Jak zawsze mnóstwo emocji i pięknych akcji w 17 kolejce K League.
Szkoda marnować miejsca na wstęp, tyle się działo, że szybko przechodzimy do spotkań najbardziej wojowniczej ligi Azji.
Prawdziwy mecz Dawida z Goliatem. Gyeongnam – wicelider K.League, mierzył się na własnym stadionie z zamykającym tabelę Incheon.
W 4. minucie goście oddali pierwszy strzał na bramkę Gyenognam. Uderzał Lee Jeong-Bin, ale piłka przeleciała daleko obok bramki. Kolejną szansę miał w 12. minucie Moon Seon-Min, który ładnie wymanewrował obrońców i oddał celny strzał w krótki róg. Jednak dobrze w bramce spisał się Son i obronił strzał reprezentanta Korei. Do przerwy nie oglądaliśmy jednak bramek.
Po zmianie stron, inicjatywę przejęli gospodarze. Największe zagrożenie stwarzał Marcao, ale zawodnicy Gyeongnam nie mogli przechylić szali na swoją korzyść.
Zmieniło się to w 70. minucie, kiedy Kunimoto wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, ładnym strzałem pod poprzeczkę.
W 76. minucie znów w głównej roli był Japończyk. Kunimoto został sfaulowany w polu karnym i gospodarze mieli „jedenastkę”. Do piłki podszedł Marcao i podwoił prowadzenie Gyeongnam.
W 93. minucie, gdy wszyscy czekali na ostatni gwizdek arbitra, Marcao zdobył kolejną bramkę. Brazylijczyk zabawił się z obrońcami Incheon, a potem przerzucił bramkarza gości i głową skierował piłkę do pustej bramki. Pewne zwycięstwo Gyeongnam stało się więc faktem.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Kunimoto (Gyeongnam)
Japończyk pojawił się na murawie w drugiej połowie i zupełnie odmienił grę gospodarzy. Zdobył bramkę, zaliczył asystę wywalczając rzut karny i często angażował się w akcje ofensywne Gyeongnam.
Składy:
Gyeongnam – Son; Kim, Park, Lee, Yoo; Kim (46’ Negueba), Paulinho (69’ Kunimoto), Ha, Choi; Cho (46’ Marcao), Kim
Incheon – San; Kwak (69’ Park), Lee, Kim, Kim; Moon, Lim, Go, Nam (81’ Kim); Lee (74’ Mugosa), Kim
Przedostatnie w tabeli Daegu, mierzyło się z jednym z głównych kandydatów do gry w Azjatyckiej Lidze Mistrzów, Jeju.
Bliscy bramki byli już w 6. minucie gospodarze. Kwon Soon-Hyung uderzał z rzutu wolnego i piłka po drodze odbiła się od muru myląc golkipera Daegu. Na szczęście dla gości, futbolówka przeleciała tuż obok słupka.
W 17. minucie, Jeju miało rzut wolny z podobnego miejsca i tym razem do piłki podszedł Hyeon-Ug Kim. Koreańczyk uderzył idealnie nad murem i pokonał bezradnego Cho Hyun-Woo. Gospodarze byli zespołem zdecydowanie lepszym i przeważali w pierwszej połowie. Mieli kilka dogodnych okazji i często zasypywali Cho strzałami.
Goście obudzili się dopiero w drugiej połowie i od razu doprowadzili do wyrównania. Ładną akcję całego zespołu wykończył Jung. W szeregach gospodarzy zaczęła pojawiać się drobna nerwowość, która zwiększała się z każdą niewykorzystaną sytuacją. Jedną z nich miał w 61. minucie Lee, ale uderzył prosto w bramkarza. Jeju musieli się otworzyć aby poszukać bramki. To próbowali wykorzystać goście, którzy stwarzali sobie coraz więcej szans i coraz częściej kontrowali.
