Za dwa tygodnie zaczynamy zabawę z Klubowymi Mistrzostwami Świata. Jednak Azja , która cieszyła się jeszcze parę lat temu finalistami turnieju (Kashima Antlers, Al-Ain) może obawiać się występu swoich reprezentantów. W klubowym czempionacie wystąpią dwa kluby: zwycięzca Azjatyckiej Ligi Mistrzów Al Hilal z Arabii Saudyjskiej oraz reprezentant gospodarza imprezy Al Jazira ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Oba kluby są dalekie od optymalnej formy i obecnie tytuły; zwycięzcy ACL czy mistrza ZEA wstyd wspominać patrząc jak ostatnio grają.
Obie drużyny w ostatnich tygodniach męczą się z każdą napotkaną przeszkodą i choć potrafią odnosić zwycięstwa to wydawać by się mogło, iż obecnie (z całym szacunkiem) Górnik Łęczna mógłby się okazać przeciwnikiem ciężkim do pokonania.
Podobne problemy – dużo ale z trudem strzelamy, dużo tracimy.
Zarówno Al-Jazira jak i Al-Hilal mają problemy ze skutecznością, a jeszcze większą z defensywą.
Drużyna z Abu Zabi może popisać się bilansem bramek w ostatnich 5. spotkaniach na poziomie 8. bramek strzelonych i 7. straconych (2 zwycięstwa, 2 remisy oraz porażka). Saudyjczycy z kolei choć dużo lepsi w ofensywie z 14. trafieniami to są również dużo gorsi w obronie tracąc 9 bramek!
Choć obie drużyny mają know-how jak grać na najwyższym poziomie o trofea, to można podejrzewać, że problemy przedstawicieli Azji w swoich rodzimych ligach przełożą się na konfrontacje z najlepszymi klubami innych kontynentów.
AL Hilal – gigant na słomianych nogach.
Al-Hilal (4.) oraz Al-Jazira (5) nie zajmują nawet miejsca na podium swoich lig. Organizacja gry w obronie mimo uznanych nazwisk na kontynencie daje wiele do życzenia.
(czy uczestnik MŚ 2018 Jang Hyun-Soo oraz dobijający się do kadry Zielonych Sokołów Al Mufarrij sprostają ofensywie światowych gigantów?)
Portugalski trener Al-Hilal Leonardo Jardim w swoich 5. ostatnich spotkaniach użył 5. różnych konfiguracji swojego czteroosobowego bloku obronnego. Najlepszy duet środkowych obrońców Flip i Flap – czyli Koreańczyk Jang Hyun-Soo (187 cm 77 kg 30 lat) Ali Hadi Al Bulaihi (185 cm 80 kg 32 lata) został rozregulowany eksperymentami ex-trenera AS Monaco. Co rusz do jedenastki wpuszczany jest Mohammed Jahfali (185cm 77 kg 31 lat) oraz najbardziej obiecujący lecz i aktualnie popełniający najwięcej błędów Muteb Al Mufarrij (181cm 67kg 25 lat). Cała czwórka to aktualni lub byli reprezentanci swoich drużyn narodowych i posiadają nie małe kontakty, nie dziwi więc fakt próby rotowania tymi nazwiskami. To samo tyczy się bocznych obrońców, gdzie 2 mecze z rzędu tymi samymi bocznymi to rzadkość. Prowadzanie drużyny to jednak nie plebiscyt wzajemnej adoracji. Nie ma co się czarować ciągłe rotację bloku obronnego odbija się na jego funkcjonowaniu.
(poniżej najlepszy w ostatnim czasie mecz obrońców Al-Hilal zarówno w obronie jak i ataku przeciwko AL TAEE HAIL )
Po 30. kolejkach sezonu 2020-21 Al-Hilal miało 27 straconych bramek (60 zdobytych). W obecnym sezonie po 17 kolejkach mają już 20 bramek w plecy oraz, aż 10 punktów straty do lidera tabeli!
W momencie kiedy piszę ten artykuł, kończy się mecz z walczącym o utrzymanie, biednym jak mysz kościelna Al Batin. Z tym nawet w warunkach Saudyjskich nie budzącym strach mizernym rywalem – „pogromcy Azji” – zremisowali 1-1. Ba, na przerwę do szatni schodzili ze spuszczonymi głowami przegrywając 1-0 po pierwszych 45 minutach. Potrzebowali asysty sędziego dyktującego mocno naciągany rzut karny (powtórzony po pierwszej nieudanej próbie) by doprowadzić do remisu.
Wspomnieć w tym miejscu też trzeba, że apogeum umiejętności większości obecnego pokolenia zawodników Al-Hilal już minęło. Kręgosłup zespołu Al-Hilal z paroma małymi wyjątkami to co najlepsze ma już za sobą. Najlepszy Saudyjski zawodnik ostatnich 6-8 lat – przebojowy skrzydłowy Salem Al-Dawsari ma już 30 lat. Chłopak po zdobyciu dwukrotnie Azjatyckiej Ligi Mistrzów oraz wszelkich możliwych trofeów w Arabii Saudyjskiej czeka już na Mundial w Katarze mając ostatnią nadzieję na zwrócenie uwagi swoją osobą światowych mediów (choć sam nie robi sobie nadziei).
