W półfinale Azjatyckiej Ligi Mistrzów zmierzą się dwie koreańskie drużyny – Ulsan Hyundai oraz Pohang Steelers. Obie drużyny klamrą łączy jedna osoba – Shin Jin-Ho.
33- letni środkowy pomocnik choć wielu nawet koreańskich fanów o ile nie śledzi rozgrywki K League może mieć problemy z kojarzeniem nazwiska, jest graczem posiadającym potrzebne know-how do sięgania po najwyższe trofea. Co zabawne, jest to typ zawodnika, którego piłkarscy fani nie doceniają tak, jak każdy trener czy analityk piłkarski, gdziekolwiek się nie pojawi uznając go za X-Factor do sukcesu zespołu.
Shin – „zwycięski nudziarz” pomimo mocno siermiężnego z punktu widzenia przeciętnego widza stylu gry początki swojej piłkarskiej przygody miał mocno powiązane z rozrywkową „brazilianą”.
Młodziutki Shin trafił w 2004 do sekcji młodzieżowej Pohang Steelers i już po 1 roku kształcenia się w tej sportowej profesji, został wysłany na staż do Brazylijskiego klubu Atletico Pro Club. Następnie co normalne w Korei Południowej trafił na Uniwersytet Yeungnam w roku 2007. Na studiach 4 lata grał pod batutą Kim Byung-Su aktualnego trener Gangwon FC.
Po zakończeniu z powodzeniem studiów w drafcie został wybrany w 2011 roku przez klub, który kształcił go piłkarsko za młodu, czyli Pohang Steelers. W pierwszym sezonie zagrał, ledwie 2 spotkania, lecz w lidze rezerw zaliczył 5 bramek i 7 asyst w 15 spotkaniach wyraźnie odstając poziomem od swoich kolegów, co było prognostykiem lepszych czasów dla naszego bohatera w kolejnej kampanii.
Przez następne 2. Sezony Shin stał się młodym generałem środka pola grając pierwsze skrzypce w przebudowywanym klubie z Północnego Gyeongsangu. Już w swoim pierwszym sezonie jako starter w 2012 Shin pomógł wywalczyć Puchar Korei Południowej a w samym finale zwycięska bramka padła po rzucie wolnym wykonywanym przez jego osobę.
W sezonie 2013 pracuś z Guri (miejsce urodzenia) przez swoją dobrą formę miał pecha w tym jak potoczyła się jego kariera piłkarska. Będąc liderem środka pola w Pohang Steelers, Shin pewnie dyrygował zespołem, który został mistrzem K League 2013 oraz wygrał po raz drugi raz z rzędu Puchar Korei Południowej FA CUP.
„W nagrodę za karę” Jin-Ho został wypożyczony do katarskiego Qatar S.C. przez co klub z Pohang zarobił fajne pieniądze, ale nie dość, że zawodnikowi odcięli możliwość wyjazdu do europejskich klubów, to jeszcze wyrzucili go z orbity obserwacji reprezentacji Korei Południowej.
Shin robił co mógł by zyskać atencję selekcjonera Taegeuk Warriors, zaliczył rekordową w swojej karierze liczbę 6 bramek i 3 asyst w lidze, oraz 2 gole i 2 asysty w 4 meczach (w tym przepiękną bramkę z rzutu wolnego) w krajowym pucharze. Po sezonie w którym, Shin był najlepszym zawodnikiem nienajlepszej drużyny (10 miejsce na 14 zespołów) trafił do kolejnego katarskiego klubu Al Sailiya. Tam jednak, jego przygoda szybko się skończyła nie z jego winy. W połowie sezonu liga Katarska zniosła zasadę 3+1 (3. zawodników zagranicznych + jeden z federacji azjatyckiej) i w całej przeładowanej petrodolarami lidze, rozwiązywano kontrakty z piłkarzami z pod szyldu AFC by zrobić miejsce dla europejskich gwiazd.
Jego macierzysty klubu Steelers stwierdził jednak, że można byłoby wykorzystać zdobytą przez Shina renomę w Zatoce Perskiej i wypożyczył go do kolejnego klubu z tego regionu – Emirates Club.
W zespole ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich pograł ledwie 9 spotkań i wrócił niczym syn marnotrawny do Steelers na końcówkę sezonu 2015. Gra dla szejków nie zachwiała jego formą i po powrocie do K League pomógł swojemu staremu nowemu klubowi zająć miejsce na podium – 3. pozycję premiowaną awansem do Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Po tym jak klub pomimo przelanej dla niego krwawicy rzucał nim po krajach arabskich zarabiając sobie przy tym krocie, Shin choć zachował profesjonalizm to chciał spróbować zmiany klubu z własnej woli. Jako wolny agent związał się z FC Seul gdzie musiał zrobić również przerwę na odbębnienie służby wojskowej w klubie złożonym z samych poborowych – Sangju Sangmu.
Gdy tylko pomógł wojskowym utrzymać się w lidze i mógł zostawić kamasze, wrócił do Seulu na walkę o najwyższe trofea. W stolicy Korei Shin domówił krótko, ale stał się pomimo krótkiego czasu ulubieńcem fanów. Przed pójściem do wojska tworzył trio kreatywnych ale i ofiarnie grających pomocników Jin-Ho, Japończyk Takahagi oraz reprezentant Korei Ju Se-Jong. Z kolei w tragicznym dla Seulczyków sezonie 2018 był światełkiem w tunelu zaliczając 2 bramki oraz 10 asyst.
Mając w świadomości, że Seul idzie po równie pochyłej ku przepaści niekończącej się przebudowy – Shin trafił do Ulsan Hyundai. Klub znajdujący się zawsze w kręgu zainteresowanych mistrzostwem K League chciał powrócić do zdobywania tytułów. Będąc gwarantem profesjonalizmu oraz równej formy wydawał się idealnym Yin-Yang stosunku Jakości do wyłożonych na jego personę pieniędzy.
W dodatku miał doświadczenie w zdobywaniu trofeum po tym jak w barwach Steelers „własnonożnie” prowadził klub do dubletu pucharów oraz mistrzostwa K League.
W Ulsan przywdział kapitańską opaskę, krzyknął „jedziemy z… (wstawcie sobie sami z kim)” i zaczął drogę ku gorzko-słodkim kampaniom trenera Kim Do-Hoona.
Dwa sezony z rzędu jako kapitan Ulsanu zapewniły dobre wyniki z punktu widzenia statystyków (poprzednie 5 sezonów to miejsca od 3 do 7) jednak tragiczne patrząc z perspektywy fanów.
„Maczugi” w tym czasie dwukrotnie straciły mistrzostwo w ostatnich minutach ostatnich kolejek sezonu. Jednakże kampanię 2020 już po zakończeniu sezonu K League, ekipa dowodzona przez Shina musiała zakończyć występami w Azjatyckiej Lidze Mistrzów.
W zamkniętym turnieju z powodów COVID-19 Ulsan okazało się najlepszą drużyną. Shin Jin-Ho zagrał we wszystkich spotkaniach swojej drużyny z kapitańską opaską, dzięki czemu mógł symbolicznie unieść puchar w geście triumfu.
Po raz kolejny jednak, Ji-Ho doznał niewdzięczności klubowych działaczy. Ponieważ Dyrektor Sportowy portowego klubu wymyślił sobie generalne przebudowanie drużyny, która nie była wstanie wygrać od paru lat Koreańskiej Ligi. Kto był kapitanem „nieudaczników” którzy dwukrotnie przegrywali o mikrony wyścig o mistrzostwo? Kapitan rządzi, kapitan winny i w taki oto sposób z honorami ale jednak pożegnano zawodnika, który poprowadził swoich „żołnierzy” do zwycięstwa w ACL.
