Nie tak miał wyglądać klasyk Azji Wschodniej, za jaki niewątpliwie uchodzą spotkania pomiędzy Japonią, a Koreą Południową. W meczu towarzyskim rozgrywanym na Nissan Stadium w Yokohamie, górą okazali się gospodarze, którzy zdecydowanie pokonali bezradnych Koreańczyków 3-0 i był to absolutnie najniższy wymiar kary.
Faworytem spotkania była Japonia, obsadzona w znacznej mierze zawodnikami reprezentujących na co dzień europejskie kluby i co najważniejsze, będącymi w wysokiej formie (jak chociażby Daichi Kamada, Junya Ito, Wataru Endo czy Takehiro Tomiyasu). Po drugiej stronie Korea cierpiąca na spore braki kadrowe, gdzie w pierwszym składzie spoza azjatyckich rozgrywek zameldował się tylko Lee Kang-In z hiszpańskiej Valencii.
Filarem obrony gości miał być dzisiaj kapitan Kim Young-Gwon. Problem w tym, że Koreańczyk jest totalnie poza grą – oprócz wcześniejszych problemów zdrowotnych, obecnie jego zespół Gamba Osaka jest zawieszony (i to od kilku tygodni) z powodu zakażenia koronawirusem w zespole. Można by powiedzieć, że Paul Bento przez swoje wybory personalne niejako ułatwił sprawę Japończykom.
Od początku spotkania Japonia emanowała spokojem i pewnością siebie, podczas gdy po stronie rywali czuć było spore napięcie i niepokój zwłaszcza w szykach defensywnych. Pierwsza bramka dla gospodarzy padła w 16 minucie, gdzie przytomne podanie Osako wykorzystał silnym uderzeniem od poprzeczki prawy obrońca Japonii Miki Yamane – to wszystko na tle nieporozumienia i braku decyzyjności między Na Sang Ho, a wcześniej wspomnianym Kim Young-Gwon’em. Z każdą minutą pierwszej połowy powiększała się przewaga Japonii. Goście oprócz nieznacznej przewagi w posiadaniu piłki wyglądali na zbłąkany i zagubiony zespół, gdzie szczytem możliwości okazywało się podanie do ofensywnych zawodników – którzy na ogół byli totalnie niewidoczni. Koreańczycy nie potrafili w żaden sposób zagrozić bramce strzeżonej przez Shuichi Gonda, pozorna kontrola i wymienność podań w środkowej części w żaden sposób nie przekładały się na kreowanie sytuacji bramkowych. Na tle takiej bezradności zdumiewające było z jaką łatwością i swobodą zespół Samurai Blue zdobywał sektory boiska i przechodził między strefami rywali. Pozornie niegroźna strata na połowie Japonii, okazywała się dla Koreańczyków zabójczym ciosem, kiedy decydowała anemiczność między blokami obronnymi i indywidualne umiejętności przeciwników. Tak też było przy bramce na 2-0, niedokładność przy kreowaniu akcji ofensywnej i pozostawienie zbyt dużo wolnej przestrzeni, zaowocowały błyskawiczną kontrą w której główną rolę odegrał strzelec Daichi Kamada – prowadząc dłuższy czas piłkę sfinalizował akcję uderzeniem będąc już w polu karnym. Gra ekipy Moriyasu mogła się naprawdę podobać. Nie dość, że sami z łatwością przedostawali się pod bramkę rywali, to jednocześnie neutralizowali ofensywne zapędy Korei praktycznie już w fazie wstępnej. Japonia prezentowała wysoką kulturę gry, a posiadanie piłki wiązało się z możliwością płynnego przejścia do ofensywy czego totalnie zabrakło po drugiej stronie. W ekipie gości brakowało ponadto większego zaangażowania i szybszego zorientowania na sytuacje boiskowe, wspaniały przykład, kiedy to Lee Kang-in nieudanie zagrał z rzutu wolnego po czym Japonia mogła przejść do szybkiego kontrataku, podczas gdy Koreańczycy… zaspali w blokach startowych pod bramką rywali. Na szczęście ta ospałość nie skończyła się bramką.
