25 kolejka K League pozbawiona była wielkich szlagierów, potyczek pomiędzy gigantami czy meczów o życie. Stąd na czele ligowych potyczek znalazła się kanonada wojskowych z Sangju!
W końcu chłopcy mundurowcy wrócili do strefy mistrzowskiej gdzie grając za głodową dietę (dosłownie, około 580 złoty na miesiąc !!!) i łącząc obowiązki piłkarza z szeregowcem jednostki wojskowej, tłuką renomowane marki Koreańskiej ligi.
Choć w Europejskich klimatach pozostawienie kariery klubowej kosztem odbycia służby wojskowej wydaje się być katastrofą, to w Korei takie sytuacje na stałe są wpisane w piłkarską rzeczywistośc.
Jest coś romantycznie naiwnego w idei Sangju Sangmu. Niezależnie od twojej sławy, znaczenia dla bogatych czy biednych klubów – skazany jesteś na 24 miesiące na koszary z grupą obdarzonych tą samą niedole towarzyszy. Piłkarze Ci zżywają się ze sobą w niewyobrażalny sposób tworząc przyjaźnie na całe życie. Nie może być inaczej, skoro w normalnych warunkach po meczu wraca się samotnie lub w towarzystwie wybranych znajomych.
Tutaj nie ma grupek, jest jednostka i wszyscy po treningach czy meczach wracają do tej samej jednostki a co tygodniowy mecz jest długo wyczekiwaną rozrywką.
Mimo że najdłuższe służby trwają do 24 miesięcy, to przyznać trzeba, że ciężko kibicuje się tej drużynie. Do kogokolwiek się nie przyzwyczai to i tak maksymalnie 2 lata będzie można go obserwować w koszulce sadomasochistycznie pokochanego klubu.
12 Zawodników, co 6 miesięcy przychodzi i odchodzi, tak, więc pomarzyć można o stabilizacji składu.
Nie przeszkadza to, aby klub doczekał się wiernej bazy kibiców, którzy choć skromną liczbą to regularnie robią show na stadionie Sangju Civic Stadium.
Co widać poniżej przysłowie – za mundurem panny sznurem w 100 % się sprawdza.
Jak na jeden z najbiedniejszych pierwszoligowych klubów na świecie, Sangju ma kibiców pierwsza klasa.
Nie małym problem motywacyjnym będąc zawodnikiem Sangju jest fakt, że po wygraniu ligi czy Pucharu nie mogą oni występować w międzynarodowych Pucharach jak Azjatycka Liga Mistrzów. Potencjalne nagrody finansowe również idą na rozwój jednostki/organizacji Sangju. Tym bardziej trzeba doceniać dobre wyniki wojskowych, którzy muszą wyciągnąć z siebie pokłady samozaparcia, woli walki i oddania klubowym barwom (czyt. jednostce) aby stanąć na wysokości zadania.
Jak było tym razem ?
„Feniksy” trafiły na Jeju, czyli zespół o dużej renomie lecz słabej formie. Jeszce niedawny uczestnik Azjatyckiej Ligi Mistrzów obecnie przeżywa kryzys. Personalnie są jednak dalej drużyną która ledwie 3 lata temu tłukła (dosłownie i w przenośni) Urawe Reds w AFC Champions League.
Miłe złego początki dla wyspiarzy, ponieważ Jeju zaczęło od wyraźnej przewagi i gola potężnego Nigeryjczyka Osaguony. 28 letni gladiator, który trafił do drużyny pod koniec lipca, dał prowadzenie swojej ekipie po zaledwie 18 minutach meczu.
Czym dalej w las, tym żołnierze dochodzili bardziej do głosu. Trudny okres pozwolił przetrwać rewelacyjny bramkarz wojskowych Yoon-Bo-Sang.
Dynami Duo
Później do głosu doszedł fenomenalny Kang Sang-Woo. Lewy defensywny pomocnik (nazwijmy sobie go wahadłowym) strzelił 2 bramki w 12 minut odwracając o 180 stopni percepcje meczu. Forma uczestnika MŚ U20 z 2013 roku rzuca na kolana, w zaledwie 142 minuty jakie dopiero spędził z militarną drużyną strzelił już 3 bramki.
Kiedy Jeju otworzyło się próbując wyrównać, do głosu drugi zawodnik z dynamic Duo Sangju Sangmu – Sim Dong-Won.
