Pojedynek sąsiadów w tabeli, którzy uplasowali się za plecami niedoścignionego Jeonbuk Hyundai.
Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy częściej atakowali rywala i częściej oddawali strzały na bramkę. Dwukrotnie uderzał między innymi Cruz, ale w obu przypadkach uderzał niecelnie. W 20. minucie z okolic 35. metra uderzał nawet Lee, ale był to tylko kolejny niecelny strzał gospodarzy. Pierwsza połowa wyraźnie przebiegała pod dyktando „wyspiarzy”, lecz goście mogli zdobyć bramkę jeszcze przed przerwą. W 44. minucie fatalny błąd popełnił bramkarz Lee i Kunimoto mógł zdobyć bramkę dla Gyeongnam. Uderzał jednak zbyt słabo i obrońcy wyręczyli bramkarza na linii bramkowej. W doliczonym czasie pierwszej części uderzał jeszcze Lee, ale ponownie niecelnie i do przerwy mieliśmy bezbrakowy remis.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Nadal to gospodarze byli stroną dominującą, która dążyła do zdobycia bramki. W 56. minucie Jeju było bardzo blisko objęcia prowadzenia. Głową uderzał napastnik Lee, albo bardzo nieznacznie się pomylił i bramkarz gości nie musiał interweniować. Dwie minuty później, goście nareszcie próbowali odpowiedzieć na ataki gospodarzy. Zza linii pola karnego strzelał Kunimoto, ale Japończyk włożył zbyt dużo siły w to uderzenie i piłka przeleciała ponad bramką. W 63. minucie ponownie zaskoczyć bramkarza Jeju chciał Kunimoto, ale znów nie trafił w bramkę. Całe spotkanie było istnym festiwalem nieskuteczności obu stron. Mieliśmy sporo okazji i strzałów, ale zdecydowana większość z nich była niecelna. Jeden z nielicznych celnych strzałów oddał w 68. minucie Negueba, ale trafił w sam środek i bramkarz Jeju nie miał najmniejszych problemów z jego obroną. 10 minut później w końcu oglądaliśmy bardzo dobrą sytuację gości. Lee dośrodkował w pole karne Jeju. Tam najwyżej wyskoczył Marcao i oddał bardzo dobry strzał głową, który z trudem wybronił golkiper „wyspiarzy”. Była to zdecydowanie najlepsza okazja tego spotkania.
Nie oglądaliśmy bramek w Jeju, ale spotkanie z pewnością nie należało do nudnych.
Składy:
Jeju – Lee; Jovanović (70’ Cho), Kwon, Kim; Park, Kwon, Lee, Lee Chan (27’ Lee Dong), Bae; Lee Eun (56’ Jin), Cruz
Gyeongnam – Song; Yoo, Woo, Kim, Lee; Kumimoto (74’ Marcao), Kim, Choi, Jo (46’ Beraldo); Kim, Jo (46’ Negueba)
Czas na szalone spotkanie Incheonu z Gangwon. Gospodarze zajmują ostatnie miejsce w lidze. Goście natomiast walczą o pozostanie w grupie mistrzowskiej.
Już w 9. minucie meczu Incheon wyszedł na prowadzenie. Aguilar wykorzystał podanie Nama i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał bramkarza Gangwon.
W 21. minucie po świetnej, indywidualnej akcji Aguilara, okazję miał Kim, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońców i Incheon miał tylko rzut rożny. Tylko i aż, bo właśnie po dośrodkowaniu z narożnika boiska, bramkę w 22. minucie zdobył Go Seul-Ki. Goście usilnie walczyli o zdobycie bramki kontaktowej, ale gospodarze zdołali dowieźć do przerwy dwubramkowe prowadzenie.
Po zmianie stron, piłkarze Gangwon od razu ruszyli do odrabiania strat, jednak w 58. minucie to gospodarze mogli zdobyć bramkę na 3:0 i zamknąć mecz. Mogli, bo Kim w doskonałej sytuacji trafił tylko w poprzeczkę. Niecałą minutę później goście wykorzystali nieskuteczność Incheonu i zdobyli bramkę kontaktową, autorstwa Diego.
W 70. minucie Gangwon doprowadziło do wyrównania, a piłkę po ładnej akcji Lee Hyun-Sika, do własnej bramki skierował Lee Jeong-Bin.
W 80. minucie gospodarze znów wyszli na prowadzenie po drugiej bramce Go Seul-Ki. Jego pierwszy strzał obronił golkiper gości, a dobitka Lee Yun-Pyo wylądowała na poprzeczce. Futbolówka jednak znów spadła pod nogi pomocnika Incheonu i tym razem udało mu się pokonać Lee Beom-Younga.
