Przy okazji meczu Chin z Tajlandią kontynuujemy przedstawianie sylwetek Chińskich piłkarzy wartych uwagi oprócz bijącego rekordy popularności Wu Leia.
Zhang Lingpeng to piłkarz, który był twarzą kadry wspólnie z opisywanym w części pierwszej Zheng Zhi na długo nim Wu Lei pojawił się w jej szeregach.
„Pseudo znawcy z You Tube” sympatycznego „rzeźnika” nie znają, ponieważ grając na pozycji środkowego obrońcy nie błyszczysz podczas 5 minutowych skrótach czy kompilacjach goli.
29 lat 185 cm Obecny klub Guangzhou Evergrande.
Pozycje na których może występować: DC, DRC, SW, DMR, MR
Styl gry Zhanga najlepiej obrazuje jego pseudonim „Zhangmos” nawiązujący do słynnego krnąbrnego Hiszpana z Realu Madryt.
Zhang to typowy wynalazek Azjatyckiej szkółki ofensywnie grających środkowych obrońców.
Piłkarz, którego pozycja na boisku nie ogranicza jego fantazji w rozgrywaniu piłką czy ofensywnych zapędów.
Przez 10 lat swojej profesjonalnej kariery Zhang strzelił 18 bramek i dodał 22 asysty, może nie jest to wynik mogący równać się z mistrzami gry, jako ofensywni środkowi obrońcy takim jak Tomoaki Makino czy Tulio Tanaka.
Jednak, kto ogląda spotkania z jego udziałem wie, że mnóstwo bramek Ghoungzhou padło po jego podaniach rozpoczynających kontrę, rajdach z piłką rozregulowujących obronę rywala, czy potężnych petardach z dystansu, które koledzy dobijali lub dzięki wywalczonemu stałemu fragmentowi gry.
Zresztą wśród wszystkich efektownie grających środkowych w Azji – Zhang ma najlepszy warsztat w defensywie. A jego charakter nieustępliwego brutala, który zamorduje za swój zespół potrafi wystraszyć wielu rywali jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
Sergio Ramos to w tym przypadku idealne porównanie, ale jeśli by zejść na ziemię to nasz rodzimy Marcin Wasilewski czy dawniej Tomasz Hajto to również dobre porównania.
Pamiętam jak w Eurosporcie 2 pojawiły się na chwilę rozgrywki Chińskiej Ligi a parę lat później na Polsacie Sport. W obu przypadkach komentatorzy oglądający mecze Guangzhou Evergrande widząc w akcji Zhanga twierdzili, że ten chłopak przerósł już poziom CSL.
Słowa te potwierdził tylko Marcello Lippi mówiąc, iż Zhang to najlepszy chiński piłkarz w Chinese Super League.
Zhang wygrał na Chińskiej ziemi wszystko, co można było.
7x mistrzostwo ligi (2011-2017) 2x Azjatycką Ligę Mistrzów, 2x Puchar Chin oraz 4x Super Puchar.
Był również wybierany do drużyny roku ligi 5x oraz 2x do Dream Teamu Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Z kadrą wygrał także mistrzostwo Azji Wschodniej w 2010.
WIĘĘĘĘĘĘĘC …. Czas pakować manatki i jedziemy zagranicę.?
Po rekomendacjach Lippiego i takim CV, znalazł się na celownikach nie Odry Opole (przy całym szacunku) tylko największych graczy w Europie.
Jak sam zainteresowany mówił spełniły się jego marzenia ponieważ został zaproszony przez Chealsea oraz Real Madryt !?
Tak w 2015 roku była tak możliwość trafienia do obu mocarnych ekip.
Niestety, w pierwszym przypadku, kiedy doszli już do porozumienia na przeszkodzie stanął work permit – czyli słynne pozwolenie o pracę którego Zheng nie mógł otrzymać.
Wpierw zaproponowano kupno z momentalnym wypożyczeniem do drużyny „X” a później Goungzhou zerwało całkowicie negocjacje.
Poszło o brak gwarancji w kontrakcie Linpenga na regularną grę, Chińczyk poczuł że ma być tylko niewygodną częścią pakietu w którym klub za frajer zyska nowego sponsora wraz z przybyciem jego zespołu.
Zheng podobno powiedział, iż nie będzie „żałosną maskotą, którą klub pozbędzie się w momencie, kiedy będzie wiadomo, że bogaty sponsor podpiszę kontrakt na np. transmisje tv.
Z Realem z kolei był to bardziej blef wysoko postawionych menadżerów, choć sam piłkarz potwierdzał tą kaczkę dziennikarską.
Suma summarum Zheng podpisał nowy kontrakt z Guangzhou Evergrande, wiążąc się z nimi niewygodnym dla rozwoju jego kariery wysokim i długim „cyrografem.”
Dziś Zhangmos gra już zarówno w klubie jak i kadrze częściej na boku obrony niżeli środku, – co nie wzbudza już taki ochów achów, gdy był środkowym. Lippi może liczyć na jego bezkompromisowy styl gry i inteligencje boiskową. Zasada u niego jest prosta, piłka może przejść, ale nigdy z rywalem – prędzej urwie mu nogę.
Niedawno, Zhang był również bohaterem idiotycznej sytuacji.
Chińczycy walcząc z wpływem deprawujących Stanów Zjednoczonych oraz Europy postanowili zabronić piłkarzom w meczach kadry ukazywać gapiom tatuaży.
Uważają, że nie uratują już obecnego pokolenia, ale jest nadzieja na przyszłe, które zobaczą, że nie będą mogły się pochwalić tym szatańskim wymysłem.
W końcu chodzi o dobrą grę w piłkę, anie wrażenia artystyczne.
Ograniczanie wolności wyrażania własnej osoby był kontrowersyjnym powodem, przez który nasz Chiński Ramos nie mógł wystąpić w marcowych meczach towarzyskich z Czechami i Walią. Kadra Smoka bez niego w dwóch spotkaniach straciła 10 goli! Wyraźnie ukazując uzależnienie Lippiego od „wydziaranego” obrońcy.
Najmocniej krzyczący musieli posypać głowę popiołem i trochę przeprosić się z Zhangiem.
Dziś jak reszta piłkarzy kadry, jako jedyni na świecie robią z siebie pośmiewisko nakładając wymyślne bandaże zakrywające tatuaże.
Dla Zhanga, który jest „wygrawerowany” od szyi w dół jest to mocno upierdliwy zabieg.
Podobno z tego powodu piłkarz mocno starł się z federacją, co by nie powiedzieć to przy całej brutalności tego piłkarza – z pewnością tatuażem nikomu krzywdy nie zrobił.
Tutuażowe love story w Chinach trwa, a póki Zhang gra w kadrze dopóty będziemy mieli powody żeby parsknąć śmiechem na “postępową federacje.”
Wielka postać, jaką jest niepodważalnie Zhang Linpeng dla historii Azjatyckiej i Chińskiej piłki tak samo jak i Wu Lei musi udowodnić swoją siłę na poziomie reprezentacji.
Dopóki tego nie zrobi, zapiszę się w historii nie, jako wielokrotny mistrz kraju czy kontynentu, ale jako najszczelniej ubrany piłkarz, który kiedykolwiek biegał po murawie.
Autor tekstu: Adam Błoński
@Adam_Blonski
Wyświetleń: 715