Jutro ostatnia kolejka K League i jak przed rokiem o mistrzostwo pierwszej ligi Południowokoreańskiej powalczą dwie ekipy – Ulsan Hyundai oraz Jeonbuk Motors.
W tej rywalizacji jest pewien nieszczęśliwy piłkarski romantyzm, ponieważ jest on często uznawany, jako swoistą walkę Dawida z Goliatem bez happy endu.
W roli przysłowiowego Goliata – Jeonbuk Motors – hegemon K League – 7 krotny mistrz Korei oraz najbogatszy klub w kraju. Mimo, że to „zieloni” przez pierwsze 13 lat istnienia (powstali 26 lat temu w 1994) najwyższe miejsce, jakie zajmowali to 4, zaczynali, jako ligowe popychadło.
„Biedak” z Ulsan miał dwa tytułu mistrzowskie w latach 1996 i 2005 kiedy Jeonbuk dopiero zaczęło tworzyć coś na wzór solidnej drużyny.
Jednak, gdy stery w klubie przejął Choi Kang-hee w 2005 roku, sytuacja diametralnie się zmieniła. Trener o twarzy woskowej figury, przejął „wojowników” i zdobył z nimi 6 tytułów mistrzowskich K League, 2 krotnie Azjatycką Ligę Mistrzów oraz puchar ligi.
Słowem pozamiatał system stając się jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym Azjatyckim trenerem w historii a z Jeonbuk Motors uczynił nieodwracalnie giganta mogącego zmieć z powierzchni ziemi każdego na ich drodze.
Sponsor, jakim jest Hyundai Motors company oraz w przeszłości Hyundai Oil Bank pomogły również w zdominowaniu krajowych rywali pod względem finansowym.
Wszystko, co nie ucieka na drzewo a zaliczyło przynajmniej 5 bramek czy 5 asyst w pierwszej lub drugiej lidze trafiało do Jeonbuk frustrując piłkarskich kibiców. Klub, bowiem często posiadał kadry przeładowane, gdzie najlepsze talenty w kraju musiały lądować na trybuny z powodu braku miejsca nawet na ławce rezerwowej. Mnóstwo dobrze zapowiadających się talentów w Korei marnowało swój potencjał przesiadując w rezerwach klubu miesiącami a nawet latami.
Pechowiec, nieszczęśnik – frajer ?
Ulsan to z kolei ulubieniec neutralnych kibiców tej rywalizacji, ponieważ większość fanów piłki w kraju haftuje już z nudów, gdy Jeonbuk podnosi kolejny puchar mistrza kraju.
„Maczugi” zaskarbiły sobie neutralsów, przede wszystkim zwycięstwem w Azjatyckiej Lidze Mistrzów w 2012 roku, kiedy to praktycznie anonimowym (wówczas, bo dziś to gwiazdy kontynentu) składem młodych gniewnych rozwalili system.
Ich piłka była atrakcyjna dla oka, ofensywna i pozbawiano taktycznych niuansów – szli po prostu na żywioł, co przyciągało uwagę obserwatorów w całej Azji.
Ich gwiazdami był duet Flip i Flap – czyli Lee Keun-Ho (do dziś w składzie) mierzący 177 cm sfrustrowana porażkami gwiazda J.League oraz Kim Shin-Wook przestawiony z środka obrony napastnik gigant o wzroście 196 cm. Jeden szybki drybler potrafiący z piłką wejść do bramki (dosłownie) drugi siłacz mogący strzelić gola z trzema rywalami uwieszonymi na plecach. Wydawało się, że tak jak na kontynencie, tak i w kraju zdominują konkurencję. Dalej opisana historia pokazuje, że nigdy nic takiego się nie wydarzyło.
Większość fanów Ulsan kibicującym im dziś z poza miasta, to osoby zabujane od pierwszego wejrzenia w „Tygrysach” z roku 2012.
Tyle z pięknej bajki, wspomnieliśmy o ich mistrzostwach z czasów „dawno i nie prawda” w latach 1996 i 2005, wygrali również 5 krotnie Puchar ligi.
Super, mają na koncie mistrzostwa….ale i mistrzostwo w rozczarowaniach w końcu są 8 krotnym wicemistrzem kraju!
