Japonia przegrywa z Meksykiem 1-3 i kończy swój udział w olimpijskim turnieju na czwartym miejscu. Japończycy nie zdobywają więc medalu na turnieju rozgrywanym w kraju wschodzącego słońca i dla nich jest to cios w samo serce. Obrazki jakie oglądaliśmy po zakończeniu spotkania z Meksykiem zapamiętamy z pewnością na długo. Piłkarze Japonii zalali się łzami i pocieszali ich trenerzy oraz Meksykanie. Najbardziej w pamięć zapadnie płacz Yoshidy, który przechodził przez to drugi raz w życiu (wcześniej Olimpiada w Londynie i porażka z Koreą w meczu o 3. miejsce), oraz Kubo, który po końcowym gwizdku wybuchł niekontrolowanym płaczem i nie podnosił się z murawy przed długi czas chowając twarz w dłoniach. Bardzo smutne i bardzo przykre obrazki przyszło nam oglądać na stadionie w Saitamie, a pokazały one jak dużo znaczyła dla Japonii walka o medal na tych Igrzyskach.

Młodzi Samurajowie zostawili na murawie wszystko co mieli i w każdym jednym meczu dawali z siebie dosłownie wszystko. Nie można tego powiedzieć o ich trenerze, Hajime Moriyasu, którego można spokojnie obarczyć winą za porażkę Japonii na tym turnieju. Niestety Japonia bazowała głównie na umiejętności poszczególnych zawodników, którzy można powiedzieć zostawieni byli sami sobie. Nawet podczas serii “jedenastek” z Nową Zelandią Moriyasu odsunął się w cień zostawiając piłkarzom decyzje odnośnie strzelców. Ci następnie dyskutowali sami ze sobą. To samo działo się w trakcie meczów. Drużyna nie wiedziała jak zareagować na zmiany zachodzące na boisku, na zmiany taktyki, bądź ustawienia rywala, bo przede wszystkim Moriyasu nie wiedział jak zareagować. Nie bez powodu w Japonii nazywa się Hajime Moriyasu trenerem jednego schematu. Można z całą świadomością swoich słów pokusić się o stwierdzenie, iż z innym trenerem Japońska Kadra Olimpijska skończyłaby ten turniej z medalem. Niestety nie zdobywa ona jednak nawet brązu, co dosłownie załamało piłkarzy reprezentacji Japonii, którzy po końcowym gwizdku byli całkowicie rozbici. Zwłaszcza Takefusa Kubo.

Kolejnym bardzo dużym zarzutem w stronę Moriyasu jest brak zaufania dla perły japońskiej piłki Kaoru Mitomy. Trudno w jakikolwiek logiczny sposób wyjaśnić fakt, że Mitoma zagrał na tym turnieju… 67. minut. Z Meksykiem w fazie grupowej zagrał ostatnie 10 minut, z Nową Zelandią 30, a dzisiaj dostał 27 minut. Ten pełen jakości, szybkości i niekonwencjonalnego dryblingu zawodnik mógł okazać się tym elementem, którego zabrakło Japonii w spotkaniu z Hiszpanią. A zawodnik Kawasaki nie podniósł się nawet z ławki rezerwowych pomimo dogrywki, która miała wtedy miejsce. Dziś znów nie wyszedł w podstawowym składzie, czego Moriyasu prawdopodobnie później pożałował, bo Mitoma zagrał dobre zawody i strzelił piękną bramkę po indywidualnej akcji, w której dosłownie ośmieszył defensywę brązowych medalistów Igrzysk Olimpijskich.

Japonii zabrakło na tym turnieju lidera. Ale nie lidera na boisku, bo takich nie brakowało w poprzednich spotkaniach. Japonii zabrakło lidera w osobie szkoleniowca, który udźwignąłby ciężar imprezy, przygotowywał się pod konkretnego rywala i który swoimi decyzjami podbudowywałby zespół w trakcie spotkań. W meczu z Hiszpanią przekonaliśmy się ile znaczą trafione zmiany trenera. Wprowadzony z ławki Marco Asensio dał Hiszpanii awans do finału. W Japonii człowiek, który mógłby dużo wnieść w dogrywce, bo stylem gry pasuje pod Hiszpanię idealnie, nie podniósł się nawet z ławki rezerwowych.

Z reprezentacji Japonii trzeba być jednak dumnym. Przeszli fazę grupową w imponującym stylu, wytrzymali próbę nerwów z Nową Zelandią i byli blisko wyeliminowania Hiszpanii w półfinale IO po równym meczu. Czwarte miejsce jest rozczarowaniem nawet większym niż w 2012. roku, lecz dla wielu tych młodych chłopaków będzie to niezapomniane przeżycie, z którego z pewnością wyniosą dużo na przyszłość. Już po meczu z Hiszpanią Kubo skupiał się na wszystkich rzeczach, które należy poprawić i do czego trzeba dążyć. Reszta jego kolegów z pewnością myśli w podobny sposób i pozostaje mieć nadzieję, że to pokolenie będzie wyłącznie rosło w siłę w przyszłości.

Azja grała na tych Igrzyskach praktycznie do samego końca i dumnie reprezentowała kontynent pokazując, że jest znaczącą siłą na świecie. Teraz jednak Igrzyska Olimpijskie w Tokio dobiegły dla nas końca. Pożegnamy się z imprezą parafrazą znanego każdemu wyrażenia.

Koniec Igrzysk. Do widzenia.

Wyświetleń: 278

Autor tekstu: Kamil Gala

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze