Długo musieliśmy na nią czekać ale nareszcie wróciła J.League. A jeżeli wracać to tylko w takim stylu. 34 bramki w 9. spotkaniach. Żadnego bezbramkowego remisu, świetne parady i fantastyczne goleady. Zapraszamy na przegląd 16. kolejki!
Vegalta Sendai – Yokohama Marinos
Zaczynamy od wizyty na Yurtec Stadium w Sendai. Kibice gospodarzy zobaczyli chyba (a raczej na pewno) najgorszy występ swojego zespołu w tym sezonie. Goście zagrali dobry mecz i byli bardzo skuteczni. Co natomiast powiedzieć o występie gospodarzy? Najlepiej nic, gdyż byli jedynie kiepskim tłem dla “Marynarzy” i zostali niesamowicie upokorzeni przed własną publicznością. Mogłoby się zdawać, że Sendai są gdzieś w strefie spadkowej… Otóż nie. Vegalta po tej kolejce zajmuje 8. miejsce, czyli plasuje się 2 lokaty wyżej niż Yokohama.
Już w 64. sekundzie goście zadali pierwszy cios. Niebywale dużo miejsca miał na lewej stronie Endo, który popędził z piłką i dograł w pole karne. Tam niepilnowany był Nakagawa, który uderzył prosto w bramkarza. Piłka spadła jednak pod nogi kolejnego niepilnowanego gracza Marinos, czyli Amano, który skierował piłkę do pustej bramki Sendai.
10 minut później było już 2:0. Świetne dośrodkowanie Yamanaki wykorzystał Sho Ito, który uprzedził obrońców oraz bramkarza i zdobył swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu.
Kolejny popis defensywy Vegalty oglądaliśmy w 31. minucie. Piłkę na 17. metrze otrzymał Nakagawa i na spokojnie oddał precyzyjny strzał w krótki róg. Zasłonięty Seki niewiele mógł zrobić i po prostu spojrzał z niedowierzaniem w kierunku swoich kolegów z zespołu.
Zaledwie dwie minuty później było już 4:0 po koszmarnych błędach w obronie Sendai. Wygląda to tak jakbym się powtarzał i w ten sam sposób opisywał każdą bramkę Yokohamy, ale gospodarze byli tego wieczoru tak tragiczni, że tak naprawdę dało się uniknąć każdej z 8. straconych bramek. W szczególności tej 4. Obrońcy Vegalty nie potrafili wybić piłki i przejęli ją “Marynarze”. Piłka trafiła w końcu do Ito, który zabawił się jeszcze z obrońcami i zdobył swoją druga bramkę w tym spotkaniu.
Tuż po zmianie stron, bo już w 52. minucie, było 5:0. Endo znakomicie przyjął piłkę w polu karnym i wycofał do Yamanaki. Ten bez zastanowienia huknął z dystansu i pokonał Sekiego. Trudno znów nie mówić o błędach, gdyż obrońca Marinos był niepilnowany i nikt nie przeszkadzał mu w oddaniu strzału. Co więcej, strzał zmierzał w sam środek bramki i golkiper gospodarzy powinien to po prostu obronić.
W 59. minucie Sho Ito skompletował swojego hat-tricka. Japończyk znów uprzedził obrońców i z najbliższej odległości pokonał Sekiego. Asystę przy jego trafieniu zaliczył Nakagawa.
W 71. minucie padł gol niemal bezpośrednio z rzutu rożnego. Niemal, bo z linii bramkowej piłkę dobijał Kanai.
Minutę później w końcu zaatakowali gospodarze i zdobyli bramkę honorową. Germain pokonał Iikure ładnym strzałem lewą nogą i dał kibicom zgromadzonym na stadionie mały powód do radości.
Niestety dla nich, 10 minut później bramkę strzelił Boumal. Obrońcy Vegalty zupełnie odpuścili krycie i Kameruńczyk wbiegł sobie w pole karne wykańczając dośrodkowanie Kanaia. Widać było niesamowitą niemoc i frustrację, która panowała w szeregach Sendai.
