Nasz Polski jedynak sezon 2020 jak 99% Azji zaczął od covidowego marazmu.
Wpierw przerwano ligę na Bóg jeden wtedy wiedział ile, po wznowieniu rozgrywek Adrian zanim zapuścił korki w murawę musiał przejść mało atrakcyjną kwarantannę wykluczającą go z dwóch pierwszych spotkań.
Fani, którzy oglądają Chińską ligę tylko i wyłącznie dla naszego rodaka pewnie z opóźnieniem połapali się, że oglądam tą samą ekipę Chongqing Dangda Lifan lecz z deka inną.
Po pierwsze przy ławce trenerskiej nie widzimy już Holendra Jordi Cruyffa który postanowił nie przedłużać kontraktu z włodarzami klubu wybierając większe pieniądze i lepsze perspektywy w Shenzen FC.
Polskiego rozgrywającego przejął Koreański weteran ławki trenerskiej Chang Woe-Ryong.
61 latek trenuje już 33 lata i jest wręcz reliktem Azjatyckiej myśli szkoleniowej.
Prócz błyskotliwego Fernardinho (który odszedł już pod koniec poprzedniego sezonu) to nie zobaczymy już u boku „Adraninho” – pomocnika XInil Penga (1 bramka 2 asysty).
W zamian mamy parę nowych twarzy które muszą szybko sią zasymilować z resztą wojowników o utrzymanie. Największym zakupem był anonimowy w Polsce lecz nie dla fanów Brazylijskiej ligi – piłkarz ATHLETICO PARANAENSE – Marcelo Cirino (który już dał 3 punkty w meczu 6 kolejki).
Jak Polak dostosował się do „starej nowej” drużyny?
Jesteśmy mądrzejsi patrząc już z perspektywy 10 kolejek, ale śmiało można powiedzieć – doskonale.
Co prawda nasz rodak wchodził powoli i ostrożnie w sezon, jednak jak to mówił ex-selekcjoner – Leo – „krok po kroku.” Z zawodnika wchodzące z ławki stał się gwiazdą zespołu.
No dobra, ostatnie zdanie było dla dramaturgii, ponieważ Woe-Ryong nie rozważał nawet opcji sadzania naszego grajka na ławce, sytuacja spowodowana była późniejszym dotarciem Adriana do zespołu który już 2 kolejki funkcjonował po kwarantannie.
Ok. prześledźmy powoli każde z ośmiu spotkań naszej biało czerwonej dziesiątki.
Mecz numeru UNO:
HEBEI CFFC VS. CHONGQING DANGDAI LIFAN 2 – 2
Pierwsze spotkanie po kwarantannie bohater tekstu zaczął na ławce rezerwowej, była to 3 kolejka CSL. Rywale nie ułomki, w składzie między innym „back to back MVP” K League – Marcao.
Do momentu wejścia na boisku w 64 minucie Adriana, ekipa z Chongqing przegrywała 1-0 a ledwie 3 minuty później już 2-0. Polak nie wynudził się podczas pandemicznej przerwy (czytaj ciężko pracował) tylko po to by odcinać kupony. Ostatnie 15 minut gry, należało do niego i wpierw zaliczył hokejową asystę (czyli przedostatnie podanie przy bramce) a później asystę przy wyrównującym trafieniu Alana Kardeca na 2-2 w 89 minucie meczu.
Cała liga Chińska odczuła, że jedyny Polak w CSL wrócił na murawę – pierwszy mecz – pierwsze punkty Chongqing (ok. drugie, bo w 2 kolejce zaliczyli remis, czepiacie się)
CHONGQING DANGDAI LIFAN VS. QINGDAO HUANGHAI 0 – 0
Drugie spotkanie rozpoczęte już w pierwszej jedenastce ekipy Woe-Ryonga bez fajerwerków.
„Mierzej” szarpał, parokrotnie doskonale wypuszczał kolegów podaniem na czyste pozycje, zagrażał bramce jednak spotkanie jeśli miało zapaść w pamięci to tylko po tym wydarzeniu.
Tak, teoria o delikatnej Chińskiej lidze gdzie gra się bezkontaktowo została boleśnie Polakowi wybita z…brzucha. Koreański trener oraz partnerzy z drużyny Adriana ruszyli w jego obronie jak należy, jednak bólu trzewi to nie złagodziło. 4 kolejki za nami Chongqing z 3 punktami.
WUHAN ZALL VS. CHONGQING DANGDAI LIFAN 2 – 0
5 kolejka Chinese Super League przyniosła ze sobą porażkę z drużyną, której sama nazwa budzi obecnie strach w ludziach myślących o roku 2020 z pod znaku koronawirusa. Po meczu raczej na słowo Wuhan nikt nie nabył pozytywnych skojarzeń, ponieważ „pomarańczowi” nie dali szans ekipie z Chongqing. Po bramkach Hu Jinghanga i Leo Babtistao paczka Jese Gonzaleza pewnie rozprawiła się z drużyną Polaka, który rozegrał 78 minut tej klęski.
