Może i oczekiwania w samym kraju po Zielonych Sokołach nie były zbyt wygórowane. Drużyna w eliminacjach prowadzona pod wodzą Berta van Marwijka dopiero
w ostatniej kolejce wywalczyła bilety do Rosji, spychając na miejsce barażowe reprezentacje Australii. Jednakże przyjście Juana Antonio Pizziego, jako nowego trenera, który zdiagnozował problemy kadry Arabii i natychmiastowo zaczął wykonywać zabieg, sprawił, że mogliśmy realnie sądzić, że wyjście z grupy nie jest żadnych “Mission: Impossible”.
Czym miała się wyróżniać kadra Arabii Saudyjskiej, to chociażby atak pozycyjny. Pizzi przygotowywał zespół, by ten oduczył się typowej gry z kontry, którą wcześniej preferował. Selekcjoner zauważył, że dysponuje kadrą, która szczególnie w formacjach ofensywnych posiada zawodników nienajgorzej wyszkolonych technicznie i to chciał wykorzystać. Spotkania towarzyskie przed Mundialem z Włochami czy Niemcami pokazały, że szczególnie drugie połowy w wykonaniu Saudów, potrafią być nadzwyczaj dobre. Piłkarze swoją ambicją, zaangażowaniem, a także umiejętnościami, potrafili wznieść się na poziom znacznie wyżej notowanych od siebie rywali.
Długo wyczekiwane spotkanie, które otwierało Mundial przyniosło jednak ogromne rozczarowanie. Był to mecz historyczny, bo pierwszy raz na Mistrzostwach Świata drużyna ze strefy AFC otwierała turniej. Zwycięstwo w meczu otwarcia i to z gospodarzem turnieju smakowałoby niczym najsłodsze nadzienie w pulchniutkim pączusiu, który był tą całą gromadą pozytywnych zdarzeń, na bazie których mogliśmy oczekiwać nieoczekiwanego. Życie jednak szybko zweryfikowało wszelkie możliwe aspiracje drużyny. Piłkarze nie wykazali choć odrobiny zaangażowania. Zaskakującym był fakt, że uzdolnieni technicznie Salem Al-Dawsari czy Yahya Al-Shehri, kompletnie nie radzili sobie w tym meczu z celnym zagraniem, przerzutem piłki na drugie skrzydło. Ponadto największym zawodem była komunikacja strefy defensywnej. Drygent, jakim miał być kapitan zespołu, czyli środkowy obrońca Osama Hawsawi, zapomniał że posiada narząd do komunikacji z innymi osobami, czyli język. Zawiódł Yasir Al-Shahrani, który był zagubiony na boisku. Trener Pizzi, wystawiając jedenastkę na mecz z Rosją zdecydował się na boki obrony Al-Shahrani (na lewej) i Al-Burayk (na prawej), gdzie wcześniej Al-Shahrani w reprezentacji grał na prawej, a lewą stronę przejmował rezerwowy w meczu z gospodarzami turnieju, Al-Harbi. Ten eksperyment, mimo że boki defensywy tworzyła para grająca na co dzień w jednym klubie, Al-Hilal, nie do końca się udał. Selekcjoner reprezentacji Rosji dobrze też opracował Arabię. Istotnym elementem gry Zielonych Sokołów w konstruowaniu akcji ofensywnych była wyprowadzana piłka od bramkarza. Ogromny nacisk na to kład selekcjoner Pizzi. Wówczas do środkowych obrońców cofał się defensywny pomocnik Abdullah Ateef, którego zadaniem było przejąć piłkę i rozegrać ją do jednego z dwóch środkowych pomocników, którzy rozszerzali w tym momencie środek pola, czyli do Al-Faraja lub Al-Jassima, lub bezpośrednio na któreś skrzydło do Al-Shehriego lub Al-Dawsariego. Nic z tych rzeczy nie widzieliśmy w meczu z Rosją, bo przy każdej próbie, choć wiele ich nie było, do cofającego się Ateefa szybko podbiegał jeden lub dwóch zawodników Rosji, uniemożliwiając wykonanie wyćwiczonej akcji Saudyjczykom. Nie widzieliśmy kompletnie nic w wykonaniu Arabii Saudyjskiej, już nie wspominając, że ich największym atutem miał być właśnie atak pozycyjny, na którym mieli bazować swoją siłę w ofensywie i oddalić w cień braki w formacji defensywnej.
Nad kadrą Pizziego krąży jakieś fatum na tych Mistrzostwach. Nie dość, że zostali już po pierwszej kolejce uznani za największe pośmiewisko całego turnieju, to jeszcze mieli nie małe problemy z transportem do Rostowa. W trakcie lotu ze swojej bazy z Moskwy, do Rostowa, gdzie zagrają mecz z Urugwajem w ramach drugiej kolejki Mistrzostw Świata, samolot, w którym lecieli piłkarze i cały sztab drużyny miał awarie silnika. Przy lotnisku w Rostowie skrzydło samolotu zaczęło płonąć. Na całe szczęście nikomu na pokładzie samolotu nic się nie stało.
