Pierwsza runda Pucharu Narodów Arabskich za nami. Występujące na turnieju zespoły, choć w większości występują w rezerwowych składach, to się nie oszczędzały. Podczas 8. spotkań obejrzeliśmy 22. bramki i nie doświadczyliśmy, choćby jednego bezbramkowego meczu.
Sprawdźmy, co się działo w pierwszej rundzie.
Największa sensacja – Arabia Saudyjska 0 – 1 Jordania.
Wszystkich dziwiły nieprzychylne kursy na pogromcę Japonii – Arabię Saudyjską przed meczem.
Kto jednak, choć trochę interesuje się tamtejszą piłką, zauważył brak w składzie „Zielonych Sokołów” … całego składu. Trener Hervé Renard na Katarski turniej wystawi 17. debiutantów! Średnia wieku 22 lata, gdzie najstarszy zawodnik ma 24. a najmłodszy 18. to ewidentny sygnał, iż Francuz chce wykorzystać turniej jako poligon doświadczalny. Dość powiedzieć, iż w jedenastce przeciwko Jordanii wyszedł zaledwie jeden zawodnik, który w obecnym sezonie ligi Arabii Saudyjskiej strzelił bramkę!
Po 12. kolejkach bramkę na swoim koncie miał jedynie lewy obrońca Moteb Al Harbi (który był zresztą jedną z jaśniejszych postaci Sokołów) z Al-Shaba.
Powyższe powody, chyba wystarczyły by bukmacherzy obniżyli notowania Arabii Saudyjskiej.
Jordania zdenerwowała obrońców tytułu Arabię Saudyjską, wygrywając 1:0 w meczu, w którym obie drużyny zostały zredukowane do 10 zawodników.
Samobójcza bramka Khalifaha Aldawsariego tuż po upływie godziny spotkania okazała się wystarczająca, aby Jordania odniosła niespodziewane zwycięstwo w starciu grupy C na Education City Stadium.
Zwycięstwo dało Jordanii drugie miejsce w grupie za Marokiem, podczas gdy Arabia Saudyjska, która wygrała te zawody po raz ostatni w 2012 roku, ma sporo pracy do wykonania, jeśli mają zakwalifikować się do następnej rundy. Głosy mówiące o głębi ligi Arabii Saudyjskiej porównywalne do J.League właśnie zostały uciszone przez walecznych Jordańczyków.
Ali Makhbout nie dogonił Messiego, ale punkty są – ZEA 2 vs Syria 1.
Zwycięstwo Zjednoczonych Emiratów Arabskich 2:1 z Syrią było nie tylko pozytywnym sposobem na rozpoczęcie turnieju, ale także zapewniło pompującą pewność siebie zwycięską mini serią dwóch ostatnich potyczek „Białych”. Biorąc pod uwagę jak potężne problemy ZEA posiada ze swoją piłkarską tożsamością, poszukując swój styl po utracie „pokolenia Omara Abdullrahmana” to każde tego typu wymęczone zwycięstwo daje drużynie nadzieję na lepsze jutro.
Na drodze do Kataru ostatnia „żywa” gwiazda z pokolenia Omara – Ali Mabkhout był głównym dostarczycielem bramek. Biorąc pod uwagę fakt, że brakuje mu tylko gola by zrównać się z Lionelem Messim (drugim pod względem liczby aktywnych strzelców w międzynarodowym futbolu) nie można się dziwić, że języczkiem uwagi turnieju jest Makhbout.
Bohaterem został jednak aktor drugoplanowy – Caio Canedo. Naturalizowany napastnik strzelił pierwszą bramkę, ustawiając mecz pod kolejne ataki ZEA. Brazylijczyk wychowany w USA dał sygnał do ataku, z którego skorzystał Ali Salech. Atakujący Al-Wasl strzelił piękną główkę po dośrodkowaniu Caio.
Niedoskonały Egiptu.
Kibice w Egipcie byli trochę rozczarowani wygraną 1:0 z Libanem, ponieważ spodziewali się, że odniosą komfortową wygraną z przewagą trzech lub czterech bramek.
Każdy, kto uważnie obserwował kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Azji, ostrzegłby, jak trudne może być spotkanie z Libanem, tak jak to zrobił trener Egiptu Carlos Queiroz, który pamięta Cedry z czasów spędzonych w Iranie w roli selekcjonera Team Melli.