Radość gospodarzy nie trwała jednak długo, bo minutę przed końcem regulaminowego czasu gry ponownie do wyrównania doprowadzili goście. Tym razem na listę strzelców wpisał się Deric, który świetną główką pokonał Jung Sana. Goście mogli nawet wygrać to spotkanie, gdyż w 5. minucie doliczonego czasu gry fantastycznym uderzeniem z dystansu popisał się Diego. Na szczęście dla gospodarzy, strzał Brazylijczyka przeleciał tuż nad poprzeczką. Więcej bramek już nie oglądaliśmy i szalony mecz w Incheon, zakończył się podziałem punktów.
Składy:
Incheon – San; Park (64’ Bunoza), Kim, Lee, Kim; Nam (66’ Kim), Go, Lee, Kim Jin-Ya (85’ Kim); Mugosa, Aguilar
Gangwon – Lee; Lee (84’ Lim), Oh, Han; Jung, Sielis, McGowan (46’ Lee), Kim; Jung, Moon (46’ Mauricio); Deric
Balansujący na granicy grupy mistrzowskiej I spadkowej Ulsan, podejmował zdecydowanie najpotężniejszy zespół ligi, czyli Jeonbuk Hyundai.
Już w 17. sekundzie zrobiło się groźnie pod bramką gospodarzy. Nieporozumienie i niezdecydowanie obrony Ulsan próbował wykorzystać Lopes, ale w ostatniej chwili został uprzedzony przez obrońcę, który tym samym naprawił swój błąd. W 5. minucie, bramce Ulsan zagroził drugi z Brazylijczyków, Tiago Alves. Pomocnik Jeonbuk oddał bardzo dobry i mocny strzał z dystansu, ale doskonale w bramce spisał się Oh Seung-Hoon. Chwilę później, kolejną świetną interwencją popisał się Oh. Tym razem uderzał Lim Sun-Young. W 20. minucie znów zaatakowali zawodnicy Jeonbuk. Świetny strzał głową oddał Lee, ale ponownie kapitalnie w bramce zachował się Oh. Goście mieli mnóstwo okazji przed przerwą i tylko cud (który przybrał twarz Oh Seung-Hoona) ratował ich przed stratą bramki. Gospodarze też mieli swoje okazje. W 42. minucie głową uderzał Lee, a minutę później Song powstrzymał Negao. Pomimo okazji z obu stron, do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis.
W 64. minucie, goście objęli prowadzenie po ładnym strzale Lee Jae-Sunga, który ucierpiał przy oddawaniu strzału i musiał opuścić boisku minutę po zdobyciu bramki.
Co warto dodać asystę zaliczył przy tym trafieniu Lee Yong prawy obrońca Jeonbuk, czyli była to akcja duetu reprezentacyjnego Korei Południowej z MŚ 2018.
Po bramce niewiele się zmieniło. Nadal to goście przeważali i bardzo często zatrudniali golkipera Ulsan.
W 78. minucie sprytnym strzałem popisał się Lim, ale trafił w poprzeczkę. Obrońcy gospodarzy bardzo nieudolnie wybili piłkę z pola karnego i od razu akcję kontynuowali goście. Akcje na tyle skuteczną, że ta zakończyła się kolejną asystę obrońcy Lee Yong i bramką Lee Dong-Gooka . Druga bramka dla Jeonbuk, zabiła nam emocje w tym spotkaniu. Gospodarzy nie potrafili odpowiedzieć, a goście mając korzystny rezultat, po prostu dograli spotkanie do końca.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Prawy obrońca Lee Yong. Jego 2 śmiertelne podania rozrywające obronę Ulsan zakończyły się 2 golami dla Jeonbuk.
Składy:
Ulsan – Oh; Lee, Kang, Windbichler, Kim; Jung, Lee, Hwang, Kim (74’ Hong), Han (41’ Kim); Negao (68’ Lee)
Jeonbuk – Song; Choi, Choi, Hong, Lee; Son (46’ Shin), Lee Jae-Sung (64’ Lee), Alves, Lim (83’ Han), Lopes; Lee Dong-Gook
Autor tekstu: Kamil Gala
Jeonnam Dragons vs Suwon Bluewings to spotkanie z gatunku „jakim cudem drużyna „a” przegrała z „b”. Oglądając ten mecz byłem pewny że zespół smoków jest w takim gazie że rozjedzie Suwon minimum 2-0, opatrzność zrobiła sobie z widzów żarty bo takim stosunkiem bramek Jeonnam przegrało.
Pierwsza połowa była popisem skutecznej gry z kontry Jeonnam, który co chwila łapali pressingiem zespół przyjezdnych. Jednak to zespół Bluewings za sprawą niedawnego nabytku z Asan Mugunghwa (czytaj Policjant zakończył służbę) Han Eui-Gwona stworzył 2 pierwsze okazję bramkowe, wpierw w 6 minucie po rzucie rożnym z najbliższej odległości uderzeniem piętą „podał” do bramkarza Park Dae-Han’a. Następnie w 23 minucie po jego akcji oskrzydlającej Dejan Demjanović oddał jeden z gorszych strzałów głową w karierze.