CHONGQING DANGDAI LIFAN VS. SHIJIAZHUANG EVER BRIGHT 1 – 0
Mistrz asyst znów w centrum uwagi po tym jak jego podanie (najstarsi górale nie wiedzą czy zamierzone) spłodziło bramkę dającą kolejne 3 punkty. Autorem „złotego gola” nowy nabytek Dangdai Lifan – Marcelo Cirino. Chang Woe-Ryong mógł znów wykonać swój charakterystyczny „lwi ryk szczęścia.”
SHANGHAI SIPG VS. CHONGQING DANGDAI LIFAN 3 – 0
Każdy komiksowy fan wie, że gdy Hulk wpada to będzie demolka. W spotkaniu z popularnym Brazylijczykiem nie było inaczej. SIPG przejechali się po Chongqing jak walec drogowy i nie pomógł w tym fakt, że Mierzej i reszta chłopaków mieli dzień w stylu „kopiemy się po czole i wszystko co może się nie udać, nie udaje się.”
BEIJING GUOAN VS. CHONGQING DANGDAI LIFAN 5 – 2
Z jednej strony Polski Valderrama zagrał dobre zawody, z drugiej wynik oraz fakt, że w 16 minucie miał szansę zremisować przy stanie 1-1 przyprawiają o nie małą gorycz. Guoan przelecieli się dosłownie i w przenośni po Chongqing, ponieważ 90% skutecznych akcji odbyło się po huraganowych kontrach. Co rusz super szybcy atakujący w zielonych kostiumach łapali na rozkroku defensywę Dangdai Lifan. Mając za przeciwników takich sprinterów jak Bakambu, Alan, Fernando, Renato Augusto czy Wang Ziming, Chongqing grało w rosyjską ruletkę za każdym razem gdy atakowali większą ilości zawodników. Czym bardziej chcieli wyrównać, tym mocniej otwierali się na ciosy bez gardy.
Adrian w tym dramacie odegrał pozytywną rolę zaliczając asystę i parokrotnie stając przed szansą na strzelenie bramki. Niestety w tym spotkaniu Dangdai zabrakło dobrej organizacji defensywy a nie ataku.
TIANJIN TEDA VS. CHONGQING DANGDAI LIFAN 1 – 2
Przyszedł mecz w którym Mierz(wysoko)ejewski pokazał Chinom i reszcie świata, że może wykrzesać z siebie czynnik X (czy tam Messiego) po którym zmiecie rywala niczym tornado.
Mecz od początku wprowadził piłkarzy Chongqing w dobry humor, już od 1 minuty Alan Kardac strzelił bramkę na 1-0. Adrian z kolei w 22 minucie dostał ognistych skrzydeł i dosłownie w pojedynkę zniszczył obronę Tianjin rajdem a’la Maradona, Messi, Ali Karimi czy kogokolwiek tam sobie wsadzicie (bez podtekstu).
Rywale z Tianjin odpowiedzieli na to: a Hui…strzelając bramkę na 1-2 (wiem trochę ostry ten niskich lotów żart). Tak więc po bramce doświadczonego ex reprezentanta Hui Jiakunga mieliśmy do końca meczu chwilę grozy, jednak Chang Woe-Ryong to doświadczony trener i tym razem ustawił tak defensywę iż ta przetrwała nawałnice. Święta nie popsuła nawet ręka Adriana przez którą podyktowany został rzut karny (obroniony przez Deng Xiaofeia)
CHONGQING DANGDAI LIFAN VS. HEBEI CFFC 3 – 1
Adrian zdecydowanie poczuł wiatr w żaglach (bo przecież nie we włosach) po swoim rajdzie w poprzednim meczu. Na mecz z Hebei które zdecydowanie leży zawsze Chongqing – Polak wyszedł na murawę już w formie gwiazdy spotkania, namaszczony tak przez wszelkie media zapowiadające to spotkanie. 33 latek sprostał oczekiwaniom a nawet je przerósł. Dwie asysty i bramka w meczu zakończonym zwycięstwem 3-1?
Czego można chcieć więcej? (powołania do kadry np.)
Jako, że to ostatni skrót w tym raporcie, to nie spojleruje, tylko zapodajcie sobie seans i zostaniemy z tym obrazem Mierzeja- gwiazdy CSL do następnej kolejki.
Ok. chyba przekonałem do śledzenia losów rodaka w Chińskiej super lidze. Dwie bramki i 5 asyst w 8 spotkaniach to konkretne rekomendacje. Cudze chwalimy swojego nie widzimy. Tak więc patrząc się na wyczyny gwiazd CSL pomyślmy też o “swoim człowieku.” Póki co, nie mamy się czego wstydzić za jego występy a wręcz odwrotnie winniśmy być dumni z tak dobrego ambasadora Polskiej piłki w Państwie Środka.
Autor tekstu:
Wyświetleń: 567