W 90. minucie bardzo ładną bramkę głową zdobył dla gospodarzy Hachisuka. To trafienie zakończyło strzelanie na Yurtec Stadium, ale można być pewnym, że piłkarze i kibice Vegalty na długo tego nie zapomną.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Sho Ito (Yokohama Marinos)
Napastnik Yokohamy był niezwykle aktywny i zdobył trzy bramki. Możliwe, że gdyby nie zmiana w 60. minucie to skończyłby to spotkanie z większą ilością bramek na koncie.
Składy:
Vegalta – Seki; Shiihashi (36′ Nishimura), Oiwa, Hiraoka; Nagato, Tomita, Okuno (71′ Ryang), Hachisuka; Nakano, Ishihara, Abe
Marinos – Iikura; Yamanaka, Kanai, Nakazawa, Matsubara; Ogihara, Kida (60′ Otsu), Endo, Amano, Nakagawa; Ito (60′ Vieira)
V-Varen Nagasaki – Vissel Kobe
Pomimo porażki, Nagasaki nadal znajdują się dwa punkty nad strefą spadkową. Kobe, które nadal gra bez Iniesty i Podolskiego, zbliżyło się na jeden punkt do Cerezo i Sapporo, które przegrały w tej kolejce.
W 17. minucie szansę na objęcie prowadzenia mieli goście, ale dobrej okazji nie wykorzystał Wellington. Dwie minuty później, z dystansu uderzał Fujita. Potężny strzał Japończyka zatrzymał się jednak na poprzeczce i Toskushige mógł odetchnąć z ulgą. Gospodarze odpowiedzieli strzałem z rzutu wolnego, autorstwa Shimady w 27. minucie. Strzał Japończyka minął mur, ale minął też bramkę strzeżoną przez Kima.
W 39. minucie oglądaliśmy pierwszą i jak się okazało, jedyną bramkę tego spotkania. Bunmatan dośrodkował piłkę w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Wellington i głową pokonał Tokushige. Dwie minuty później Wellington znalazł się w podobnej sytuacji, ale tym razem posłał piłkę tuż obok słupka. Brazylijczyk był bardzo trudny do upilnowania i wyraźnie nie radzili sobie z nim obrońcy Nagasaki.
Po zmianie stron, pierwszą dogodną okazję mieli gospodarze. Suzuki świetnie przyjął sobie piłkę w polu karnym i z dość trudnej pozycji próbował pokonać Kima. Koreańczyk zdołał jednak obronić strzał napastnika Nagasaki. W 63. minucie, Watanabe odebrał piłkę Takasugiemu tuż przed polem karnym gospodarzy i zagrał na wolne pole do Tanaki. Ten od razu próbował pokonać bramkarza, ale uderzył w sam środek i Tokushige zdołał odbić piłkę. Do futbolówki dopadł jeszcze Watanabe, ale jego strzał został zablokowany przez Tagamiego. Napór gości trwał nadal i wydawało się, że kolejna bramka jest tylko kwestią czasu. W 65. minucie świetnym dośrodkowaniem popisał się Bunmatan, który zagrał idealnie na głowę Tanaki. Strzał Japończyka kapitalnie obronił Tokushige i po raz kolejny uratował gospodarzy przed stratą kolejnej bramki. W 70. minucie Nagasaki zdobyło bramkę, którą strzelił Juanma Delgado, ale wydaje się, że Hiszpan znajdował się na pozycji spalonej i sędzia słusznie anulował bramkę. Gospodarzy nie było już stać na wyrównanie i Kobe wywiozło z Nagasaki cenne 3 punkty.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Kenta Tokushige (V-Varen Nagasaki)
Gdyby nie bramkarz, to gospodarze mogliby przegrać nieco wyżej. Tokushige utrzymywał ich przy życiu przez większą część meczu, ale ostatecznie jego wysiłki i tak poszły na marne.