Po tych dwóch akcjach, agresywna gra w obiorze gospodarzy zaczęła przynosić efekty. W 24 minucie przechwyt najlepszego na boisku Heo Yong-Joon’a 15 metrów przed polem karnym zakończył się pięknym wyłożeniem piłki Park Joon-Tae którego uderzenie w sposób dający szansę na parę roku obronił bramkarz No Dong-Geon.
„Policjant” Han dalej nękał obronę Suwonu jednak jego dynamiczne i efektowne akcje z piłką kończyły się anemicznymi i nieefektywnymi strzałami.
Dejan został z kolei całkowicie „zlikwidowany” przez grającego dopiero drugie spotkanie w lidze Australijczyka Jamesa Donachie, mierzącego 195 cm obrońcę sprowadzonego w mundialowi przerwie z Melbourne Victory.
Rozbrykanie Jeonnam zostało przerwane przez Choi Sung-Keun z Suwon Bluewings który brutalnie sfaulował kreatora większości akcji gospodarzy czyli Park Joon-Tae który do 44 minuty zanim personel medyczny pomógł mu zejść z boiska rozgrywał świetną partię. W jego miejsce wszedł bardzo ciekawy zawodnik 21 latek grający dopiero pierwszy sezon w karierze, Kim Kyung-Min który cały mecz nękał pressingiem i przechwytami obrońców Suwonu, pokazując specyficzne szkolenie napastników przez trenera Yoo Sang-Chul’a.
W 40 minucie Heo Yong-Joon stanął oko w oko z bramkarzem No Dong-Geon’em, po raz drugi w tym spotkaniu ratującym swój zespół od utraty bramki.
Po przerwie obraz gry się nie zmieniał, czyli Suwon atakowało pozycyjnie a Chunnam groźnie kontrowało po przechwycie. Jednak to przyjezdni strzelili, jako pierwsi bramkę, Waguininho skierował głową piłkę do siatki, po rzucie rożnym w 57 minucie.
Po bramce znów Smoki atakowały bardziej przekonująco, choć prócz ekscytacji kibiców na stadionie i przed telewizorami efektów z tego nie było, jak choćby po kolejnej sytuacji 1-1 w której to No Dong Geon obronił strzał Australijczyka Donachie. Niekończące się ataki nie wzruszyły nawet sędziego, który pomimo zdziwienia Chorwata Vedrana Jugovića nie podyktował po faulu na nim rzutu karnego.
Męczarnie w ofiarnych atakach smoków postanowił zakończyć obrońca Kwak Kwang-Seon. Przechwycił piłkę na własnej połowie w 94 minucie meczu, przedryblował aż w pole karne i pokonał bramkarza niczym rasowy napastnik. Jeśli to spotkanie można byłoby porównać do filmu, to tutaj splot twist dał widzom naprawdę popalić.
Wynika 2-0 dla cwańszych i bardziej doświadczonych Suwon Bluewings.
Zawodnik meczu według Azja Gola: No Dong-Geon bramkarz Suwon był głównym powodem dlaczego w tej potyczce drużyna lepsza zeszła pokonana z boiska.
Można być zespołem specjalizującym się stałymi fragmentami gry i przegrać od własnej broni użytej przez rywala który wcale nie jest dobry w tym aspekcie – piłka nigdy nie była sprawiedliwa.
Przykładem tego jest spotkanie „Mundurowych” z „Wyspiarzami” jak to ładnie nazwał ich raz Kamil Gala.
Mecz zaczął się jak większość występów Sangju, na początku „Wojskowi” próbowali wykorzystywać stałe fragmenty gry z którymi bez problemowo radzili sobie gracze Daegu.
W 14 minucie Sangju wykonało swoją pierwszą koronkową akcję w tym meczu, udział brało w niej aż 5 zawodników. Przyjemnie oglądało się wymianę piłki poszczególnymi zawodnikami i ich positioning.
Mundurową wersję Tiki Taki przerwał Cho Hyung Woo broniący strzał Yoon Bit-Garam’a.
Dosłownie chwilę później akcję oskrzydlającą numer 2 tysiące Kim Tae-Hwan’a próbował niezdarnie wykończyć środkowy obrońca Lee Kwang-Seon który w tym sezonie występował już po raz 9 jako…środkowy napastnik. Na dzień dzisiejszy nie jest to zmiana pozycji, o której by można kręcić dokumenty ukazujące geniusz trenerski, 2 asysty w 14 spotkaniach nie rzuca na kolana (zwłaszcza że pierwszą asystę zaliczyła jeszcze jako środkowy obrońca).
