Legenda reprezentacji Japonii Yasuhito Endo dorobił się 152 spotkań w kadrze Nipponu oraz blisko tysiąc występów w swojej zawodowej karierze i nie doczekał się szansy gry w Europie.
Jednak mówi się, że przyszłość niesie ze sobą możliwości. Jest rok 2020 i dziś Japończyk w Europie to nie anomalia, UFO czy inne zaburzenie normalności i ekspansja piłkarz z kraju kwitnącej wiśni postępuje.
Właśnie na wymarzony przez Azjatów stary kontynent trafił młodociany gwiazdor mistrza J.League 2019 – inny nosiciel nazwiska Endo – Keita.
Skrzydłowy “Tricolore” trafił do Niemieckiego FC Union Berlin.
Keita Endo ma zaledwie 22 lata, ale już jest weteranem piłkarskich boisk. Dla Yokohama F Marinos rozegrał już 141 meczów w trakcie, których zaliczył 16 bramek i 22 asysty.
W zeszłym mistrzowskim sezonie Endo był bliski double – double –7 krotnie znajdując drogę do bramki i 10 krotnie zaliczając asystę pomagając walnie „marynarzom” zdobyć pierwszy tytuł J.League od 2004 roku.
Choć w Japonii nie był anonimem, (do czego jeszcze wrócimy)od wielu lat, to jego eksplozja talentu w sezonie 2019 zwróciła uwagę selekcjonera Hajime Moriyasu, który powołał go do dorosłej kadry Niebieskich Samurajów na Puchar Azji Wschodniej 2019 gdzie był jedną z najjaśniejszych postaci eksperymentalnego składu „młodych gniewnych.”
Skautom z całej Europy po tak udanym roku zaświeciła się lampka alarmująca o efekcie DIT – „dobry i tani” + dobrze rokujący.
Za chłopakiem przepowiada również długa historia spotkań międzynarodowych – od kadry U19 po U22 i ostatnio dorosłą – łącznie uzbierał 36 spotkań w trykocie reprezentacyjnym.
Jego chyba najlepszym występem, a na pewno najbardziej pamiętliwym była potyczka z Włochami na Mistrzostwach Świata U20 w 2017 kiedy to Endo zaliczył asystę przy jednej z bramek. Mecz zakończył się sensacyjnym (dla Europejskich fanów) remisem 2-2 a Endo po raz pierwszy trafił do notatników skautów z poza Azji.
W piłce klubowej Endo również zaczynał z dużego „C” od samego początku swojej piłkarskiej przygody.
Już jako zawodnik akademii marynarzy zdobywał króla strzelców młodzieżowych mistrzostw Japonii (Japan Club Youth Championship) oraz MVP całego turnieju – słowem wszystko co można było.
Głośno o nim się zrobiło, w 2018, kiedy do Kawasaki Frontale, czyli lokalnego, znienawidzonego rywala zza miedzy Yokohamy F Marnos odszedł największy gwiazdor drużyny – Manabu Saito.
Wówczas Endo otrzymał numer 11 na koszulce dzierżony przez „Mańka” w ostatnich 6 latach.
Fani nie byli przekonani czy młodzik zasłużył sobie na taki zaszczyt i traktowali to bardziej sarkastycznie, jak pstryczek w nos znienawidzonego zdrajcy Saito.
“Odszedłeś do derbowego rywala, patrz frajerze kto nosi teraz twój numer” – powiadali ultrasi.
Ostatecznie fanów Marynarzy przekonał do siebie, kiedy w tym samy roku w Pucharze Ligi pomimo przegranej z Shonnan Bellmare – Endo otrzymał nagrodę „New Hero Award.” Reszta, jak mistrzostwo J.League w 2019 to już historia, a fani “Yoki” zapomnieli już, że w ogóle ktoś taki jak Manabu Saito istnieje.
W tym “Covidowym” sezonie – Keita radzi sobie “średnio.”
Ok. bez żartów – 4 mecze – 2 gole, 2 asysty i średnia 2.2 kluczowego podania na mecz, czego więcej po skrzydłowym można oczekiwać.
Na miejscu Unionu Berlin też bym powiedział – “Na co czekamy bierzemy go.”
Zwłaszcza, że jego transfer to “Steal” roku – został wypożyczony za DARMOCHĘ z opcją pierwokupu. Czyli Union nic nie ryzykuje, a może zyskać jeśli Japończyk wypali.
Z Keitą jest, jeszcze jedna ciekawa sprawa – albowiem większość Japońskich piłkarzy swój kunszt piłkarski poznaje nie w klubach piłkarskich a na uczelniach/uniwersytetach czy liceach gdzie drużyny piłkarskie reprezentujące daną placówkę występując w różnych turniejach nawet o zasięgi ogólnokrajowym. Dopiero po ukończeniu danej szkoły czy uczelni trafiają jako nieoszlifowany diament w ręce profesjonalistów z klubów piłkarskich.
Endo jest przykładem Europejskiego sposobu szkolenia piłkarzy, ponieważ w porównaniu do swoich kolegów (jak np. Keisuke Honda) jest produktem tylko i wyłącznie systemu szkolenia marynarzy.
Jeśli Keicie uda się przygoda w niemieckim Unionie – skauci z całego świata wystawią tak samo pozytywną ocenę akademii Yokohamy jak zrobili to organizacji zwanej – Cerezo Osaka, z którego po Shinji Kagawie praktycznie, co 6 miesięcy trafiał jakiś piłkarz do Europy (choć tam po prawdzie, nie wyjeżdżali tylko wychowankowie).
Czy Endo stworzy nowy trend? Był już jeden gagatek z Yokohamy, który zrobił międzynarodową karierę – nazywał się Shunsuke Nakamura. Niestety „Naka” nim zabłyszczał w Celticu – zagrał 3 dobre sezony w Regginie, które nikogo prócz fanów Japonii i samej Regginy (Mnie i Bartheza) nie zainteresowały. Miejmy nadzieję, że Keita nie będzie taką samą bombą z opóźnionym zapłonem, tylko „buchnie” od razu.
O stylu gry, czy umiejętnościach nie piszę – po prostu pooglądajcie chwilę, co ten chłopak potrafi.
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 3,127