Mamy to! Wygrywamy 2:0 i 27 derby rzeki Tama, dla Tokyo!
Nie wiem co takiego zrobił Kenta Hasegawa z tym zespołem, ale cokolwiek robi, niech robi to dalej.
Perfekcyjny występ zespołu pod każdym względem i co najważniejsze nie było widać zmęczenia, o którym mówiłem przy okazji zapowiedzi meczu. Kenta powiedział, że coś
z tym zrobi i jak powiedział, tak uczynił. Piłkarze od pierwszych minut wyglądali bardzo świeżo i dobrze weszli w mecz. Zaczęli bardzo odważnie. Wysokie wyjście zespołu, pressing i szczelna, niczym zapora Kurobe, defensywa „gazowników”.
Znów byliśmy świadkami niezwykłej szybkości Nagaiego i Oliveiry, którzy, jak tylko mogli, uprzykrzali życie obrońcom Frontale. W 14 minucie meczu wywalczyliśmy rzut wolny w okolicach 25 metra. Piłkę ustawił Kosuke Ota, a potem posłał znakomite dośrodkowanie w pole karne, które przeciął Hashimoto, posyłając piłkę obok bezradnego Araia.
Po wyjściu na prowadzenie, grało nam się zdecydowanie łatwiej, Kawasaki wyszło wyżej i zaczęło bardziej forsować tempo, przez co bardziej się odkrywało.
Efektem była okazja Takahagiego, który jednak posłał piłkę w środek bramki. W ostatniej naszej akcji w pierwszej części, Morishige stanął przed doskonałą szansą po rzucie rożnym, ale jego strzał kapitalnie obronił Arai, popisując się paradą na linii bramkowej. Do przerwy 1:0.
Po zmianie stron dało się wyczuć nerwowość w grze gospodarzy. Często się mylili przy wyprowadzaniu piłki, a jakiekolwiek zapędy ofensywne tłumione były przez wyśmienicie spisujących się obrońców Tokyo. Godna pochwały i podziwu jest przede wszystkim postawa Kensuke Nagaiego, który będąc, obok Diego, najbardziej wysuniętym zawodnikiem zespołu, raz za razem wracał się do defensywy, kasując kontry i ataki Kawasaki. Poza grą w obronie, robił mnóstwo zamieszania z przodu, ścigając się z obrońcami. Efektem tego, było dogranie do Diego Oliveiry, który świetnie zastawił się
w polu karnym i wystawił piłkę Takahagiemu. Ten jednak, w dobrej sytuacji, uderzył prosto w bramkarza.
Ataki Tokyo ciągle się nasilały. Ponownie wywalczyliśmy rzut wolny, tym razem z lewej strony boiska. Znów piłkę ustawił Ota i posłał niemalże identyczną piłkę jak w pierwszej części i dzięki temu w 69 minucie, Masato Morishige podwyższył prowadzenie na 2:0. Kawasaki niewiele było w stanie zdziałać. Największe zagrożenie, gospodarze stworzyli po strzale Nakamury, jednak jego strzał świetnie obronił Hayashi, który był dziś bardzo dobrze dysponowany.
Tokyo zaliczyło występ kompletny. Zachowaliśmy czyste konto, zdobyliśmy dwie bramki i gra mogła się podobać. W ogóle nie było widać zmęczenia, które przecież tak bardzo doskwierało zespołowi w poprzednich starciach. Najlepiej zobrazował to fakt, iż w 80 minucie wymagającego spotkania, cały zespół wyszedł do wysokiego pressingu, zmuszając rywali do błędu i przejmując piłkę. Naprawdę można być pod wrażeniem występu „gazowników” i tego jak doskonale Hasegawa, wraz ze sztabem, przygotował ich do tego meczu.
Zwyciężyła dziś chęć zwycięstwa i kontynuowania zwycięskiej drogi, przez zawodników naszego zespołu, którym zaszczepił to w tym sezonie Pan Hasegawa. Tokyo Kenty, to zupełnie inny zespół niż te z poprzednich lat. In Kenta we trust.
Po 13 kolejkach, nadal zajmujemy 2 miejsce, tracąc 5 punktów do Hiroshimy, która ma do rozegrania mecz z Kobe. Odskakujemy natomiast ekipie mistrza Japonii, która spadła na 5 miejsce, na 5pkt. Cerezo pokonało Nagasaki i wskoczyło na miejsce 4, mając 3 pkt mniej od nas, natomiast trzecie Sapporo traci do nas 1pkt i to właśnie ich podejmiemy w najbliższej kolejce na Ajinomoto Stadium.
Na meczu, oczywiście był obecny Pan Naohiro Ishikawa, który zrobił sobie bardzo fajne zdjęcie z kibicami Tokyo, obecnymi w Kawasaki.
Skrót meczu:
Autor tekstu: Kamil Gala
@TokyoGalson
Wyświetleń: 242