W 18 minucie kolejną ładną kombinację zafundowali LB Hong Chul -> Kim Min-Woo -> Yoon Bit-Garam -> Lee Kwang Seon. Drużyna znów ucierpiała na tym, że ten ostatni to wybijacz piłek ustawiony na pozycji egzekutora.
W 23 minucie do głosu doszła drużyna Daegu, jedna dwukrotnie w ciągu jednej minuty Brazylijczyk Edgar nie był wstanie wykorzystać doskonałych podań partnerów. Widząc, że strzelanie nie będzie jego domeną tego wieczora, Edgar zaczął wykorzystywać swoja 191 cm i skoczność rodem z parkietów NBA. Jedna z jego główek wypuściła w bój Cesinha który przegrał pojedynek 1- 1 Choi Pil-Soo, a wyplutą przez bramkarza piłkę nie był wstanie dobić Ze Roberto.
41 minuta i szeregowy Kim Dong Hyun testuje potężną bombą reprezentacyjnego bramkarza, Cho wychodzi zwycięską „rękawicą” i z tej sytuacji.
W 50 minucie mieliśmy ciekawą sytuacje w której to Kim Dong-Hyung otrzymał czerwoną kartkę za zmiecenie z powierzchni ziemi Jung Woo-Jae, tylko po to, aby decyzją VAR’u kartonik zmienić na żółty.
Minuta 61, Sangju znów zaprezentowali akcje rodem z Primera Division z wykończeniem rodem z Ekstraklasy. Shin Chang Mu wychowanek Daegu nie potrafił skrzywdzić niedawnych kolegów i uderzył obok bramki Cho.
Po wymianie ciosów w której to „Bulsajo” popisywali się nieskutecznością, nadeszła ostatnia 94 minuta meczu. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Cesinhie idealnie piłkę uderzył pod poprzeczkę głową Hong Jung-Woon. Dla środkowego obrońcy była to druga bramka w sezonie.
Dla Daegu były to ważne 3 punkty które pozwoliły im odskoczyć od ostatniej drużyny w tabeli Incheon United. Dla Sangju z kolei był to drugi mecz z rzędu który przegrywają w ostatniej nawet minucie doliczonego czasu gry.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Hong Jung-Woon strzelec gola na wagę 3 punktów 23 latka.
Ostatnie spotkanie 16 ligowej kolejki K League 2018 to mecz, w którym średnio co parę minut kibice stawali z krzesełek. Mój opis musiałby być tutaj epopeją, więc skrócę go do ledwie paru najważniejszych zdań. FC Seoul wygrało dzięki fenomenalnej grze bocznych obrońców – 2 gole i asysta.
Wynik wygląda tragicznie dla Pohang Seelers przede wszystkim dla tego, że prócz bramkarza Kang Hyeon-Mu nikt nie wyszedł na pierwszą połowę.
Pierwsze 45 minut to była rzeź która cudem skończyła się tylko 2 bramkowym prowadzeniem FC Seoul. Największe pochwały za huraganowe ataki należą się Ko Yo-Han’owi który po powrocie z mistrzostw świata w klubie urósł do miana lidera o bezgranicznym posłuchu.
Prawy obrońca wystąpił w tej batalii na pozycji lewego skrzydłowego, grał na tyle efektownie i efektywnie, że wyglądał jakby urodził się na tej pozycji. Jego gol na 1-0 to tylko wisienka na torcie perfekcyjnego występu.
Drugi boczny obrońca, brązowy medalista z Olimpiady w Londynie Yun Suk-Young który przybył do składu w przerwie na MŚ, już zaczyna spłacać swój transfer i zaliczył asystę przy bramce numer 2 którą strzelił lef back Kim Won-Gyun.
W drugiej połowie mieliśmy już koncert bramkarzy i prawdziwą bokserska wymianę ciosów.
Oglądało się to rewelacyjnie dla postronnych widzów, była to doskonała reklama K League.
Jeśli ktoś chrzani głupoty o słabych bramkarzach w Korei to powinien zobaczyć to spotkanie i to co wyprawiali Kang Hyeon-Mu z Pohang Steelers oraz Yang Han-Bin z FC Seoul. Zwłaszcza ten drugi wypaczył wynik spotkania, ponieważ w drugiej połowie Pohang miało multum okazji nie tylko żeby wyrównać, ale i nawet wyjść na prowadzenie.
Syzyfowe starania Steelers zabił w 90 minucie Evandro Paulista.
Zawodnik meczu według Azja Gola: Miał być Ko Yo-Han za swoją przebojowość, jednak to Yang Han-Bin bramkarz FC Seoul wypaczył korzystnie wynik dla stołecznego klubu. Zabijał nadzieje gospodarzy, którzy co rusz wymyślali coraz to trudniejsze uderzenia w kierunku jego bramki.
Autor tekstu: Adam Błoński
@Adam_Blonski
Wyświetleń: 290