Filigranowy gwiazdor Pohang Steelers w końcu przypomniał o swojej formie z zeszłego sezonu (8 goli w sezonie 2018) strzelając efektowny dublet.
Mierzący zaledwie 169 cm ofensywny pomocnik był nie uchwytny dla obrońców Jeju.
Z przyjemnością będzie się obserwować przygody dwóch powyższych zawodników.
Obaj panowie zagrają przeciwko drużynie z której są wypożyczeni, czyli Pohang Steelers. Ciekawostką będzie do kogo lojalność weźmie górę w tej potyczce.
Jeju:
18 min. I.Osaguona
Sangju Sangmu:
32 min. Kang Sang-Woo, 44 min. Kang Sang-Woo (rzut karny)
66 min. Sim Dong-Won (asysta Lee Gyu-Seong) 77 min. Sim Dong-Woon (asysta Park Yong-Ji)
Naprzeciwko siebie spotkały się ekipy w żałosnych dla siebie etapach historii.
Seongnam beniaminek ligi, to tak naprawdę jeden z najlepszych klubów w Korei jak nie Azji (7x wygrana w K League, 2x Azjatycka Liga Mistrzów, 4x finaliści). Nie ma się jednak co oszukiwać, z dawnej świetności pozostały tylko medale w klubowej gablotce.
Gyeongnam to sensacyjny beniaminek z zeszłego sezonu, zajmowali drugie miejsce w K League 2018 dzięki czemu awansowali do Azjatyckiej Ligi Mistrzów z której pechowo odpadli w fazie grupowej.
Nikt się nie spodziewał, że w sezonie, który miał być potwierdzeniem ich potencjału, będą bić się o utrzymanie w lidze.
W pojedynku smutnych i rozmyślonych o swoim losie, niespodziewanie łatwo 3 punkty zdobyli Gyongnam FC. 33 letni weteran Kim Hyo-Gi wykorzystał niedoświadczenie oraz co by tu nie mówić, najgorszy dzień w karierze nieopierzonego bramkarza Seongnam FC Jeon Jong-Hyeoka.
22 letni sophomore dał ciała przy obu bramkach ułatwiając gospodarzom pracę.
Trzeba dodać, że Jong-Hyeok wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie, w miejsce pierwszego bramkarza Kim Dong-Juna. Po takim meczu, niestety drugoroczniak szybko nie urośnie w oczach trenera Nam Ki-Ila do roli pierwszych rękawic drużyny.
Strzelcy bramek:
Gyeongnam:
53 min. Kim Hyo-Gi, 68 min. Kim Hyo-Gi (asysta Kim Joon-Beom)
Mały krok dla ligi wielki dla Incheon United.
Neroazzurre dzięki wywalczonemu po ciężkim boju, wręcz na czworaka meczu wydźwignęli się z ostatniego miejsca w ligowej tabeli kosztem Jeju United.
Jedyną bramkę rozdzielająca obie ekipy strzelił w niesamowitym stylu 30 letni pomocnik Kim Ho-Nam.
Piłkarz, który przyszedł do Niebieskoczarnych w lipcu nie mógł wymarzyć sobie lepszej debiutanckiej bramki – bity kandydat na pierwsze miejsce w rankingu gol miesiąca.
Yoo Sang-Chul (strzelec bramki na 2-0 w meczu Polska – Korea w 2002 roku) trener Incheon United pokazuje zalążki tworzenie się kolektywu zaczynającego przynosić punkty.
Suwon z kolei jako drużyna o ambicjach sięgających mistrza ligi (tak mówili przed sezonem) może się tylko wstydzić kolejnej kompromitującej porażki.
Yoo Sang-Chul lata po zakończeniu kariery nadal trzyma się w formie
PS. Czy ktoś zwrócił uwagę w jakiej formie fizycznej utrzymuje się ten 47 latek ? Grabę ma jak zawodnik wagi ciężkiej MMA :>
Incheon United: 52 min. Kim Ho-Nam.
Skromny wynik, ogromny poziomo emocji – zdecydowanie najlepszy mecz 25 kolejki K League.
Liderzy tabeli stracili u siebie cenne punkty mogące być w późniejszym rozrachunku kluczowe dla mistrzowskiego wyścigu.
Mecz zaczął się od pokazu strzeleckiego „byczka” Joo Min-Kyu. Gwiazda poprzednich 2 lat Sangju Sangmu w końcu dorwał się na stałe do pierwszej 11 i w tak prestiżowym meczu (jak by nie było dwóch uczestników tegorocznej Ligi Mistrzów) chciał pokazać czego nauczono go na wojskowej strzelnicy. Oddawał więcej strzałów w jednej połowie niż całe Daegu razem wzięte. Udało mu się w 23 minucie ustrzelić reprezentacyjnego bramkarza Cho Hyun-Woo który niefortunnie plecami dobił strzał Min-Kyu.
Przy okazji tego meczu, można było delektować się pojedynkiem rywalizujących o miejsce w reprezentacji Korei Południowej golkiperów. Zarówno Cho Hyun-Woo jak i Kim Seung-Gyu popisywali się świetnymi interwencjami na najwyższym światowym poziomie.
W drugiej połowie oblicze meczu, w którym Tygrysy dominowały odmieniła sytuacja z 65 minuty.
Rzut karny przyznany przez VAR choć finalnie nie dający bramki Daegu (przestrzał Rildo) to tak wkurzył dawną legendę K League a obecnie trenera Kim Do-Hoona, że o mało nie zamordował sędziów. Wymsknęło mu się parę słów w stylu „I Love You, bądźmy przyjaciółmi, lubię zieleniny” itd. co spowodowało wyrzucenie go z ławki trenerskiej nie tylko w tym meczu, ale i na 7 kolejnych kolejek!
„Żelazne Maczugi” pozbawione generała zostały mentalnie rozbite, przez co Daegu przejęło inicjatywę. Duet Cesinha – Edgar Silva rozbijał co rusz wydawać by się było szczelną obroną gospodarzy, co skończyło się piękną bramką tego drugiego w 84 minucie.
Zasłużony remis, choć trzeba to przyznać, kłopotliwa sytuacja z wylatującym trenerem odmieniła losy meczu, które bezproblemowo był do wygrania przez lidera tabeli.
Ulsan Hyundai: 23 min Cho Hyun-Woo (samobój)
Daegu FC: 84 min Edgar Silva (asysta Cesinha)
Najlepszy klub Azji Pohang Steelers (3 zwycięstwa w Azjatyckiej Lidze Mistrzów + 5 w K League) vs najlepszy klub ostatnich lat Jeonbuk Motors (6 mistrzostw K League + 2 w lidze mistrzów).
Zielone potworasy z Jeonbuk przyjechały na Steelyard Stadium po niezbędne dla mistrzowskiej pogoni 3 punkty. Pohagn długo opierało się przeważającym siłom bogaczy i zapowiadało się nawet na małą sensację. Wejście pseudo rezerwowego Ricardo Lopesa (dopiero 4 wejście z ławki na 24 występy) odmieniło losy meczu. Brazylijski napastnik inicjował jak i kończył groźne ataki. Jeden z nich skończył się dokładnym strzałem na długi słupek i gole na 1-0. Napoczęty rywal szybko osunął się po kolejnym uderzeniu, tym razem autorstwa reprezentanta Korei w kategorii U23 Han Seung-Gyu.
Ciekawym dryblingiem zmylił obrońcę jak i golkipera Ryu Won-Woo, najpiękniejsze jednak w całej akcji była asysta Lim Sun-Younga.
Pohang złapało kontakt z rzeczywistością dużo za późno, w 89 minucie bramkę kontaktową strzelił Wanderson Carvalho po kolejnej cudnej asyście w tym meczu autorstwa Stanislava Iljutcenko. W końcówce meczu ten sam piłkarz z kraju kawy miał szansę wyrównać, jednak obrońcy Jeonbuk uratowali sytuacje w ostatniej chwili.
Zasłużone zwycięstwo Jeonbuk które zbliżyło się na zaledwie 2 punkty do liderującego Ulsan Hyundai.
Strzelcy bramek:
Pohang Steelers:
89 min Wanderson Carvalho (asysta S.Iljutcenko)
Jeonbuk Motors:
71 min Ricardo Lopes, 78 min Han Seung-Gyu (asysta Lim Sun-Young)
W jaki sposób Gangwon nie wygrało meczu z FC Seoul najstarsi górale nie będą potrafili odpowiedzieć. Mnogość sytuacji jakie tworzyli sobie piłkarze przyjezdnych była zatrważająca. Seulczycy z kolei mogą dziękować niebiosom za swojego bramkarza Yu Sang-Huna ratującego wielokrotnie swoich kolegów.
Mecz ciekawszy niż wynik.
Ligowa tabela po 25 spotkaniach.
Autor tekstu:
Adam Błoński
Wyświetleń: 364