Spotkanie z Urugwajem już nie jest buńczucnie traktowane jako mecz, w którym zwycięstwo jest w zasięgu ręki i kadra może zrobić niespodziankę. Nawet jeżeli tak jest, to retoryka trenera Pizziego jest diametralnie inna od tej sprzed spotkania z gospodarzami turnieju. Na konferencji prasowej selekcjoner Arabii Saudyjskiej przekonywał, że nie wynik jest kluczowy w dzisiejszym spotkaniu z Urugwajem, a styl w jakim zagra jego drużyna. Grają z drużyną waleczną i sami muszą być waleczni. Walka toczy się już nie o wyjście z grupy, a o wizerunek Arabii Saudyjskiej na całym piłkarskim świecie. Jeśli nie chcą być nieudacznikami przez kolejne cztery lata, muszą pokazać determinacje, zaangażowanie, chęć rywalizacji. Nawet przy porażce 0:4, ale zupełnie innej grze, Arabia może zostać bohaterem, a że potrafi grać tak, by inni ich oklaskiwali, to pokazała w meczach kontrolnych chociażby z Włochami czy Niemcami przed rozpoczęciem turnieju w Rosji.
W porównianiu do pierwszego spotkania trener Juan Antonio Pizzi prawdopodobnie dokona kilku roszad w wyjściowej jedenastce. Wiele wskazuje na to, że miejsce w bramce Saudów zajmie gracz Al-Ahli Jeddah – Mohammed Al-Owais, który rozegrał najwięcej spotkań ligowych w tym sezonie ze wszystkich trzech bramkarzy powołanych do kadry Arabii Saudyjskiej.
Zmiana w bramce świadczyć może ewidentnym braku zaufania do każdego z trzech bramkarzy. Podczas spotkań towarzyskich Pizzi rotował bramkarzami, w każdym meczu sprawdzał innego goalkeepera. Trend, jak widać się utrzymuje i na samym Mundialu w trzech meczach możemy mieć trzech różnych bramkarzy w wyjściowej jedenastce. Ponadto w składzie od pierwszej minuty może się pojawić Fahad Al-Muwallad, czyli uznawany przez wielu jako najlepszy i najbardziej perspektywiczny zawodnik kadry Zielonych Sokołów. Na mecz z Rosją był przygotowywany jako tajna broń, chłopiec zadaniowy, który wejdzie po przerwie i w okresie 30. minut rozbuja skrzydło swoją dynamiką i zaawansowaniem technicznym. Mecz troszeczkę brutalnie zweryfikował wszystkie możliwe plany i założenia taktyczne. Dziś Fahad paradoksalnie rzecz biorąc może rozpocząć mecz nie na swojej nominalnej pozycji prawego skrzydłowego, a na środku ataku, grając “fałszywą dziewiątkę”.
Wielce prawdopodobnym jest fakt, że na ławce rezerwowych zasiądzie Mohammad Al-Sahlawi, piłkarz który mimo 16. bramek w eliminacjach do tegorocznego Mundialu, jest strasznie nieskuteczny obecnie i popadł w ogromny dołek. Apogeum jego formy miał miejsce w latach 2014-15, dziś mamy 2018, ale do kadry został powołany z braku lepszych alternatyw na tej pozycji. Co ciekawe, mówi się jednak, że piłkarze Arabii Saudyjskiej lubią grać z Al-Sahlawim, mimo jego nieprzydatności w chwili obecnej. Przy wejściu Fahada, drużyna może rotować się pozycjami na boisku. Na pozycjach lewego skrzydłowego, prawego skrzydłowego oraz “fałszywej dziewiątki”, w trakcie meczu może dochodzić do zamiany pozycji między piłkarzami. Może to zmylić rywala.
Nie mniej jednak Arabia gra z Urugwajem o coś więcej niż trzy punkty. Piłkarze Juana Antonio Pizziego grają dziś o honor, mimo że to dopiero ich drugi mecz na tych mistrzostwach i przy założeniu dwóch wygranych, to Arabia zagra w fazie pucharowej, jednak bądźmy realistami. Honor i zdjęcie z siebie balastu przestraszonych chłopców, którzy przyszli w dresach do wykwintnej restauracji i nie wiedzą jak się zachować. Dziś trzeba ubrać garnitur, założyć krawat i eleganckim krokiem podejść do stolika, przy którym siedzi Rosja, Urugwaj i Egipt, nawet jeśli z początku nie wiedzieliby którą ręką sięgnąć po widelec, a którą po nóż. To, co dziś pokażą może być zapamiętane przez kolejne lata, albo w sposób negatywny, albo w sposób pozytywny.
Do boju Sokoły!
autor tekstu: Dariusz Kowalczyk
@daro_spw
Wyświetleń: 268