W 89. minucie Daegu wyszło na prowadzenie. Nie po kontrze, a po rzucie rożnym, bramkę zdobył Hong Jung-Woon, który wykorzystał złe wyjście z bramki Lee. Gospodarze nie mieli już czasu aby skutecznie odpowiedzieć i dość niespodziewanie ulegli przed własną publicznością ekipie Daegu.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Cho Hyun-Woo (Daegu)
Składy:
Jeju – Lee; Kim, Kwon, Oh; Roberson (67’ Ryu), Kim, Kwon (82’ Lee), Park, Jeong; Cruz, Lee
Daegu – Cho; Jin-Hyeok, Hong, Kim; Ko, Hwang (84’ Cho), Ryu (89’ Jung), Jung; Edgar, Ze Roberto (79’ Jung), Cesinha
Auto tekstu: Kamil Gala
@GalsonHM
Spotkanie dwóch drużyn, które chcę od paru kolejek pozbyć się łatki przeciętniaków skończyło się tylko na potwierdzeniu tej mało chlubnej tezy na ich temat. Pohang Steelers po upokarzającym wyniku 3-0 z FC Seul chcieli pokazać, że wynik, który poszedł w świat zakłamał ich poziom (a fakt faktem mecz równie dobrze mógł się dla nich skończyć 3-3). Gangwon niepokonane od 4 kolejek, (ale tylko 1 zwycięstwo po drodze) przed meczem zapowiadało, że koniec remisów czas na zamienianie ich na 3 pkt.
Przedmeczowe zapowiedzi stały się najbardziej emocjonującym elementy potyczki obu zespołów.
Mecz stał na słabym poziomie, do tego stopnia, że realizator, jako ciekawe sytuacje pokazywał prawie celne dośrodkowania, prawie udane dobiegnięcia do podania itd.
Higlightem meczu był rzut karny podyktowany dzięki decyzji VAR’u na Leo Gamalho w 11 minucie.
Niestety Brazylijczyk stanął naprzeciwko największego cwaniaka w K League bramkarza Lee Beom-Young’a brązowego medalisty z olimpiady w Londynie.
Lee zasłynął na świecie nie ze brązu na IO, a z wyczynu, w 2015 kiedy to wyorał czy skopał miejsce, w którym wykonuje się rzut karny, co przyczyniło się do nieudanego uderzenia rywala.
Z powodu tego wydarzenia kibice wylali ogromną falę hejtu na głowę bramkarza, uznając jego zachowanie za niegodne olimpijskiego medalisty i reprezentanta kraju.
Lee jakoś przetrwał docinki (i karę finansową za postawę nie fair play) a łatka piłkarskiej „żmii” w Korei już do niego przylgnęła.
W przypadku tego rzutu karnego Lee rzucił się tak daleko do przodu, że wylądował prawie przy wykonującym go Leo. Po prawdzie trzeba powiedzieć, że karny powinien być powtórzony.
Leo musiał uderzać skrajnie w bok ponieważ Lee skrócił dystans do strzelca jakby to była normalna sytuacja 1-1 z gry, w rezultacie doświadczony Brazylijczyk przestrzelił.
Maciej Szczęsny dostałby zawału gdyby zobaczył dal daleko idące pogwałcenie jego ulubionej zasady trzymania się linii przez bramkarzy.
Cóż Lee jak zawsze spróbował czy nagięcie przepisów przejdzie mu płazem, i znów mu się to opłaciło – z korzyścią dla jego zespołu.
Reszta spotkania to nieudolne próby gry w piłkę, a emocje zaczęły się i skończyły w doliczonym czasie gry, kiedy to Kang Hyeon-Mu z Pohang Steelers obronił uderzenie Serba Derića.
Zasłużone mizerne 0-0 w naprawdę słabym spotkaniu.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Lee Beom-Young – nie jest to może przykładny Dalej Lama ale hej, robi to wszystko dla drużyny czyż nie ?
Witamy teraz w „stalowym mieście” Gwangyang gdzie lokalna drużyna Chunnam Dragons niezbyt gościnie przywitała „wojskowych” Sangju Sangmu.
Mecz był skrajnie odmiennym przeżyciem dla obu drużyn. Smoki rozegrały najlepsze spotkanie w sezonie z kolei wojskowi najgorsze.
W pierwszej połowie mieliśmy wzajemne badanie się rywali, oba zespoły grały na dużej koncentracji w obronie i nie ryzykowały puszczanie większej ilości zawodników do ataku.