Składy:
Nagasaki – Tokushige; Tagami, Takasugi, Tokunaga; Onaga, Kurogi, Shimada, Ryutaro (60′ Delgado), Kono (60′ Sawada), Yoneda (86′ Kagawa); Suzuki
Kobe – Kim; Bunmatan, Kobayashi (86′ Nasu), Watanabe, Takahashi; Tanaka (77′ Yasui), Mita, Fujita, Otsuki; Wellington, Watanabe (73′ Masuyama)
Shonan Bellmare – Sagan Tosu
Dla Shonan to spotkanie było szansą na zwiększenie dystansu do strefy spadkowej, a dla nowego klubu Fernando Torresa, na zbliżenie się do bezpiecznej strefy. Remis jest więc złym wynikiem zarówno dla jednych, jak i dla drugich.
Mecz nie należał do najżywszych i był dość wyrównany z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Oni też oddali pierwszy celny i w miarę groźny strzał w pierwszej połowie. Uderzał Kikuchi, ale w sam środek bramki i z jego uderzeniem poradził sobie Gonda. Goście odpowiedzieli bramką Ono, ale Japończyk był na spalonym i jego trafienie nie zostało uznane.
Zaraz po zmianie stron, gospodarze wyszli na prowadzenie. Bramkę po asyście Saki zdobył Takahashi. Pomocnik Shonan pokonał Gonde fantastycznym uderzeniem piętą. Minutę po stracie gola, zawodnicy Saganu powinni byli doprowadzić do wyrównania. W sytuacji 1 na 1 z bramkarzem znalazł się Fukuta, ale uderzył prosto w bramkarza. W 68. minucie z ładną kontrą wyszli gospodarze. Piłkę na lewej stronie dostał Sugioka i kończył akcję strzałem. Pomylił się jednak i piłka przeleciała obok słupka.
W 81. minucie Tosu w końcu doprowadziło do wyrównania. Yoshida dośrodkował w pole karne, a piłkę do własnej bramki skierował Saka.
Po wyrównanym meczu mieliśmy więc w pełni sprawiedliwy remis, który nie może jednak satysfakcjonować żadnej ze stron.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Ryo Takahashi (Shonan Bellmare)
Stwarzał najwięcej zagrożenia pod bramką Tosu, a w końcu sam zdobył przepiękną bramkę.
Składy:
Shonan – Akimoto; Sugioka, Bahia, Saka; Takahashi (83′ Takayama), Akino, Kaneko (46′ Ono), Okamoto; Umesaki, Saito; Kikuchi (70′ Suzuki)
Tosu – Gonda; Yoshida, Takahashi, Kim, Kobayashi (74′ Anzai); Harakawa, Takahashi, Fukuta, Ono, Takahashi (64′ Tagawa); Ikeda
Shimizu S-Pulse – Cerezo Osaka
Cerezo, które cały czas siedziało na ogonach Frontale i FC Tokyo było zdecydowanym faworytem tego spotkania. Jak to jednak często bywa, faworyt nie dał rady teoretycznie słabszemu przeciwnikowi. Shimizu znów pokazało, że jest trudnym rywalem dla każdego i w wielkim stylu wynagrodziło kibicom wysoką porażkę z poprzedniej kolejki.
Już w 11. minucie Shimizu wyszło na prowadzenie. Matsubara zebrał wybitą po rzucie rożnym piłkę i oddał ją Hwangowi. Obrońca Pulse długo się nie zastanawiał i uderzył z okolic linii pola karnego w górny róg. Piękny strzał Koreańczyka, przy którym Kim nie miał żadnych szans.
W 28. minucie, Kitagawa podwyższył na 2:0. Ładna akcja zespołowa gospodarzy zakończyła się dośrodkowaniem w pole karne. Nieudolnie interweniować próbował Yamashita i napastnik Shimizu wykorzystał jego błąd kierując piłkę do siatki.
