Polski jedynak w CSL – Adrian Mierzejewski zaskoczył fanów nie tylko w ojczyźnie, ale i samych Chinach swoim niedawnym transferem. Transferu (a dokładniej wypożyczenia) z Chongqing Dangdai Lifan FC do Guangzhou R&F nie spodziewał się nikt po tym jak w swoich ostatnich 5 meczach Adrian zaliczył 6 bramek i 2 asysty stając się niepodważalnie gwiazdą swojego zespołu. Zespołu, którego chińskie media zaczęły nazywać „drużyną Adriana” czy „Polaka.”
Kolejnym plusem była współpraca z trenerem Chang Woe-Ryong’iem (i jego hiszpańska świtą m.in Carlosem Garcia), który ewidentnie niezależnie od jakiejkolwiek plagi egipskiej ustawiał grę pod naszego „rodzynka.”
Mimo wszystko, 28 września przeszedł na zasadzie wypożyczenia do zespołu z Guangzhou gdzie będzie walczył w play-offach o utrzymanie się w lidze. Jego poprzedni klub z kolei będzie już bez swojej głównej armaty walczył w „ćwierćfinałach CSL” z Jiangsu Suning.
Mówiąc łopatologicznie Polak wymienił klub kandydujący do najwyższych celów na zespół bijący się o pozostanie w lidze dużych chłopców.
Większość osób złapało się za głowę, myśląc o tym „cóż to Adraninho odpierdzielił.”
Jednak były reprezentant „Biało czerwonych” jest pragmatykiem i jego transfer nie zrobił nikomu krzywdy a wręcz niesie za sobą parę korzyści, które mogą zaowocować w niedalekiej post-piłkarskiej karierze Adriana.
O ile się wysilmy na odrobinę empatii to za transferem przepowiada parę sensownych kwestii.
W Guangzhou spotka się z kolejnym przedstawicielem Holenderskiej szkoły trenerskiej Giovanni Van Bronckhorstem. Biorąc pod uwagę kolekcję „Pokemonów”, od których przejmuje piłkarskie „know-how, możemy być pewni, że cokolwiek będzie w przyszłości robił Adrian (menadżerka, szkolenie, akademia etc.) będą to działania na najwyższym poziomie.
W kolekcji jego znajomości mieliśmy między innymi już takie nazwiska jak Jordi Cruyff, Fabio Cannavaro, Senol Gunes czy José Peseiro. Kolejni menadżerowi, włodarze czy piłkarze których poznaje nasz bohater będą procentować w jego dalszej karierze zawodowej.
Guangzhou w tabeli wypada zdecydowanie gorzej niż Lifan, jednakże historycznie oraz pod względem renomy w Azji jest to klub bijący na głowę poprzednia ekipę byłego polonisty.
Klub istnieje od 88 roku i przez 34 lata rozegrali 24 sezony w pierwszej lidze stając się integralną częścią obrazu Chińskiej piłki. Dwukrotnie zajmowali 3 miejsce w lidze a w 2015 występowali nawet w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Mają doskonale rozwiniętą akademię piłkarska prowadzoną przez ex reprezentanta Japonii Shiro Kikuharę oraz klub filialny R&F Hong Kong, którego trenerem był przez pewien czas nawet nasz rodak Marek Zając.
R&F w covidowym sezonie 2020 przeżywa kryzys, przez który, może zaprzepaścić ostatnie 8 lat rozwoju i zaczynać od drugoligowych zgliszczy. Za dużo, ta maszynka wchłonęła pieniędzy by teraz włodarze klubu mieli bez walki poddać się takiemu losowi.
Możemy być, więc pewni (a Adrian to wie), że jeżeli uda się uratować R&F przed spadkiem, to Polak zostanie sowicie nagrodzony odpowiednią premią finansową.
Przy temacie „zostawienia lepszej drużyny walczącej w play offach o wyższe cele niż spadek” – powiem tylko tyle, że przy całym szacunku do Chongqing – mistrzostwo i tak im nie grozi.
Dzięki Koreańskiemu trenerowi oraz między innymi Polakowi stali się solidną drużyną jednak celującą, co najwyżej w miejsca 5-9 niż atakującą Azjatycką Ligę Mistrzów czy tytuł mistrza CSL.
Na tego typu nagrody Chongqing ma „za krótką kołderkę” zawodników rodzimych a ich cel przetrwania w lidze na kolejny sezon został już osiągnięty kosztem właśnie bardziej renomowanych ekip jak właśnie R&F. Obecnie nie ma na nich żadnej presji, nic nie muszą tym bardziej nic się od nich już nie oczekuje. Adrian będąc w pełnym gazie przechodząc do broniącego się przed spadkiem R&F dodaje sobie tylko bodźca do trzymania wysokiej poziomu. Ktoś wypominający mu brak sportowych ambicji, powinien dwa razy się zastanowić, ponieważ nie idzie na łatwiznę tylko zapodał sobie sam ambitne zadanie wyciągnięcia z tarapatów drugiej drużyny w ciągu jednego sezonu.
W Chongqing mógł już do końca sezonu się obijać i odcinać kupony zbierając laury za poprzednie dobre mecze a i tak powiedziano by mu “dobra robota.”
Poniżej prezentuje ostatnie mecze Adriana Mierzejewskiego w roli ikony Chongqing Lifan.
Jako fan zarówno talentu rozgrywającego z Olsztyna jak i CSL zżyłem się już z ekipą czerwono niebieskich. Będę tęsknił za obrazkiem szalejącego z radości Koreańskiego trenera po bramkach Mierzeja i popisów w duecie z Alanem Kardecem czekającym na poczynania naszego rodaka.
W skrócie – przyjemnie się ich oglądało od trenera po piłkarzy – zresztą sami sprawdźcie „Last Dance” Miejrzeja w Chongqing.
Wyświetleń: 507