Najlepsze okazję dla wojskowych mieli, standardowo, #11 Kim Tae-Hwan oraz #Hong Chul czyli dwaj boczni obrońcy co pokazuję trwający problem z zawodnik przedniej formacji Sangju.
Nadal, jako jedyny wysunięty napastnik gra #20 Lee Kwang-Seon środkowy obrońca, i nadal żeby nie wiem jak lubić tego sympatycznego chłopaka to nadaj się on na tą pozycję jak garbaty do ściany (14 spotkań 0 goli 2 asysty).
Chunnam ciągnął z kolei #11 Wanderson Carvalho Brazylijczyk, który z przeciętnego zawodnik przerodził się w gracza o nieosiągalnych dla innych umiejętnościach.
Do przerwy 0-0.
W drugiej połowie grał już w piłkę tylko 1 zespół a drugi statystował w tym jednostronnym widowisku. #19 Heo Yong-Joon najlepszy zawodnik Chunnam w tym sezonie, jeszcze raz udowodnił, dlaczego kiedyś dane mu było zostać powołanym do kadry Korei Południowej.
W 60 minucie został wypuszczony lewym skrzydłem do boju, a ten w swoim stylu dryblingiem wbił się w pole karne Sangju. Mimo asysty 3 rywali zmieścił piłkę technicznym uderzeniem na długi słupek wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 1-0.
Rozpędzone smoki nieźle się rozbrykała na swoim podwórku. #14 Mr. Dragon czyli Kim Young-Wook
(8 sezon z rzędu w drużynie) dał się sfaulować tuż przed polem karnym Sangju.
Rzut wolny niczym David Beckham wykorzystał Wanderson Carvalho. Ciężko sobie wyobrazić jak można było lepiej uderzyć w tej sytuacji, dobra forma wahadłowego została potwierdzona jednym z piękniejszych goli tego miesiąca w K League.
Były reprezentant Korei Południowej #14 Yoon Bita-Garam z Sangju postanowił poprowadzić kolegów do bohaterskiego come back,’u, ale skończyło się tylko na 2 strzałach prosto do „koszyczka” bramkarza gospodarzy #20 Lee Ho-Seung’a. To wszystko, na co było stać „Bulsajo” do końca meczu.
W Pełni zasłużone zwycięstwo Chunnam Dragons zagrali idealnie w ataku jak i obronie.
Sangju z kolei po najsłabszym spotkaniu sezonu przegrali swoje 4 spotkanie z rzędu!
Spotkanie zakończone skromnym wynikiem 1-1 ale okraszone taką dawką pozytywnych emocji, iż można byłoby nimi obdzielić parę meczów. Na wstępie należą się przeprosiny trenerowi, Kim Do-Hoon’owi, którego wszyscy łącznie ze mną wysyłali już na bezrobocie po tym jak zaczął sezon od 4 porażek z rzędu. Nie dość, że wyszedł z grupy Azjatyckiej Ligi Mistrzów (gdzie odpadł po bratobójczej walce z Suwon Bluewings) to jeszcze z ostatniej drużyny tabeli wywindował się już na 5 miejsce w
K League. Sprawę utrudniały jeszcze liczne osłabienia zespołu jak odejście Yohei Toyody, czy lidera zespołu Mislava Orsića.
Aktualnie, Kim Do-Hoon wprowadza do zespołu dużo młodzieży, którzy otoczenie weteranami świetnie się wkomponowują w zespół.
FC Seoul z kolei po zmianie trenera cały czas mozolnie odzyskuje swoją renomę zespołu grającego ładnie dla oka, dającego kibicom w stolicy zawsze powody do rozrywki. Trener Lee Eul-Yong zmieniając Hwang Sung-Hong przebudował drużynę pod względem personaliów jak i taktyki.
Stając naprzeciwko siebie Ulsan i Seoul stworzyli fajne widowisko.