Pierwszą akcją Cerezo po przerwie, był strzał z dystansu Sugimoto, ale napastnik z Osaki trafił tylko w poprzeczkę. Przez utratę dwóch bramek, spodziewaliśmy się po Cerezo znacznie więcej w drugiej połowie, bowiem przeprowadzili oni zaledwie kilka ataków i nie stworzyli sobie żadnej 100%. sytuacji.
Gospodarze natomiast wykorzystali kolejne niezdecydowanie obrońców gości i w 67. minucie podwyższyli swoje prowadzenie. Bramkę zdobył Crislan, po ładnej asyście Kaneko. Zawodników z Osaki nie było stać na jakąkolwiek odpowiedź i zostali całkowicie zdominowani przez gospodarzy. Ostateczny wynik spotkania nie może więc dziwić.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Hwang Seok-Ho (Shimizu S-Pulse)
Obrońca Shimizu nie dość, że skutecznie kasował każdy atak Cerezo, to jeszcze sam zdobył bramkę. Bramkę niezwykle ważną, gdyż otwierającą wynik meczu w początkowej fazie spotkania.
Składy:
Shimizu – Rokutan; Matsubara, Freire, Hwang, Tatsuta; Duke (66′ Ishige), Kawai, Shirasaki, Kaneko; Kitagawa (81′ Hasegawa), Crislan (73′ Hyodo)
Cerezo – Kim; Maruhashi, Yamashita, Jonjic, Matsuda; Kiyotake (73′ Yamamura), Barba, Yamaguchi, Mizunuma (77′ Fukumitsu); Sugimoto, Yang (61′ Takagi)
Consadole Sapporo – Kawasaki Frontale
Mistrz Japonii zagościł na Atsubetsu Stadium w Sapporo, czyli na jednym z dwóch stadionów rewelacji sezonu J.League. Jeszcze niedawno, Consadole biło się z Tokyo o pozycję wicelidera, ale po dwóch porażkach z rzędu przegrało tę walkę i zajmuje 5. miejsce. Kawasaki natomiast, dzięki tej wygranej odskoczyło od Sapporo na 4 punkty i utrzymało dystans do Tokyo i Hiroshimy.
Pierwsze zagrożenie, goście stworzyli w 7. minucie meczu, po mocnym strzale Kobayashiego. Napastnik Frontale uderzał jednak z dość trudnej pozycji i z jego próbą poradził sobie Gu. W 24. minucie wybornym podaniem otwierającym popisał się Nakamura, który tym jednym zagraniem stworzył Kobayashiemu pozycję 1 na 1. Ten miał czas i miejsce, aby na wiele sposobów pokonać golkipera gospodarzy, ale wybrał najgorzej jak mógł i uderzył prosto w bramkarza. Chwilę później, w końcu odpowiedzieli gospodarze. Dobre dośrodkowanie dostał w polu karnym Tokura, ale jego słaby strzał wpadł wprost w ręce bramkarza, który nie musiał się w ogóle ruszać. W 36. minucie kolejną sytuację mieli zawodnicy z mroźnego Sapporo. Bothroyd pojedynkując się z obrońcami próbował pokonać Junga, ale nawet nie trafił w bramkę. Anglik dość żywiołowo domagał się rzutu karnego, ale jak wiemy, lubi sobie czasem pokrzyczeć na sędziego. W 38. minucie goście mieli rzut wolny z okolic 17. metra. Pozycja idealna na Kengo Nakamury, który oczywiście podszedł do wykonania stałego fragmentu gry. Japończyk minął piłką mur, ale trafił tylko w słupek.
W 42. minucie goście wyszli na prowadzenie. Ładnym rajdem popisał się Elsinho i zwieńczył go strzałem na bramkę. Fatalny błąd przy interwencji popełnił bramkarz Sapporo, Gu i piłka wśliznęła się do bramki. Bardzo szczęśliwa bramka gości i do przerwy Frontale prowadzili 1:0.
