością będziemy o nich pisać na bieżąco.
Zdrówka i do następnego!
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 421