Ich kibice, gdy o tym myślą to potrafią z siebie wykrzesać tylko….FUCK!
4 krotnie dzieliła ich różnica jednego przewalonego meczu. Byli gorsi o jedną sytuacje, o jednego pecha czy frajerskie zachowanie, (do czego jeszcze wrócimy).
W 1998 zabrakło im 3 punktów.
W 2002 roku 2 punktów.
W 2013….1 punkt.
W 2019 ….0 punktów, przegrali różnicą bramek.
No był jeszcze kretyński sezon 2011 gdzie władze ligi wpadły na pomysł rodem z NBA i zrobiono play-offy w finale ligi. Ulsan pokonało „pniaków” takich jak FC Seoul, Suwon Bluewings oraz Pohang Steelers tylko po to by przegrać w dwumeczu z Jeonbuk Motors w finale.
Ich Nemesis to Pohang Steelers, którzy wiecznie stają im na drodze do sukcesu, nawet wtedy gdy sami grają o pietruszkę. Jeśli chcecie dostać na mieście (Ulsan) w czapę to powiedzcie, że uwielbiacie Steelers. Spróbujcie, jako turyści, wrażenie nie do opisania. W łagodnej wersji usłyszycie, że Steelers to „wredne psy, nieudaczniki itd.”
No, ale, nie można się dziwić, ponieważ z fanami Ulsanu płakała dwukrotnie cała Korea.
Ulsan to bowiem symbol walki „biednych z bogatymi (choć nazywani ich biednymi to literacka przesada) uciemiężonych z uprzywilejowanymi, ciężko pracujących z tymi którym wszystko przychodzi łatwo” Są kwintesencją, tego co Koreańczycy wielbią, czyli tego, że ciężką pracą i cierpliwością w samodoskonaleniu można pokonać wszelkie przeciwności.
Pokazują, że pracą zespołową, solidarnością z przyjaciółmi zwyciężyć można każdego przeciwnika.
Dopóki nie nadchodzi dzień, w którym przychodzi zapłata za ciężką pracę a Matka Fortuna dźga Cię w plecy niszcząc całą ckliwą historyjkę.
Zresztą zobaczcie sami te emocje, te łzy.
Rok 2013 – ostatni mecz kolejki z Pohang Steelers. Maczugom wystarczył remis by wygrać mistrzostwo ligi. Niestety przyszła ostatnia akcja ostatniej minuty meczu.
Rok 2019 – Ulsanowi wystarczy punkt by odebrać koronę Jeonbuk Motors. Niestety wspólny mianownik tych sezonów czyli bramkarz Kim Seung-Gyu dopomógł rywalom zaliczają największą wtopę w historii K League. Na jego obronę, Ulsan przegrywało z Steelers w momencie jego wygłupu jednak skutecznie podcięło to skrzydła akcji pościgowej.
Fani w Korei po tym spotkaniu i tak wygranym mistrzostwie przez Jeonbuk Motors mieli kaca przez długie tygodnie.
Jeden z Koreańskich dzienników sportowych – zatytułował swój artykuł “To się nie wydarzyło, prawda?”
Rok 2020 – Ulsan ma 3 punkty przewagi na Jeonbuk Motors na 3 kolejki przed końcem sezonu. Ich rywalem okazuje się oczywiście Pohang Steelers. Kończy się jak zawsze.
W następnej kolejce po “prawie samobóju” dali się pokonać Jeonbuk Motors i nie tylko stracili przewagę punktową, ale dali się prześcignąć broniącemu tytułu rywalowi.
Ulsan w ostatniej kolejce spotka się z beniaminkiem z Gwangju, z kolei Jeonbuk z ultra ofensywnym Daegu FC.
Czyżby rolę miały się odwrócić i to Jeonbuk przewali mistrzostwo w ostatniej kolejce ? “Wystarczy by Motors przegrali a Ulsan wygrało i zemsta za rok 2019 zostanie dokonana.
Pooglądamy wówczas Koreańską wersję filmu o tytule “Zemsta Frajerów.”
Jeśli nie dojdzie do takiego scenariusz to skróci się tytuł tylko do “Frajerów” ponieważ zmiłujcie się, ileż razy można zawalać sezon na ostatniej prostej ?
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 572