O ironio, kto wyciągnął pomocną dłoń do upokorzonego Jin-Ho?
Pohang Steelers, którzy wiążąc koniec z końcem musieli wyprzedać swoje największe gwiazdy z sezonu 2020 (Iljutcenko – Jeonbuk Motors, Palocević – FC Seul) teraz prosili swojego wychowanka by zechciał dołączyć do zbieraniny wyrzutków.
Biorąc pod uwagę, że Steelers w poprzednim sezonie przy użyciu swoich gwiazd zajęli miejsce premiowane występami w Azjatyckiej Lidze Mistrzów, Ji-Ho uznał to za świetne wyzwanie.
Zespół już w trakcie sezonu stracił kolejną gwiazdę ligi, reprezentant kraju Song Min-Kyu przez co na papierze zaczął wyglądać mocno tragicznie. Co pokazuje również pozycja w tabeli K League – 7. w porównaniu do 3. z zeszłego sezonu.
Nie zmienia to faktu, że Steelers mają w swoich szeregach teraz człowieka, mającego odpowiedzi jak „przejść tą grę pod nazwą Liga Mistrzów.” Know-How Ji-Ho nie jest teorią, ponieważ w tych rozgrywkach środkowy pomocnik śrubuje rekordy dobrych notowań. W 8 spotkaniach Steelers przegrało tylko raz, zremisowało dwukrotnie i 5. Krotnie zwyciężyło.
W półfinale spotka się ze swoim niedawnym klubem z którym wygrał zeszłą edycję turnieju.
Mecz dla niego będzie swoistą zemstą i szansą na udowodnienie władzom klubu z Ulsan, że popełnili błąd pozbywając się kapitana który poprowadził ich do zwycięstwa w 2020 roku.
Jin-Ho ma utrudnione zadanie, ponieważ kadrowo Ulsan bije na głowę Pohang. Inna sprawa, że Steelers każdorazowo kiedy wygrywali ligę mistrzów, byli zbieraniną anonimów, którzy na zacięciu i zapale pokonywali rywali. W myśl „śmiech i politowanie przed meczem, zgrzyt zębów i płacz po meczu” Ji-Ho i jego skład straceńców może powtórzyć wyczyn.
W końcu Steelers na papierze nadal jest najlepszą drużyną Azji w historii. Jako jedyna wygrywała 3. tytuły Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Każdy kocha niespodzianki, dlatego trzymamy za Ji-Ho kciuki.
Charakterystyka zawodnika:
Z punktu widzenia laika, jest to zawodnik sztywny, bez finezji, nie zaliczający ani dużo bramek ani asyst. Wydawać by się było podaje piłkę do najbliższego piłkarza i gra na alibi.
W Realu jest to „tempomat” dyktujący tempo gry drużyny i nadzorujący wszystkie 3. linie składu – obrony, pomocy i ataku. Gra całą karierę na pozycji środkowego pomocnika perfekcyjnie łącząc obowiązki ofensywne i defensywne w proporcjach 50/50 ma wpływ zarówno na ofensywę jak i defensywę. Nigdy nie miał problemów z regularną grą, ponieważ każdy trener cieszył się jego umiejętnością utrzymania piłki i nadzoru wszystkimi formacjami.
Shin to prawdziwy piłkarski pragmatyk o nadzwyczajnym IQ – nigdy mu nie zależało na efekciarstwie tylko na efektywności. Nie podpala się i gdy trzeba to poda do kolegi znajdującego się 3 metry od niego 30 razy, tylko po to by jego drużyny utrzymała się przy piłce i nie wdawała w szaleńczą wymianę ciosów. W innej sytuacji puści świetną prostopadłą piłkę na 30 metrów otwierającą kolegom drogę do bramki. Od lat jest również znany jako specjalista od „dalekich stałych fragmentów gry’ jak rzuty rożne czy rzuty wolne z dalszych rejonów boiska.
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 476