Co Moriyasu dał, dziś Moriyasu odebrał. Japonia przegrywa z Kostaryką w drugim meczu fazy grupowej mistrzostw świata w Katarze. Zamiast przybliżyć się do awansu do kolejnej rundy, Nippon bardzo utrudnia sobie walkę o zajęcie korzystnego miejsca.

Niestety znów powielił się ten sam schemat, co prawie zawsze. Japonia była zabójcza w spotkaniu z wyżej notowanym rywalem, ale zupełnie bezradna z zespołem, który zamknął się na własnej połowie i wymuszał od Samurai Blue atak pozycyjny i prowadzenie gry. Japonia ma do takiej gry wykonawców, ale decyzją trenera zabrakło ich dzisiaj od początku na placu gry. Efektem tego jest bardzo bolesna i jeszcze bardziej niezrozumiała porażka Japonii, która może ostatecznie kosztować absolutnie wszystko.

Zapewne pamiętacie jak chwaliliśmy Hajime Moriyasu za drugą połowę meczu z Niemcami i jak krytykowaliśmy za pierwszą. Dziś nie da się znaleźć nawet jednej rzeczy za którą można Japonię pochwalić i przede wszystkim za którą można pochwalić jej trenera. Wszyscy, na czele z japońskimi kibicami i dziennikarzami spodziewali się zmian w pierwszej XI, ale bardziej takich w kierunku drugiej połowy meczu z reprezentacją Niemiec. Moriyasu wymyślił natomiast, że spotkanie z Kostaryką rozpocznie w eksperymentalnym i zaskakującym składzie, którego nie będzie rozumiał nikt. Ayase Ueda, który w kadrze zawsze wyglądał bardzo słabo, bo zwyczajnie nie znajduje się w momencie, który kreowałby go na napastnika Japonii na mundialu, zajął miejsce Daizena Maedy i strzelca bramki z Niemcami Takumy Asano. Na lewej stronie absolutnie każdy spodziewał się ujrzeć Kaoru Mitomę, jednak szkoleniowiec kraju wschodzącego słońca desygnował tam do gry zawodnika Nagoi Grampus, Yukiego Somę. Zarówno Soma, jak i Ueda zagrali potworny, koszmarny i beznadziejny mecz. Na domiar złego Soma spędził na murawie aż 82 minuty.

Takuma Asano, Junya Ito, Kaoru Mitoma, Takefusa Kubo, Takumi Minamino, Ao Tanaka, Daizen Maeda – to zawodnicy pasujący idealnie do sytuacji, gdy konieczne jest złamanie zamkniętej defensywy rywala, gdy trzeba przyspieszyć grę i gdy trzeba szukać bramek. Żaden z nich nie znalazł się w wyjściowym składzie, a czwórka z nich zameldowała się na murawie dopiero po zmianie stron. Gra Japonii była za wolna i przewidywalna. Japonia zdawała się nie szukać bramek, których koniecznie potrzebowała i wyglądała tak, jakby prowadziła w tym meczu kilkoma bramkami. Zamknięta Kostaryka próbowała rywalom przeszkadzać i trzeba przyznać, że robiła to bardzo skutecznie. W samej końcówce zdobyła nawet gola po oddaniu pierwszego i jedynego celnego strzału na bramkę, przy którym koszmarnie zachował się Gonda.

Za dużo narzekamy, a za mało szukamy pozytywów – powiecie. W tym meczu nie było pozytywów. Zawiodło wszystko. Każdy aspekt, od wyboru składu, poprzez nastawienie, aż do prowadzenia gry. Głównym winnym takiego stanu rzeczy jest Hajime Moriyasu, bo to w gestii trenera leżą powyższe rzeczy. Ten mecz był przeciwieństwem drugiej połowy z Niemcami i doprawdy ciężko jest to w ogóle wytłumaczyć. Trener Moriyasu zmieniał taktykę i ustawienie aż trzykrotnie w trakcie tego spotkania. Każda zmiana okazała się być nietrafiona, bo nie przynosiła nic. Nie zmieniała się gra, nie zmieniało się nastawienie i Samurajowie nie zbliżali się do zdobycia bramki.

Dopiero po bramce Kostaryki Japonia zaczęła grać w piłkę. Na murawie byli już Mitoma, Asano, Ito i Minamino, a pierwszy z nich wypracował dwie dobre sytuacje do pokonania Keylora Navasa. Obraz gry zmieniał się, gdy wszyscy byli już na murawie, ale było już za późno, aby walczyć o korzystny wynik. Niestety Japonia bardzo skomplikowała sobie sytuację w grupie E. Wieczorem musi liczyć na wygraną Hiszpanii z Niemcami, a w starciu z podopiecznymi Lusia Enrique liczyć co najmniej na remis. Potężne wyzwanie czeka więc Niebieskich Samurajów, ale należy pamiętać, że wyglądają oni lepiej w starciach z wyżej notowanymi rywalami.

Trudno jednak liczyć na cud po tak fatalnym meczu jakiego byliśmy dzisiaj świadkami. Od czasu Pucharu Azji w 2019 roku alarmowaliśmy, że Hajime Moriyasu nie jest odpowiednim trenerem dla reprezentacji Japonii. Jedno 45 minut meczu z Niemcami pozwoliło uwierzyć, że jednak potrafi poprowadzić tę pełną jakości drużynę na dużym turnieju, ale dziś znów ogarnia nas pesymizm i nadzieja na jego szybkie pożegnanie z reprezentacją. Pomimo ostatecznego wyniku na tym mundialu.

Wyświetleń: 202

Autor tekstu: Kamil Gala

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze