Ostatnio, gdy pisaliśmy o Adrianie Mierzejewskim naszym Polskim jedynaku w Chińskiej Super Lidze mówiliśmy o szokującym transferze z drużyny walczącej o wyższe cele Chongqing Lifan (okazało się górną połowę tabeli bez szansy gry w Pucharach) na zespół Guangzhou R&F bijący się o pozostanie w lidze.
Dziś jesteśmy mądrzejsi o przygody Adriana w nowym klubie R&F i wiemy, że „Adrianinho” dokonał niesłychanej sztuki i wybronił przed spadkiem dwa kluby w ciągu jednego sezonu.
Sezonu pandemicznego, depresyjnego w trakcie, którego Adrian dał nadzieje, ulgę i radochę kilkudziesięciu tysiącom kibiców obu klubów.
W gwoli wyjaśnienia mimo sensacyjnej pozycji w tabeli Chongqing Lifan, (do którego sentyment zostanie już na zawsze) nie oszukujmy się Koreański trener Chang Woe-Ryong na początku sezonu miał w planie uratować się przed spadkiem a co uda się więcej wywalczyć to tylko dobrodziejstwo losu. Po odejściu Adrian odetchnął z ulgą, ponieważ jego wybuchy ekwilibrystycznej radości po akcjach Polaka kończyły się porwanymi dresami na jego 4 literach (Koreańscy insaiderzy przekazali).
8 goli i 9 asyst w 17 spotkaniach? Jeśli do tego dorzuciłby przedostatnie podania jak w klasyfikacji kanadyjskiej, którą liczy się w NHL to Adrian liczbę asyst miałby zdwojoną, co nawet słynny Paulinho (z Łodzi, bo przecież nie powiem, że z Barcelony) odczytał w języku Sebiksów, jako „o ja pie…e.”
W Guangzhou miał wejście „łysego Olsztyńskiego smoka”, ponieważ we wszystkich 6 meczach wypożyczenia w R&F Polak zaliczył 2 bramki i 4 asysty. Dodam do tego, iż tylko w 2 meczach nie wpisał się w protokole, jako asystent czy strzelec gola.
Słowem – wymiatał tak, że właściciele dwóch a nie jednego klubu dzwonili do swoich księgowych z pytaniem ile mogą wyciągnąć kasy ze skarbonki dla Polaka na przyszły sezon.
Parafrazując słynne komiksowe powiedzonko o panu w niebieskich kalesrakach:
„Czy to El Sharawy ? Nie! Czy to Obafemi Martins? Nie! Czy to Marek Hamsik? Nie! Toż to Adrian Mierzejewski!
„Mierzej” w swojej paro tygodniowej przygodzie w Guangzhou zdziałał więcej niż choćby komercyjna lejba El Sharawy przez półtora roku, który prócz użyczenia pięknego „haponga” na reklamówkę przedmeczowych programów to dla Shanghai Shenhua nie zrobił kompletnie nic.
Nie muszę chyba wspominać, iż zespołowi z Guangzhou udało się uratować przed spadkiem przy ogromnym wkładzie byłego Polonisty. Żeby nie było, że tylko Ja tak lukruje to władze ligi przy współpracy z sportowymi dziennikarzami usadzili Adriana wśród kandydatów na MVP sezonu 2020!
Jeśli Adrian zdobył by to wyróżnienie, stał by się pierwszym w historii Polakiem, który zdobyłby ten tytuł w dwóch Azjatyckich ligach. Przypomnijmy, iż w roku 2018 zdobył on nagrodę dla najlepszego zawodnika sezonu zasadniczego ligi Australijskiej, która występuje również pod szyldem federacji AFC.
Ok. nie będę tu spojlerować, w którym meczu nasz super hero zdobył, jaką bramkę ile asyst, tylko zapodaje wszystkie świetne mecze naszego Polskiego „Valderramy.”
Życzę miłego seansu, a zanim do tego dojdzie GŁOSOWAĆ!
Tak drodzy czytelnicy, jesteście wstanie pomóc naszemu Mr Azja zdobyć tytuł przy odrobinie chęci.
Poniżej zapodaje link, w którym wystarczy użyć siły woli do nakierowanie myszki na podobiznę Adriana i kliknąć by oddać na niego swój głos.
https://n.dongqiudi.com/webapp/2020_best_eleven.html?from=singlemessage#/
Kto czyta ten tekst a nie zagłosuje ten z automatu otrzymuje od mojej osoby wirusa w postaci latających pitoków i różowych kucyków ponny na pulpicie.
Nie wiem w jak głupszy sposób was na to namówić. Może po prostu słowami – Warto, to nasz rodak, obiektywnie zasłużył ratując 2 zespoły przed spadkiem w ciągu jednego sezonu?
No dobra, błagam, głosujcie!
Meczu numer 1:
Mecz numer 3
Mecz numer 4
Mecz numer 5
Mecz numer 6 – wielki comeback
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 836