Dziś rozegrany został zaległy mecz 18. kolejki J.League pomiędzy Yokohamą F. Marinos, a Shimizu S-Pulse. Pozornie było to normalne spotkanie… otóż nie do końca.
Spotkały się bowiem dwa zespoły, których kibice mogą być niezwykle rozczarowani. Marinos przed sezonem zatrudnili Ange Postecoglou, który wprowadzał Australię na mundial i w Jokohamie liczono na aktywną walkę o mistrzostwo kraju. Z klubu odszedł jednak wychowanek klubu Manabu Saito, i mimo iż nikt nie spodziewał się, że odejście tego zawodnika będzie tak odczuwalne, to rzeczywistość okazała się z goła odmienna. Dla neutralnego kibica mecze Marinos są bardzo atrakcyjne i nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. “Yoko” pokonali przecież Vegaltę Sendai 8:2, Nagasaki 5:2, czy zremisowali z Shonan 4:4. Przegrywali jednak równie wysoko, bo 2:5 z FC Tokyo, czy 1:4 z Hiroshimą. Dla bezstronnego kibica? Super widowisko. Dla fana Yokohamy i zawodników? Katastrofa.
Podobne nastroje panują w Shizuoce, a wszystko przez świetny początek sezonu Shimizu. Remis z Antlers i 2. wysokie wygrane z rzędu sprawiły, że S-Pulse byli przez jakiś czas na szczycie tabeli i kibice uwierzyli, że w tym sezonie mogą powalczyć o coś więcej niż tylko spokojne utrzymanie. Niestety. Brak głębi składu i ciągle ta sama taktyka, sprawiły, że rywale zaczęli sobie z nimi radzić i powrót do rzeczywistości okazał się bardzo brutalny. W 24. spotkaniach Shimizu doznało aż 11. porażek i z ujemnym bilansem bramkowym plasuje się na 11. miejscu. Marinos natomiast, do końca sezonu będą bronić się przed spadkiem.
Przejdźmy teraz do omawianego meczu.
Nadziei na poprawę swojej sytuacji, fani Marinos upatrywali w zaległym meczu, którego wygranie dałoby im względny spokój i pozwoliło odskoczyć od strefy spadkowej. Nic z tego. Shimizu okazało się zbyt mocne dla ekipy z Nissan Stadium i Marinos nie mając już meczu w zapasie mają tylko punkt przewagi nad 16. Tosu. Shimizu natomiast przeskoczyło w tabeli Kashiwę Reysol.
Marinos objęli prowadzenie już w 2. minucie po bramce Cvetinovicia. Serb najlepiej odnalazł się w polu karnym i zdołał skierować piłkę w nogi obrońcy, a potem do siatki. W 8. minucie, Kubo odebrał piłkę obrońcy S-Pulse i oddał piłkę Vieirze. Portugalczyk miał młodego Japończyka po prawej i stronie i gdyby mu podał, ten miałby przed sobą tylko bramkarza. Napastnik Marinos nie zdecydował się jednak na taki ruch i kończył akcję sam. Przewidzieli to jednak defensorzy gości i powstrzymali strzał Portugalczyka.
W 27. minucie Shimizu doprowadziło do wyrównania. Bramkę po podaniu Matsubary zdobył Kaneko. Zawodnik S-Pulse świetnie znalazł sobie miejsce w polu karnym rywala i lewą nogą pokonał Iikure.
W 49. minucie goście już prowadzili. Kaneko zagrał świetną piłkę w pole karne do Douglasa. Brazylijczyk opanował futbolówkę i wspaniałym strzałem z powietrza pokonał golkipera Marinos. Dalsza część meczu to już farsa w wykonaniu arbitra głównego. Najpierw puścił grę po ewidentnym faulu w polu karnym na Nakagawie, a następnie nie widział wyraźnego faulu na Hugo Vieirze.
Portugalczyk nie był w stanie uwierzyć w zachowanie sędziego, ale ten zaskoczył go jeszcze bardziej i… wlepił mu żółtą kartkę.
Wściekłość Postecoglu była ogromna, ale nie można się temu absolutnie dziwić. Marinos przegrali bardzo istotne spotkanie i wszystko wskazuje na to, iż będą walczyć o utrzymanie do ostatniej kolejki.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Shota Kaneko (Shimizu S-Pulse)
Bramka i asysta mówią same za siebie. Gracz S-Pulse był absolutnie kluczowy.
Składy:
Marinos – Iikura; Hatanaka (63′ Yun), Cvetinovic, Martins; Yamanaka, Amano, Kida, Shinozuka (86′ Ito); Kubo (56′ Nakagawa), Vieira, Otsu
Shimizu – Rokutan; Matsubara, Freire, Hwang, Iida (86′ Mizutani); Ishige, Shirasaki, Kawai, Kaneko (75′ Hyodo); Crislan (18′ Kitagawa), Douglas
Autorzy tekstu:
Kamil Gala Adam Błoński
@GalsonHM @Adam_Blonski
Wyświetleń: 277