Bramka do szatni wyraźnie podłamała gospodarzy i parę minut po wznowieniu gry stracili drugą. Ładnie w polu karnym zachował się Kobayashi i technicznym strzałem w długi róg pokonał Gu. W 72. minucie Consadole miało szansę na bramkę wyrównującą, ale Bothroyd z bliskiej odległości trafił prosto w bramkarza.
W 93. minucie gospodarze wywalczyli rzut wolny, po zagraniu ręką Nary. Dobry strzał oddał Fukumori, ale piłkę zdołał odbić Jung. Przy dobitce Tokury nie miał już jednak szans i piłkarze Sapporo mieli bramkę kontaktową. Zabrakło im już jednak czasu na zdobycie drugiej bramki i ulegli Mistrzowi Japonii 1:2
Zawodnik meczu według Azja Gola: Yu Kobayashi (Kawasaki Frontale)
Kobayashi był głównym zagrożeniem ze strony Frontale. Nękał obronę i bramkarza częstymi strzałami, a w końcu sam wpisał się na listę strzelców.
Składy:
Consadole – Gu; Fukumori, Ishikawa (82′ Ono), Shindo; Suga (74′ Hayasaka), Fukai (60′ Shirai), Arano, Komai, Tokura, Songkrasin; Bothroyd
Frontale – Jung; Kurumaya, Taniguchi, Nara, Elsinho; Morita, Oshima, Abe (82′ Suzuki), Nakamura (77′ Noborizato), Ienaga; Kobayashi (90+3′ Chinen)
Kashiwa Reysol – FC Tokyo
Przenosimy się do prefektury Chiba, gdzie Reysol podejmowali obecnego wicelidera tabeli, FC Tokyo. Goście, choć bez kilku kluczowych zawodników (w tym Diego Oliveiry), byli faworytem tego spotkania.
Już w 2. minucie Tokyo poważnie zagroziło bramce Nakamury. Hosogai źle wybijał piłkę, którą przejął Ogawa. Obrońca “Gazowników” oddał natychmiastowy strzał z powietrza i końcami palców obronił go golkiper gospodarzy. Odpowiedź gości nastąpiła w 12. minucie. Ładny, techniczny strzał oddał Kim Bo-Kyung, ale piłka minęła słupek bramki strzeżonej przez Okubo. W 27. minucie kapitalną okazję do zdobycia bramki mieli goście. Akcję rozpoczął Ryoya Ogawa, który zagrał na lewe skrzydło do Omoriego. Ten zagrał do idącego na obieg Kosuke Oty, a lewy obrońca Tokyo wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie czekał zamykający akcję Ogawa. Niestety dla gości, Ogawa uderzył wprost w stojącego przed nim obrońcę, który odbił piłkę zapobiegając utracie bramki.
Tuż po zmianie stron, gospodarze mieli doskonałą okazję do wyjścia na prowadzenie. Zakotłowało się pod bramką Okubo i w ostatniej fazie akcji głową uderzał Esaka. Pomocnik Reysol był jednak ustawiony tyłem do bramki i nie był w stanie umieścić piłki w siatce.
W 61. minucie FC Tokyo wreszcie wyszło na prowadzenie. Ogawa zagrał piłkę wzdłuż linii do Keigo Higashiego, a ten bez namysłu dośrodkował w pole karne. Jego mocne zagranie próbował przeciąć Park, ale zrobił to na tyle niekorzystnie, że skierował piłkę do własnej siatki. Nie gol był jednak najważniejszym wydarzeniem tej akcji, a fatalna kontuzja Nakamury. Golkiper Reysol wyszedł do dośrodkowania i zderzył się z Caymanem Togashim. Na tyle niefortunnie, że napastnik Tokyo, przewracając się wpadł kolanem w głowę bramkarza Kashiwy. Nakamura stracił przytomność i natychmiast został przewieziony do szpitala. Warto przypomnieć, że tuż przed mundialem, bramkarz Reysol doznał wstrząśnienia mózgu i mówi się, że dlatego nie pojechał z ekipą “Niebieskich Samurajów” na mundial. Pechowa i dość poważna kontuzja sprawiła, iż trener Shimotaira musiał sięgnąć po rezerwowego bramkarza, czyli Kirihate.