Pierwsze 25 minut to pojedynek „potwora” #Junior Negao z wszystkim i wszystkimi, którzy przebywają na boisku. To właśnie po jednym z wygranych przez Brazylijczyka pojedynków biegowych z #3 Lee Woong-Hee piłkę wycofano do środka pola, po czym mieliśmy moment magii młodych Ulsan Hyundai. Środkowy pomocnik #32 Lee Young-Jae (23 lata) puścił idealną prostopadłą piłkę do ofensywnego pomocnika #24 Han Seung-Gyu (21 lat) ten swoją firmową „stylówą” zapewnia „maczugom” prowadzenie 1-0.
Bramka Han Seung-Gyu cieszy w szczególności fanów Koreańskiej kadry U23 z poprzednich mistrzostw Azji tej kategorii wiekowej w 2017. Jest to chłopak, który również błyszczał na MŚ U20 w 2013 roku. Wielką męczarnia dla mnie było przez 5 lat doszukiwanie się czy kiedykolwiek ten brylant zacznie świecić na poziomie piłki ligowej.
Premierowe trafienie i od razu jego sygnatura niczym Zorro – zresztą sami zobaczcie jego poprzednie bramki w kadrze U23.
Przeciwko Malezji:
I przeciwko Australii:
Parafrazujące pewną piosenkę: “Ma Stajla”
Wracając już na ziemię, do meczu, który odbywał się w stolicy Korei Południowej.
W 39 minucie rzut wolny wywalczył kapitan Seulczyków boczny obrońca #13 Ko Yo-Han, a do jego wykonania podszedł inny boczny – #18 Yun Suk-Young. Były zawodnik angielskiego Q.P.R centro strzałem pokonał zmylonego podbramkowym zamieszaniem, #1 Kim Yong-Dae.
Było to premierowe trafienie brązowego medalisty z Londynu Yuna który w drużynie jest dopiero od mundialowi przerwy. Na razie ryzykowne podpisanie kontraktu z zawodnikiem, który od sezonu 2014/15 nie pamięta, co to regularna gra opłaciła się włodarzom Seulskiego klubu. 4 występy i prawy obrońca już ma asystę i bramkę.
W drugiej połowie oglądaliśmy prawdziwą wymianę ciosów, dosłownie i w przenośni.
Dla przykładu Ledwie 8 minut przebywał na boiska #6 Kim Seon-Jun który został zmasakrowany przez Japończyka #9 Sergio Escudero. Wiem, że Koreańska liga należy do najbrutalniejszych na świecie, ale ludzie! Nie dać nawet żółtej kartki za wejście po którym chłopa wywożony jest do szpitala ?
W 63 minucie bramkarz #21 Yang Han-Bin popisał się interwencją meczu, ratując FC Seoul przed utratą bramki na 2-1. Przy okazji ruszyła kontra, po której #13 Ko Yo-Han pokazał jeszcze raz światu, dla czego jest uważany za jednego z najlepszych bocznych obrońców w Azji i gdyby nie faul to Ulsan przeżyłoby prawdziwy roller coaster nastrojów.
No dobra trochę kłamię, bo w tym meczu ten szybki drybler został ustawiony na pozycji …napastnika.
W 69 minucie prawy obrońca #18 Yun uderzając z rzutu wolnego o mały włos nie zaliczyłby swojego drugiego trafienia. Tak przy okazji, to, kiedy on się nauczył tak doskonale bić stałe fragment gry?
Zaledwie 5 minut później rezerwowy Evandro Paulista nie potrafił z paru…centymetrów pokonać weterana, #1 Kim Yong-Dae.
Do końca meczu mieliśmy wzajemne odgryzanie się całej mozaiki weteranów i legend Koreańskie piłki jak #11 Hwang Il-Soo, #8 Lee Keu-Ho z Ulsan Hyundai czy #10 Park Chu-Young z FC Seoul.
Mecz zakończony sprawiedliwym 1-1.
Zawodnik meczu według Azja Gola: #18 Yun Suk-Young skuteczny w ataku jak i obronie.
Ok. Cóż można powiedzieć gdy się ogląda Jeonbuk Motors ?
„Czy włączyliście właśnie kosmiczny mecz.”
Gdy nawet oglądając ich spotkanie widzisz, że jakaś drużyna dopiera im się do skóry, że to wcale nie taki cud…to włączają 3 bieg i odjadą zaraz tak daleko, że tracisz, jakąkolwiek chęć oglądania tego Armagedonu.