Faraonowie mieli dwie trzecie posiadania piłki, ale męczyli się przeokropnie oby stworzyć jakiekolwiek zagrożenie. Kreatywność zespołu w momencie agresywnego nacisku na egipskich pomocników równała się zeru. Queiroz powiedział przed turniejem, że będzie to szansa dla niektórych graczy spoza pierwszego garnituru reprezentacji na wejście do składu na nadchodzący Puchar Narodów Afryki.
Mohamed Magdy z pewnością zwrócił uwagę portugalskiego selekcjonera. Pomocnik nie tylko strzelił zwycięską bramkę z rzutu karnego, ale stworzył wiele okazji w czasie, gdy Egipt w całym meczu miał ich tyle co kot napłakał.
Liban mimo porażki wypadł na tle silnego rywala bardzo dobrze, pokazując solidną obronę i groźne żądła z przodu. Z ciekawością będziemy obserwować jak będę wyglądały spotkania obu ekip.
Maroko, Algieria i Tunezja kandydatami do zwycięstwa.
Podczas gdy Tunezja ma ze sobą garstkę europejskich graczy w Katarze, pozostali dwaj giganci z Afryki Północnej używają tylko piłkarzy swoich lokalnych drużyn oraz krajów Zatoki Perskiej.
W pierwszej rundzie nie miało to większego znaczenia, ponieważ obaj wygrali 4-0. Maroko miało chyba najtrudniejsze zadanie w walce z ciężko pracującym zespołem Palestyny, któremu brakowało kilku podstawowych piłkarzy. Lwy Atlasu były o klasę wyżej, a Abdelilah Hafidi naprawdę przykuł uwagę dwiema bramkami i świetnym, wszechstronnym pokazem umiejętności technicznych. Algieria skarciła Sudan tym samym wynikiem. Baghdad Bounedjah i Hilal Soudani byli w dobrej formie odpowiednio dla Al-Sadd z Kataru i Saudyjskiego Damaku i potrafili wnieść tę intensywność na arenę międzynarodową. Tunezja była zdecydowanie za silna dla Mauretanii, jak sugeruje sam wynik 5-1. Tutaj popisy urządzał 18-letni zawodnik Manchesteru United Hannibal Mejbri, który udokumentował je choćby asystą przy pierwszej bramce. Przed nami jeszcze długa droga, ale nie byłoby zaskoczeniem, gdyby jedna z tych trzech drużyn zdobyła trofeum.
Syzyfowe prace Libanu.
Porażka 1:0 z Egiptem była zjawiskiem dobrze znanym fanom w Libanie. W ostatnich trzech meczach reprezentacji narodowej zmierzyli się z najlepszymi w Azji i Afryce. Podnosili rękawice z Iranem, ZEA, a teraz z Egiptem. Wszystkie trzy mecze zakończyły się jednobramkową porażką. Z Iranem dzieliło ich kilka minut od sensacyjnego zwycięstwa, ale w ostatnich chwilach dali sobie wydrzeć zasłużone zwycięstwo (bramki dla persów w 91 i 95 minucie!). Potem był podejrzany rzut karny przyznana w meczu przeciwko ZEA na pięć minut przed końcem. Z kolei rzut karny przeciwko Egiptowi na 19 minut przed końcem rozstrzygnął pierwszy ich mecz na Arab Cup. Po raz kolejny Liban rywalizował jak równy z równym z potężniejszym zespołem, co pokazuje wynik, nawet jeśli Egipt czuł, że powinien wygrać z większą przewagą. Biorąc pod uwagę wszystko, co wydarzyło się w kraju w ostatnich latach, to, że drużyna piłkarska może nadal rywalizować na poziomie reprezentacyjnym, powinno być powodem do dumy. Niektórzy fani chcieli, aby trener Ivan Hasek spróbował innego planu gry. Jego taktyka z piątką z tyłu nie zdawała egzaminu, drużyna chowała się zbyt głęboko i zbyt szybko pozbywała się piłki, szczególnie w pierwszej połowie. W meczu, w którym nie było presji wyniku, jak w przypadku finałowej rundy eliminacji do Mistrzostw Świata fani chcieliby ich ekipa zagrała w końcu odważniej.
Pozostałe mecze:
Irak 1 vs Oman 1
Qatar 1 vs Bahrain 0 + reportaż Al Jazeera
Zestawienie wszystkich wyników pierwszej rundy Pucharu Narodów Arabskich.
Już w niedzielę zapraszam na sprawozdanie z drugiej rundy turnieju.
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 357