Bafetimbi Gomis ma 36 lat i jeszcze rok temu ukrywał swój wiek fenomenalną formą. Obecnie nie jest to już zawodnik, który jest wstanie przez 90 minut dręczyć rywali swoimi sprintami i trener Jardim mające tego świadomość często rotuje byłym napastnikiem Olympique Lyon.
Peruwiański prawy pomocnik André Martín Carrillo również ma już 30 lat, a na dodatek od roku czasu dręczą go mniejsze lub większe kontuzje, które mocno zdewastowały jego przebojowość.
Niegdyś postać z okładki gry FIFA – lewy obrońca Yasir Al Shahrani, był brany pod uwagę przy wyborze najszybszych piłkarzy świata. Dziś rotowany przez portugalskiego trenera Jardima, jest kompletnie wyssany z pasji jaką zarażał kibiców w Arabii Saudyjskiej, a liczne kontuzji spowodowały, że dziś nie jest nawet najszybszym piłkarzem Al-Hilal.
Innymi piłkarzami, którzy to co najlepsze w swoich „motorach” mają już za sobą, a ich nazwiska znaczą wiele w Azji to wspomniani już środkowi obrońcy Jang Hyun-Soo (30), Ali Hadi Al Bulaihi (32), Mohammed Jahfali (31) oraz pomocnicy Salman Al Faraj (32) Abdullah Otayf (29).
Ciężko wyobrazić sobie, aby Al-Hilal w obecnej formie, która nie zezwala na bezproblemowe poradzenie sobie nawet z ligowymi słabeuszami, miała nagle sprostać potęgom innych kontynentów. Trener, który jeszcze nie tak dawno świecił sukcesy w Europie, musi coś w najbliższych dwóch tygodniach wymyśleć, jeżeli Al-Hilal chciałoby choćby powtórzyć dobre wrażenie z przed dwóch lat.
Portugalczyk nadal dysponuje świetnym zespołem i ogromną porcją talentu. Dobrze poukładane klocki mogą przynieść mnóstwo radości fanom Azjatyckiej piłki. Źle poukładane, wstyd jaki zafundował nam dwa lata temu Xavi z AL Sadd.
AL Jazira – lew bez kłów
W Przypadku Al-Jaziry bardzo mocno martwi fakt, utraty najlepszego strzelca w historii Zjednoczonych Emiratów Arabskich – Ali Mabkhout to 7. najlepszy strzelec reprezentacji na świecie. Z 79. trafieniami jest ledwie bramkę za Leo Messim, czy kolegą z kontynentu – reprezentantem Indii – Sunil Chhetri.
Uczniowi Ricardo Oliveiry nie poświęcam powyższych zdań, by słodzić, lecz odwrotnie, dorzucić soli do rany Al-Jaziry. Zespół uzależniony tak mocno od bramek skarbu narodowego ZEA – Mabkhouta, gra ostatnie tygodnie bez swojego asa pola karnego. Ali w 283. Spotkaniach dla Al-Jaziry strzelił 185 bramek (w poprzednim 21) i zastąpienie takiej siły ognia co pokazują ostatnie mecze, w których to ekipa ex – trenera Ajaxu Amsterdam – Marcela Kaizera męczy się niemiłosiernie, jest wręcz niemożliwe.
Ani były super strzelec Belgijskiej Brugii, Francuz – Abdoulay Diaby (5 goli w 11 spotkaniach) ani trio chimerycznych stranierich „kiwa jako-tako” – Joao Victor (1 bramka, 13 meczów), Bruno (1 bramka 10 spotkań) oraz Thulani Serero (0 bramek w 11 występach) nie gwarantują skutecznego ataku, tak jak robi to Mabkhout.
Holenderski trener Marcel Keizer wymęczył Super Puchar ZEA po rzutach karnych oraz dwa niezbyt przekonujące zwycięstwa przy pomocy zmienników swojej gwiazdy. Wszystkie te mecze, były jednak na styku z rywalem i wygrane lub zremisowane były bardziej wynikiem szczęśliwszego obrotu spraw, niżeli boiskowej dominacji.
Ostatnia porażka w pucharze z Al-Wahdą – wyraźnie pokazują dlaczego cała organizacja trzyma kciuki, aby Mabkhout zdążył wrócić po kontuzji na Klubowe Mistrzostwa Świata.
Pytanie tylko, co lepsze? Jego kompletny brak i granie jedenastką, która już przyzwyczaiła się do walki bez swojego lidera czy na siłę odpalanie swojego asa, który nie czuł piłki przez ostanie 1,5 miesiąca. Czy Ali na przeciwbólowych, obandażowany niczym mumia, będzie wówczas napędowym czy hamulcowym?
Zobaczymy już 3 lutego podczas meczu otwarcia z AS Pirae na stadionie Mohammed Bin Zayed w Abu Zabi. W końcu analiza po fakcie wszystkim „specjalistom” wychodzi najlepiej.
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 303