W połowie października mieliśmy dwa najważniejsze finały w tym kraju. Były to Puchar Cesarza i Puchar Ligi. Zazwyczaj turnieje te odbywały się nieco później. Tym razem jednak Japończycy przyspieszyli te rozgrywki ze względu na zbliżające się Mistrzostwa Świata w Katarze. Sanfrecce Hiroshima dotarło do dwóch finałów. Jak one się skończyły? Dowiemy się z tejże notki!.

16 października na Nissan Stadium został rozegrany finał najstarszego turnieju w tym kraju, czyli Emperor’s Cup. Na murawę wybiegli piłkarze Sanfrecce Hiroshima i Ventforet Kofu. Ciekawe jest, że ten klub występuje na co dzień na zapleczu japońskiej ekstraklasy. W tym roku ta drużyna ledwo się utrzymała w J2. Całe spotkanie trwało blisko trzy godziny. Drugoligowcy w 26. minucie objęli prowadzenie. Stało się to po zdobytej bramce przez Kazushiego Mitsuhirę. Na 6 minut przed końcem podstawowego czasu gry celny strzał na bramkę oddał Takumu Kawamura. Dogrywka przebiegła bez niespodzianek. Drużyny przeszły następnie do najbardziej emocjonującego etapu, czyli serii rzutów karnych. W tym lepsi okazali się właśnie drugoligowcy. Shuhei Kawata genialnie obronił strzał Takumiego Kawamury. Z kolei ich koledzy bezbłędnie celowali w siatkę rywali i to skutkowało ich wygraną.

Tradycyjnie po meczu byliśmy świadkami świętowania historycznego trofeum przez zawodników z prefektury Yamanashi. Ta drużyna po FC Tokyo (2011) stała się drugim zespołem z tym pucharem w roli drugoligowca od czasu istnienia J.League. Wielkie emocje towarzyszyły również kibicom. Jeden z nich szczególnie przyciągnął uwagę swoim zachowaniem. Był to starszy Pan, który na widok podnoszonego przez ukochany klub Pucharu Cesarza popłakał się ze szczęścia i wzruszenia.

Tydzień później Sanfrecce Hiroshima poleciało do stolicy Japonii aby zmierzyć się z Cerezo Osaka. Stawką był Puchar Ligi japońskiej. Nie rozczarowali swoich kibiców i odnieśli zwycięstwo. Klub z miasta Hiroszima nigdy wcześniej nie cieszył się tym trofeum. Pierwsza połowa spotkania przebiegła bez spektakularnych wydarzeń, zaś nie brakowało ich w drugiej połowie. Trzykrotny mistrz kraju katastrofalnie rozpoczął tę połowę. Drużyna straciła gola po tym jak kapitan zespołu Sho Sasaki fatalnie podał piłkę do bramkarza. Autorem gola dla ekipy „Wiśni” był Mutsuki Kato. Makabrycznie to wyglądało. Ale jednak trener Michael Skibbe szybko znalazł sposób na odwrócenie losów tego spotkania. Wypuścił z klatki ,,cypryjskiego lwa” Pierosa Sotiriou. Ten zawodnik wykonał na boisku coś niesamowitego. Ustrzelił dublet w doliczonym czasie gry. Cypryjczyk pokonał koreańskiego bramkarza, oddając celny strzał z 11 metrów. Następnie wpakował piłkę do siatki po zagraniu z kornera. Zdecydowanie był to jego dzień i bezsprzecznie możemy nazwać go piłkarzem tego spotkania.

Oba kluby przed pierwszym gwizdkiem tego spotkania uczciły minutą ciszy śmierć Masato Kudo. 32-latek zmarł w wyniku powikłań po operacji mózgu. Stało się to dzień przed finałem J.League Cup. Był legendą Kashiwy Reysol. Niestety nie udało mu się zostać stałym członkiem reprezentacji Japonii.

Pozostaje nam z bólem powiedzieć: ,,Żegnaj mistrzu”.

Autor tekstu: Klemens Przybył

Wyświetleń: 369

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze

Discover more from AzjaGola

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading