Przygody Katarskiej piłki można porównać do karieryobecnego trenera Al-Duhail Sabri Lamouchi.
Sabri, którego byłem sam fanem, kiedy kibicowałem Parmie (gdy grywał tam wraz Hidetoshi Nakatą) jeśli miałby założyć muzyczny band, to wybierał by nazwy z Wańka-wstańka (ale to już było), rollecoaster, skrajności czy rozchwianie emocjonalne.
W 1996 podczas swojej pierwszej przygody z kadrą Francji, defensywny pomocnik wygrał mistrzostwo Europy.
Zaledwie 2 lata później pojechał na obóz przygotowawczy przed mundialem w 1998 i został jednym z 6 zawodników, z których Aimé Jacquet zrezygnował przed samym startem imprezy, której triumfatorem byli francuscy gospodarze.
Po 3 latach równej gry w Parmie i wygraniu Copa Italia z ekipą żółto niebieskich w nagrodę za zasługi trafił do Interu Mediolan by…stać się statystą i zagrać ledwie 4 meczy po 90 minut.
Identycznie wygląda jego dotychczasowa kariera trenerska, czego dowodem są jego perypetie z Wybrzeżem Kości Słoniowej oraz Nothingham Forest. Z WKS zakwalifikował się na MŚ 2014 i zaczął z wysokiego C wygrywając z Japonią 2-1 po czym skończył w głębokim “G” mając plejadę gwiazd przewalił dwa kolejne mecze w grupie z Kolumbią i Grecją zaklepując sobie tym samy zwolnienie z posady.
W Nothingham Forest zaliczył najlepszy sezon od 9 lat (zajęli wówczas 7 miejsce), przez co fani już prawie stawiali mu pomnik a szefostwo klubu myślało, że będzie to ich „Wenger na długie lata.”
Ledwie parę miesięcy później, zaliczył wtopę odpadając z Barnsley F.C. w pucharze Anglii, co wpieniło na tyle włodarzy klubu, że pokazali mu momentalnie drzwi.
Powyższy opis trenera AL Duhail wpisuje się idealnie w to, co Katarczycy mogą pokazać na klubowych mistrzostwach świata.
Katar przypomnijmy jest nie tylko gospodarzem imprezy, ale i aktualnym mistrzem Azji.
Tak, trzeba sobie to przypominać ilekroć patrzymy na gwiazdy europejskiej piłki takie jak Son Heung-Min, Takuma Minamino czy Mehdi Taremi, iż „władcą kontynentu” jest Katar!
Drużyna, która nie zakwalifikowała się nawet raz na Mistrzostwa Świata (nie liczę przyszłych gdzie dostali się z automatu, jako gospodarz) a na Pucharze Azji na 10 swoich występów łącznie z tym w którym wygrali turniej wyszli zaledwie 3 raz z grupy!
Są kwintesencją przysłowia towarzyszącemu azjatyckiej piłce – oczekuj nieoczekiwanego.
Na turnieju w Australii w roku 2015 Katarczycy dostali łupnia (7 bramek w plecy ledwie 2 strzelone) więc do turnieju w Emiratach Arabskich przystępowali w roli ciekawostki dziennikarskiej – „to Ci co zagrają za parę lat jako gospodarze.”
„I JEP Z DZIDY!” – Pierwszy tytuł mistrza Azji zdobyty w cuglach pobijając wszelkie rekordy kontynentu.
Najwięcej bo, aż 6 czystych kont z rzędu (dopiero w finale z Japonią stracili bramkę) z bilansem bramek 19-1 oraz dwoma najlepszymi w historii żądłami. Królem strzelców imprezy – Almoez Ali z 9 trafieniami i asystentem Akram Afif z 10 ostatnimi podaniami.
Jak to bywa w chimerycznej Azji a tym bardziej katarskiej piłce – sensacyjni władcy kontynentu nie potrafili nawet powtórzyć swojej świetności w Pucharze Zatoki Perskiej – przegrywając już w grupie z Irakiem, ostatecznie odpadając w pierwszym meczu po wyjściu z grupy.
Późniejsze porażki w meczach towarzyskich 5-1 z Ghaną, 2-1 z Koreą Południową czy męczarnie 1-1 z Kostaryką nie wpisują się w obraz perfekcyjnego tytana azjatyckiej piłki.
Idąc z chimerycznością Katarczyków już dalej do samych Klubowych Mistrzostw Świat to ledwie rok temu uczestnikiem turnieju było Al-Sadd prowadzone przez słynnego Xaviego.
AL-Sadd, którego liderami byli zawodnicy prowadzący kadrę do Pucharu Azji 2019 wygrało sezon strzelając 100 bramek i tracąc ledwie 22 zachwycając swoją tiki-taką fanów pięknej piłki.
Mało, kto jednak pamięta a z pewnością nie wiedzieli tego dziennikarze w Polsce, że tą ofensywną machinę obsługiwał „dziadzio” Jesualdo Ferreira obecnie szkoleniowiec Boavisty Porto.