Gospodarze poza jedną okazją z początku drugiej połowy, nie mieli zbyt dużo do powiedzenia. Goście kontrolowali mecz i mądrze regulowali tempo gry, co dało im prowadzenie, a potem wygraną, dzięki czemu 3 jakże ważne punkty jadą do Tokio.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Keigo Higashi (FC Tokyo)
Pomocnik Tokyo był niezwykle aktywny przez całe spotkanie. Zaliczył asystę przy samobójczym trafieniu Parka i pomagał kolegom w defensywie. Zdecydowanie wyróżniająca się postać i najlepszy zawodnik na placu gry.
Składy:
Reysol – Nakamura (64′ Kirihara); Kamekawa, Park, Kamata, Koike; Otani, Hosogai (46′ Tezuka), Kim, Ito; Cristiano, Esaka (79; Nakagawa)
Tokyo – Okubo; Ota, Morishige, Ogawa, Okazaki; Yonemoto, Hashimoto, Omori (90+2′ Uchida), Takahagi (78′ Tanabe), Higashi; Togashi (74′ Yajima)
Jubilo Iwata – Kashima Antlers
Drużyna Krzysztofa Kamińskiego podejmowała u siebie bardzo rozczarowującą w tym sezonie ekipę Antlers. Kashima zdążyła nas przyzwyczaić, że zazwyczaj jest jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa, albo przynajmniej do gry w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Niestety w tym sezonie Antlers zajmują odległe 13. miejsce ze stratą aż 21. punktów do Hiroshimy.
W 17. minucie wielkie strzelanie rozpoczął Uehara, który wykorzystał świetne dośrodkowanie Sakurauchiego i głową skierował piłkę do siatki Antlers. W 21. minucie goście doprowadził do wyrównania, ale fenomenalną paradą popisał się Krzysztof Kamiński. Polski bramkarz popisał się wspaniałym refleksem i obronił strzał głową Suzukiego. Zdecydowanie jedna z parad kolejki. Co nie udało się gościom wtedy, udało się w 34. minucie. Suzuki tym razem zgrywał piłkę w pole karne. Tam czekał Endo i potężnym strzałem od poprzeczki pokonał golkipera Iwaty. Fenomenalne uderzenie Japończyka dało Kashimie wyrównanie jeszcze przed przerwą.
W 69. minucie goście wyszli na prowadzenie. Fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Shinzato i piłkę na połowie Iwaty przejęli goście. Piłkę otrzymał Abe i zachowując pełen spokój, przelobował interweniującego Kamińskiego.
7 minut później, Yamada doprowadził do wyrównania. Pomocnik Jubilo wykorzystał indywidualną próbę Matsuury, który wziął na siebie dwóch obrońców i tym samym umożliwił Yamadzie oddanie strzału.
Rollercoaster trwał nadal. W 82. minucie, gospodarze znów wyszli na prowadzenie. Strzelec drugiej bramki, Yamada, dośrodkował w pole karne, a bramkę zdobył niezawodny Kengo Kawamata. Świetnie uderzenie napastnika Iwaty i na 8 minut przed końcem gospodarze mieli swoje upragnione prowadzenie.
To nie był jednak koniec emocji w tym spotkaniu. W 88. minucie, po podaniu Yamaguchiego, bramkę wyrównującą zdobył Doi. Świetne widowisko oglądaliśmy w Iwacie. Goleada obu zespołów, jedna z parad kolejki (jeżeli nie sezonu) w wykonaniu Krzysztofa Kamińskiego i wspaniała atmosfera zaserwowana nam przez miejscowych kibiców. Ten mecz to najlepsza reklama J.League.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Hiroki Yamada (Jubilo Iwata)
Pojawił się na placu gry dopiero w 59. minucie, ale był jedną z głównych postaci tego spotkania. Najpierw doprowadził do wyrównania, a 5 minut później zaliczył ładną asystę przy trafieniu dającym gospodarzom prowadzenie.
Składy:
Jubilo – Kaminski; Shinzato, Oi, Takahashi; Ogawa (59′ Yamada), Uehara, Miyazaki, Taguchi, Sakurauchi (79′ Yamamoto); Matsuura (89′ Nakano), Kawamata
Kashima – Kwon; Anzai, Machida, Inukai, Nishi; Abe (72′ Yamamoto), Nagaki (84′ Yamaguchi), Misao, Endo (38′ Nakamura); Doi, Suzuki
Sanfrecce Hiroshima – Gamba Osaka
Wyżej wspomniałem o rozczarowaniu jakim jest Kashima. Jak w takim razie nazwać Gambę Osaka? Potężny klub z niesamowitymi osiągnięciami i historią. Klub z przecież mocną kadrą, ale jednocześnie klub, który odpadł z Pucharu Japonii z zespołem uniwersyteckim i zajmuje w J.League miejsce 16. W meczu z liderem ligi mieli uspokoić fanów i pokazać, że pomału wychodzą z kryzysu. Nic takiego się jednak nie stało i po słabym występie doznali wysokiej porażki.
Wynik i słaba gra w tym spotkaniu jest efektem nie tylko słabej dyspozycji zespołu, ale też czerwonej kartki, którą już w 7. minucie wyłapał Fabio. Brutalne i bezmyślne wejście mogło skończyć się poważniejszą kontuzją przeciwnika i Brazylijczyk słusznie został odesłany z boiska. Trener Gamby musiał zareagować w obliczu utraty środkowego obrońcy i wprowadził Suganume, który zmienił Hwanga Ui-Jo, czyli nie bójmy się tego powiedzieć, najlepszego jak dotąd w tym sezonie zawodnika Gamby.
W 26. minucie, wynik meczu otworzył Patric. Były zawodnik, m.in. Gamby Osaka, wykończył dobre dośrodkowanie Wady. Brazylijczyk oczywiście nie celebrował zdobycia bramki przeciwko swojemu byłem klubowi.
5 minut przed przerwą, Patric podwoił prowadzenie gospodarzy. Tym razem wykorzystał dośrodkowanie Aoyamy, znów kierując piłkę do siatki, głową.
4 minut po zmianie stron mieliśmy już 3:0. Patric zgrał piłkę ramieniem (możliwe, że całkowicie przypadkowo) do Kudo, a ten posłał piłkę obok wychodzącego bramkarza. Wyraźny błąd obrońców, którzy nie pokryli napastnika Sanfrecce, całkowicie skupiając się na Patricu.
Gospodarze dołożyli jeszcze jedną bramkę, którą w 86. minucie zdobył Dangda. Reprezentant Tajlandii, strzałem pod poprzeczkę, wykończył dośrodkowanie Kashiwy. Kolejne pewne zwycięstwo Hiroshimy stało się faktem i klub z prefektury o tej samej nazwie będzie niesamowicie trudny do dogonienia.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Patric (Sanfrecce Hiroshima)
Obrońcy kompletnie nie potrafili sobie z nim poradzić i pomimo podwojonego krycia, Brazylijczyk dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i zanotował asystę przy trafieniu Kudo.