W przypadku tego spotkania nie było inaczej.
Suwon odważnie zaatakowało, chcąc pokazać prawie 14 tysiącom kibiców na swoim stadionie, że się nie boją mistrza K League. Do 13 minuty można było podskakiwać i się emocjonować będąc dumnym z gospodarzy. „Ależ oni ich cisną, w końcu Jeonbuk zobaczy jak się gra w piłkę”
Taa…
14 minuta i pierwszy z drużyny „potworasów” #10 Ricardo Lopes trafia na 1-0. Zrobił to oczywiście w swoim pokazującym wyższość nad rywalami sposób, wdryblował w pole karne, zmylił zwodem z piłką dwóch rywali i uderzył nie od obrony pomimo krycia na długi słupek (bliźniacza bramka do Heo Yong-Joon’a w spotkaniu Chunnam vs Sangju).
W 15 minucie mieliśmy kluczowy moment meczu, który podciął skrzydła gospodarzom.
#8 Cho Won-Hee popisał się przepiękną piłka na wolne pola do niedawnego kadeta policji #14 Han Eui-Gwon. Ten niespodziewanie najlepszy zawodnik ostatnich tygodni Suwonu (przyszedł dopiero w Lipcu) został brutalnie sfaulowany w polu karnym przez #26 Hong Jeong-Ho. Powtórki wyraźnie pokazywały zderzenie nóg obu piłkarzy, mimo to nie było decyzji VAR’u o rzucie karnym.
Biorąc pod uwagę niedawne skandale Jeonbuk dotyczące korupcji i ustawianych meczy, dla świętego spokoju opinii publicznej na miejscu piłkarzy sam bym poprosił o tego karnego dla Suwon.
Najlepszy na boisku w drużynie niebieskich podirytowany #14 Han sam próbował po nagrodzie pocieszenia – rzucie rożnym wymierzyć sprawiedliwość kąśliwy uderzeniem jednak nie wskórał tym nic prócz aplauzu fanów.
Pierwsza połowa skończyła się w dający nadzieję na wyrównane spotkanie stylu. Obie drużyny miały swoje okazję, choć to bramkarz Suwonu #21 No Dong-Geon musiał więcej się napocić przy strzałach Jeonbuk.
W drugiej połowie „woskowa figura” trener Choi Kang- Hee wprowadził swojego następnego „potworasa” #32 Adriano. Od jego wejście zaczęła się nam robić jednokierunkowa na bramkę Suwonu.
Akcja za akcją zielonych i fani zamiast o wyrównanie zaczęli trzymać kciuki za drużynę Samsunga o jak najniższy wymiar kary.
W 69 minucie po jednej z kontr wprowadzonej przez doświadczonego pomocnika #14 Lee Seung-Ki do piłki doszedł # 32 Adriano, który doskonale asystował podaniem wycofującym do #10 Ricardo Lopes’a znów nic nierobiącego sobie z obrońców. 2-0 po pięknej trójkowej akcji.
W 84 minucie znów kontrę zainicjował doświadczony Koreańczyk, tym razem prawy uczestnik MŚ 2018 obrońca #2 Lee Yong odbierając piłkę na wyprzedzenie weteranowi #26 Yeom Ki-Hun’owi podał pikę do #32 Adriano. Ten z kolei uchodzący za jednego z najszybszych i najlepiej dryblujących zawodników K League nie mógł zmarnować takiej okazji.
Zabawił się balansem ciała na pełnej szybkości z obrońcami Suwon i soczystym uderzeniem zza pola karnego pokonał bramkarza. 3-0 dla Jeonbuk.
Co zabawne w samym doliczonym czasie gry piłkarze Suwonu 3 x pomogli bramkarzowi Jeonbuk zarobić na siebie?
Od 90 do 95 minuty 20 latek #31 Song Bum-Keun 3x interweniował po groźnych strzałach szukających honorowej bramki piłkarzy Bluewings.
Suwon 0 – „Potworasy” 3
Zawodnik meczu według Azja Gola: #10 Ricardo Lopes – 2 z 3 goli co można więcej dodać.
Autor tekstu: Adam Błoński
@Adam_Blonski
Wyświetleń: 270