Xavi, choć popularniejszy i atrakcyjniejszy marketingowo to przejął klub (wcześniej kończył karierę jako piłkarz w klubie) ledwie parę miesięcy przed KMŚ i dobrze naoliwioną maszynę bojową puścił w bój bez spuszczenia hamulca ręcznego.
Al-Sadd już pierwszym spotkaniu potrzebowało dwóch dogrywek by pokonać półamatorski klub z oceanii Hienghene Sport. Zacięty bój w ćwierćfinale z Monterrey 2-3 był świetnym widowiskiem jednak zakończonym porażką, ale już degrengolada w meczu o 5 miejsce z ES Tunis 2-6 to wstyd dla całej federacji ponieważ stali się pierwszą drużyną reprezentującą Azję w turnieju, która przegrała z afrykańską ekipą. Ba, stali się najgorszą ekipą z Azji w historii turnieju.
Podkreślając paradoks to samo Al-Sadd 9 lat wcześniej zajęło trzecie miejsce w KMŚ pokonując po drodze…ES Tunis 2-1 oraz mocnego mistrza Japonii (występował jako gospodarz) Kashiwa Reysol. Wszystkiego dokonali mając skład kadrowo dużo słabszy niżeli wesoła gromadka Xaviego i grając najohydniejszą piłkę z pośród wszystkich reprezentantów Azji jacy kiedykolwiek wystąpili w klubowym czempionacie. Tytuł popularnego filmu animowanego “Zaczarowany Autobus” nabrał tu innego znaczenia.
Ewenementem na skalę światową jest jednak historia poczynań Katarczyków na poziomie U20. Stali się oni bowiem pierwszą ekipą z Azji, która zdobyła srebro na młodzieżowych mistrzostwach świata zawstydzając resztę piłkarskiego kontynentu. Czynu tego dokonali w iście heroicznym stylu na mundialu U20 w Australii roku 1981. Wpierw w grupie pokonali ówczesną potęgę Europy czyli…Polskę 1-0 oraz zremisowali z U.S.A. Po wyjściu z grupy trafiali za każdym razem najgorzej jak tylko mogli a mimo to dawali sobie redę. Zaczęli pisanie sensacji od pokonania Brazylii 3-2, później w półfinale Anglię 2-1 by na koniec uznać wyższość w finale z Republiką Federalną Niemiec. Wynik ten był nieosiągalny przez Azję aż do 2019 roku, kiedy to na polskiej ziemi Korea Południowa zaszła do finału MŚ U20.
Żeby podtrzymać standard chimeryczności opisywanej piłkarskiej nacji od czasu australijskich MŚ 1981 ekipa z Kataru nie zakwalifikowała się na młodzieżowe mistrzostwa przez kolejne 6 edycji!
Na MŚ U20 zagrali jeszcze ledwie 3 razy i już nigdy nie wyszli z grupy. W 1995 w Katarze gdzie zagrali tylko dlatego, że byli gospodarzami oraz w Nowej Zelandii w 2005 i Polsce w 2018. Łącznie w tych 3 turniejach zdobyli ledwie 1 punkt!
Jak czytelnicy sami widzą, mówienie o kulturze piłkarskiej w Katarze czy o ciągłości pracy tego kraju nie ma najmniejszego sensu. I pomimo tego, że wiem, iż wykonali oni mnóstwo pracy z akademią Aspire i walczą o staże dla młodych zawodników w Europie itd. to nadal są oni synonimem piłkarskiej chimeryczności. W swoich poczynaniach nie idą za ciosem i brakuje regularności w wynikach. To co mają wspólnego z Polakami to fakt, że najlepiej im się gra wtedy, kiedy nikt na nich nie stawia. Tak więc, na KMŚ 2021 mają szansę błysnąć formą ponieważ straceńców, którzy stawiają na Al-Duhail próżno szukać.
Idąc już do samej drużyny Al-Duhail SC której “internety”nie zdążyły nazywać swoją prawowitą nową nazwą tylko dalej tytułują jako – Lekhwiya SC (mimo, że zmiana nazwy nastąpiła 3 lata temu) – nie odbiega od powyższych historii.
Swoje istnienie datują na rok 2009 i choć mieli największy budżet ze wszystkich klubów sportowych w Katarze to awans do pierwszej ligi wywalczyli”aż lub zaledwie” w drugim sezonie swojego istnienia.
Jako beniaminek sensacyjnie wygrali mistrzostwo ligi w swoim pierwszym sezonie w najwyższej klasie rozrywkowej i w ledwie 3 sezonie istnienia. Od tamtego czasu czyli sezonu 2010-11 zajmowali miejsce na najwyższym podium jeszcze 7krotnie mocno komplikując życie najlepszemu klubowi w historii Qatat Super League – AL Sadd.
Ostatnie mistrzostwo dające im prawo gry w roli gospodarza KMŚ zdobyli w sezonie 2019-2020. Zdobyte zostało dzięki grze zespołowej co pokazuje choćby fakt, że ich najlepszy strzelec Mohammed Muntari z 8 bramkami był dopiero 10 (i to ex aequo z Al Haydosem z Al-Sadd).