…And it's gotten ugly. HT Japan 2-0 Korea. An ocean of space between the lines for Korea when defending. Japan punishing them with speed of their attack. On the other hand, Korea's transition from attack to defence is painfully slow. Korea actually lucky to concede only twice. https://t.co/jKBkRaEriz
— Steve Han • 한만성 (@realstevescores) March 25, 2021
W przerwie spotkania trener przyjezdnych był zmuszony do konkretnych ruchów. Zamiana dwóch ofensywnych zawodników jasno pokazała ile znaczyła Korea w pierwszej połowie pod bramką Japonii. Lee Kang-In nie pokazał się z dobrej strony, młoda gwiazda zespołu była totalnie zduszona i przyćmionia podobnie jak większość jego kolegów. Doszło też do zmiany w bramce, choć przy straconych golach nie można w żaden sposób winić Joo Hyeon-Woo. Ta roszada miała jednak fundamentalne znaczenie w drugiej odsłonie spotkania. Wyprzedzając obraz gry, Kim Seung-Gyu swoimi interwencjami uchronił Koreę przed totalnym blamażem i kompromitacją, przynajmniej na tablicy świetlnej. Taegeuk Jeonsa (Wojownicy Taegeuk) częściej starali zagościć się pod polem karnym gospodarzy, jednak nie możemy mówić o żadnej 100% sytuacji. Mało tego, ekipa Korei swój pierwszy celny strzał w tym spotkaniu oddała… pod jego koniec.
Japonia konsekwentnie grała swoją piłkę, dzisiaj to oni tworzyli kompletny zespół. Wprowadzony po przerwie Ataru Esaka powinien szybko podwyższyć wynik, jednak dziś przegrał indywidualny pojedynek z klubowym kolegą w bramce, który obronił jego dwa groźne strzały. Jeszcze lepsze sytuacje mieli odpowiednio Minamino, który nie trafił z kilku metrów po dobrej solowej akcji oraz Asano, wychodząc sam na sam z Kim Seung-Gyu. Zespoł z Kraju Kwitnącej Wiśni dopiął swego w 83 minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał kompletnie niepilnowany Wataru Endo, który miał czas na precyzyjny strzał głową.
Japonia przez całe spotkanie kontrolowała przebieg wydarzeń, a Korea Południowa biernie się temu przyglądała. Nie sposób było nie odnieść wrażenia, że zespół Bento wyszedł na murawę jakby za karę, pozbawiony zaangażowania, przestraszony całym zamieszaniem, nic się nie kleiło. Mało kto spodziewał się, aż takiej przewagi w kreowaniu okazji bramkowych, monstrum.
A shocking performance from Paulo Bento's men tonight in Yokohama. The Japanese were faster, quicker, and clinical on the ball.
This loss will not resonate well. A textbook example of how not to perform against a traditional rival.
Bento can expect heavy criticism. #KOR https://t.co/JEvEaHUqMg
— Branko Belan (@BBelan) March 25, 2021
Ktoś mógłby powiedzieć: “ale to był tylko mecz towarzyski”. Pytanie zatem jaką drogą idą oba zespoły w kierunku już przyszłorocznych Mistrzostw Świata. Po takim meczu wydaje się, że są to zupełnie inne światy i to powinno być szczególnie zastanawiające dla Paula Bento, co mu tak naprawdę dało te spotkanie, co mu pokazało… osobiście gdyby nie spore braki kadrowe widziałbym tylko czarną rozpacz przed walką w kwalifikacjach do MŚ.
Dziś to Japonia może triumfować i zapewne sami zainteresowani nie spodziewali się, aż tak łatwiej przeprawy. Trener ma prawo do zadowolenia, bogato obsadzona szeroka kadra daje psychiczny komfort przed kolejnymi pojedynkami, z ogromnym zaciekawieniem będziemy przyglądać się temu projektowi.
Autor tekstu:
https://twitter.com/bobisimons
Wyświetleń: 331