Składy:
Hiroshima – Hayashi; Sasaki, Mizumoto, Nogami (65′ Chiba), Wada; Kashiwa, Inagaki, Aoyama, Shibasaki (59′ Kawabe); Kudo (71′ Dangda), Patric
Gamba – Higashiguchi; Hatsuse, Fabio, Miura, Yonekura; Kurata (75′ Nakamura), Matheus Jesus, Endo, Takae; Ademilson (68′ Meshino), Hwang (13′ Suganuma)
Urawa Red Diamonds – Nagoya Grampus
Sporo tych rozczarowań w tym sezonie, ale gdy już o nich mowa, to nie sposób nie wspomnieć o Urawie Red Diamonds. Tylko 5 zwycięstw w 16. meczach i odległe 11. miejsce w tabeli to z pewnością nie to czego oczekiwali kibice. Co do Nagoi to sprawa wygląda troszkę gorzej. Spore pieniądze, które klub wydał na wzmocnienia przed startem sezonu, okazują się być pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Dwie wygrane po 16. kolejkach i zaledwie 9 punktów na koncie. To wszystko sprawia, że Grampus zamykają tabelę J.League i do 15. Nagasaki tracą aż 8 punktów.
Pierwszą dobrą okazję mieli w tym spotkaniu goście. W 7. minucie meczu zamieszanie po rzucie wolnym próbował wykorzystać Jo, ale nie zdołał pokonać dobrze interweniującego Nishikawy. W 22. minucie, Reds dostali kolejne poważne ostrzeżenie. Sprzed pola karnego uderzał Xavier i był naprawdę blisko szczęścia, gdyż trafił w spojenie słupka z poprzeczką.
Pomimo okazji gości to gospodarze pierwsi cieszyli się z bramki. Dobry rzut rożny w wykonaniu Kashiwagiego wykorzystał Wataru Endo i Reds prowadzili od 40. minuty.
Kiedy wydawało się, że gospodarze zejdą na przerwę z prowadzeniem, goście doprowadzili do wyrównania. W pierwszej i jedynej doliczonej do podstawowego czasu gry minucie, Xavier pokonał Nishikawe ładnym strzałem z dystansu. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Mauricio i całkowicie zmyliła golkipera gospodarzy.
Zaraz po przerwie dobrą okazję miał Shinzo Koroki, ale napastnik Urawy został zblokowany przed obrońców.
W 70. minucie gospodarze znów prowadzili. Kolejnym doskonałym dośrodkowaniem popisał się Kashiwagi, a bramkę zdobył Tomoaki Makino. Obaj zawodnicy, którzy byli z kadrą na mundialu w Rosji byli obecni w składzie Urawy i obaj wpisali się listę strzelców. Trzeci związany z Urawą kadrowicz, Genki Haraguchi, był obecny na trybunach i wspierał swoich byłych kolegów z drużyny.
8 minut później było już 3:1 dla Reds. Asystę zaliczył (a jakże) Kashiwagi, a swoją drugą bramkę w tym spotkaniu zdobył Endo. Trzy bramki obrońców, z trzech rzutów, po trzech asystach Kashiwagiego i Urawa pokonała Nagoyę 3:1.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Yosuke Kashiwagi (Urawa Red Diamonds)
Przyznam szczerze, że wybór nie należał do najłatwiejszych. Endo zdobył dwie bramki i razem z Makino był nie do przejścia w obronie. Kashiwagi natomiast wykonał trzy iście perfekcyjne stałe fragmenty gry, które dały Urawie trzy bramki. Ponadto był często pod grą i pokazywał się kolegom do zagrania. Świetny mecz pomocnika Reds, który zasłużył na wyróżnienie.
Składy:
Urawa – Nishikawa; Makino, Mauricio, Endo; Ugajin (68′ Abe), Aoki, Kashiwagi, Hashioka, Martinus (59′ Ogiwara); Muto, Koroki (90+2′ Moriwaki)
Nagoya – Langerak; Izumi (76′ Uchida), Kushibiki, Arai, Miyahara; Kodama (80′ Sato), Kobayashi, Hasegawa, Tamada (80′ Hattanda); Jo, Xavier
Autor tekstu: Kamil Gala @GalsonHM
Wyświetleń: 439