Michael Olunga
„Kenijski inżynier” to MVP oraz najlepszy strzelec J.League 2020 – słowem najlepszy zawodnik ligi japońskiej sezonu covidowego. 58 bramek w zaledwie 2 sezony w kraju kwitnącej wiśni wystarczą by powiedzieć „Wow!” Po przejściu do Kataru powoli nagrzewał rewolwer, ale jak już się rozgrzał to już w swoim 3 meczu w pucharze księcia strzelił hattricka. Mógłby zarabiać dobrą kasę w Japonii i dalej kolekcjonować skalpy rywali, jednak zdecydował się na grę w Katarza właśnie, ze względu na KMŚ gdzie może wypromować się z powrotem do Europy (grał między innymi w Hiszpanii czy Szwecji). Jego 8 goli w jednym meczu na zakończenie sezonu J2 przeciwko Kyoto Sanga przeszło już na zawsze do historii japońskiej piłki i przy okazji wygnało na emeryturę zasłużonego dla kadry Samurai Blue Tulio Tanakę.
Ps. Inżynierem jest nazywany nie od parady gdyż autentycznie skończył studia inżynierskie w Kenii. Stereotyp piłkarza przygłupa to nie z Olungą.
Dudu
Mały przecinak rozrywający każdą obronę jaką można zastosować. Nie są to czcze przechwałki ponieważ mierzący 166 cm skrzydłowy zdążył nawet zagrać 3 krotnie w kadrze Brazylii gdzie raczej ułomki nie trafiają. Ostatnie 5 lat niezaprzeczalnie gwiazdor Palmeiras zdobył w tym czasie dwukrotnie mistrzostwo Brazylii, Copa Libertadores, został wybrany najlepszym zawodnikiem ligi, najlepszym asystentem sezonu, dwukrotnie wybierany do 11 roku i wiele innych nagród.
Po nasyceniu się sukcesami w ojczyźnie postanowił poszukać nowych wyzwań oraz zarobków mogących utrzymać jego rodzinę na długie lata.
Almoez Ali
MVP ostatniego Pucharu Azji i rekordzista pod względem strzelonych bramek w historii turnieju z 9 trafieniami na koncie w edycji 2019. Urodzony w Sudanie wychowanek Aspire Academy zabłysnął po raz pierwszy kiedy to z Katarem wygrał mistrzostwo Azji U19 w 2014 a 4 lata później został królem strzelców AFC U-23. Obecnie piłkarz porównywany stylem gry do Samuela Eto’o marzy o grze w Europie o czym mówi głośno od roku. Jego sytuacje można porównać do Andrieja Arszawina z czasów gry w Zenicie po Euro 2008 kiedy to przysłowie „z niewolnika nie ma zawodnika” nabrało mocy.
Nawet fani Al-Duhail są zgodni z tym, że Ali musi zostać puszczony wolno do Europy by nie tylko rozwinąć swoją karierę ale i pomóc kadrze Kataru osiągnąć wyższy poziom.
Assim Madibo
Katarski Claude Makélélé czy N’Golo Kanté po nowemu jak kto woli. Jeden z najlepszych jeśli nie najlepszy defensywny pomocnik z paszportem należącym do azjatyckiej federacji ostatnich lat.
Cichy bohater Pucharu Azji gdyż to nie on strzelał bramki czy przy nich asystował, leczy był X-Factorem perfekcyjnej obrony Kataru na turnieju (tylko 1 stracona bramka). Jego antycypacja, positioning oraz umiejętność dewastowania kontr przeciwnika jest nieoceniona. Wyłupywanie piłki czy podwajanie krycia było tyleż samo znienawidzone przez rywali co uwielbiane przez fanów kadry Kataru. Gdyby nie zaporowy kontrakt i traktowanie Madipo jako dobro narodowe w Al-Duhail spokojnie mógłby trafić do Europy.
W składzie są jeszcze takie nazwiska jak choćby były zawodnik Juventusu, Bayernu Monachium czy Romy – Mehdi Benatia. Niedoszłą gwiazda belgijskiej piłki Edmilson Junior, który potrafił strzelić 11 bramek w jednym sezonie dla Standardu Liege. Obieżyświat Ahmed Yasser grywający w przeszłości w Hiszpanii i Japonii. Rosły napastnik Mohammed Muntari który jeszcze do niedawna był zapowiadany na gwiazdę reprezentacji.
Jednak jak to bywa w przypadku azjatyckich drużyn a katarskich w szczególności presja wielkiej imprezy może spowodować, że nagle wszyscy zapomną jak się gra w piłkę.
Ok. zobaczymy jak tym razem będzie z Katarczykami, czy przyniosą po raz kolejny chwałę i powody do dumy dla rodaków? Czy może po raz enty trzeba będzie się wstydzić, że reprezentują federacje azjatycką i na arenie międzynarodowej pokażą się jako chłopcy do bicia.
Nie przewidzą tego najstarsi górale, więc po prostu zapraszam do śledzenia losów Al-Duhail w KMŚ 2021.
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 628