Długo kazała na siebie czekać, ale na ligę tak wyjątkową, tak niesamowitą i na ligę tą jedyną warto czekać nawet latami. Wystarczy choćby jeden mecz i jeden gol, aby poczuć, że to właśnie ta liga jest tym czego nam w życiu brakowało.
Zaczynajmy przegląd drugiej kolejki J.League!
Gamba Osaka – Cerezo Osaka
Zaczynamy pierwszymi w tym roku derbami Osaki. Na Panasonic Suita Stadium przyjechali “wiśniowi”, którzy po przerwie na koronawirusa zdają się być w bardzo dobrej dyspozycji. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy goście wyszli na prowadzenie. Do siatko trafił Okuno, a asystę przy jego bramce zaliczył Maruhashi. W 62 minucie Maruhashi sam wpisał się na listę strzelców, a asystował mu były gracz m.in. Hannoveru i Sevilli, Kiyotake. Bramkę kontaktową i jak się okazało honorową zdobył dla Gamby Ademilson, który w 68 minucie wykorzystał rzut karny.
Yokohama FC – Hokkaido Consadole Sapporo
Beniaminek z Jokohamy nadal bez wygranej. Po remisie w pierwszej kolejce, przyszła pora na porażkę z Consadole Sapporo, które z kolei odbiło sobie porażkę z Kashiwą Reysol. Już w trzeciej minucie zawodnicy z Hokkaido trafili do siatki gospodarzy, a konkretnie uczynił to reprezentant Japonii Musashi Suzuki. W 16. minucie mieliśmy już jednak remis, za sprawą bramki Ichimiego. 8 minut po zmianie stron prowadzenie znów objęło Sapporo, a swój dublet skompletował Suzuki. Sapporo wygrywa więc w Jokohamie 2-1 i przesuwa się na 11 miejsce w tabeli.
Shimizu S-Pulse – Nagoya Grampus
Shimizu nie ma zbyt dużych powodów do optymizmu. Zalicza bowiem drugą porażkę w dwóch meczach i pod nimi w tabeli znajduje się tylko Kashima Antlers. Nagoya z kolei ma w dorobku 4 punkty i plasuje się na wysokim 4 miejscu. W 18. minucie S-Pulse wyszło na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Kaneko. Japończyk wykorzystał podanie Goto i posłał piłkę obok interweniującego Langeraka. W 32. minucie Nagoya doprowadziła do wyrównania. Do siatki rywala trafił Soma. 8 minut później Grampus już prowadzili, a zawdzięczają to samobójczej bramce Valdo, który pokonał własnego bramkarza po ładnej akcji Naokiego Maedy. Goście z prefektury Aichi już tego prowadzenia nie oddali i dopisali sobie zasłużone 3 punkty.
Oita Trinita – Sagan Tosu
Derby Kiusiu dla Oity! Podopieczni trenera Katanosaki odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie a Sagan Tosu wraca do bycia Saganem Tosu. Obie bramki dla gospodarzy zdobył 28-letni Tatsuya Tanaka.
Urawa Red Diamonds – Yokohama F. Marinos
Jeden z hitów kolejki, który mocno rozczarował. Gracze gospodarzy nie mogli jednak liczyć na swoją najmocniejszą broń, czyli na magię Saitamy, który z wiadomych przyczyń dotrze (jeżeli dotrze) na stadion Urawy w znacznie późniejszym terminie. Mistrz Japonii dalej bez wygranej.
Kashiwa Reysol – FC Tokyo
Wicemistrz kraju wraca po przerwie z kolejnym zwycięstwem. Bardzo dobra dyspozycja FC Tokyo to bardzo zła wiadomość dla najgroźniejszych rywali, którzy weszli w obecny sezon z lekkim poślizgiem. Tokyo wygrywa drugi mecz w tym sezonie i liderującej Hiroshimie ustępuje tylko bilansem bramkowym. Decydujące trafienie obejrzeliśmy w 62 minucie, a jego autorem był środkowy obrońca “gazowników” Watanabe. Asystował mu drugi stoper Tokyo, a więc Morishige.
Kawasaki Frontale – Kashima Antlers
Kashima weszła w ten sezon tak dobrze jak świat w rok 2020. 2 mecze, 2 porażki i bilans bramkowy 1-5. To wprawdzie dopiero druga kolejka, ale forma Kashimy budzi poważne wątpliwości i jeśli Antlers nie obudzą się dostatecznie wcześnie, to rywale mogą im daleko odjechać. Frontale od początku wyczuli, że Antlers mogą być łatwą do upolowania ofiarą i od razu przystąpili do ataku. Efektem takich działań ekipy Onikiego była bramka zdobyta już w drugiej minucie przez Taniguchiego. W 30 minucie prowadzenie gospodarzy podwoił Hasegawa i prowadzenie Kawasaki zdawało się być komfortowe. Jednak minutę później do bramki trafił napastnik gospodarzy Damiao. Problem w tym, że Brazylijczyk pokonał własnego bramkarza i Kashima miała bramkę kontaktową. Ostatecznie wynik nie uległ już jednak zmianie i Frontale mogą cieszyć się zdobyciem pierwszego kompletu punktów w tym sezonie.
Shonan Bellmare – Vegalta Sendai
Bardzo przyzwoity start ligi zalicza Vegalta Sendai. Zespół prowadzony przez trenera Kiyamę zgromadził na swoim koncie 4 oczka i zajmuje 7. miejsce w tabeli. Jedynego i decydującego gola zobaczyliśmy już w trzeciej minucie. Do siatki Bellmare trafił Germain.
Vissel Kobe – Sanfrecce Hiroshima
Och to nieszczęsne Kobe. Zdobywca dwóch krajowych Pucharów zdawałoby się zacznie grać jak poważny zespół i odczepi od siebie łatkę zespołu dziwnego, źle zarządzanego i oznaczającego wyłącznie pieniądze. Otóż nie tym razem. Kobe przegrywa na własnym stadionie z Hiroshimą aż 0-3 i po dwóch kolejkach znajduje się na odległym 15 miejscu. Do przerwy Sanfrecce prowadziło 1-0 po trafieniu Leandro, choć to Kobe miało więcej strzałów i okazji w pierwszych 45 minutach. Tuż po zmianie stron “strzały” chciały załatwić sprawę tego meczu i udało im się to po bramce Asano. W 81. minucie wyrok podpisał jeszcze Leandro Pereira i ustalił wynik na 3-0. Kapitalny występ Hiroshimy na Noevir Stadium.
Tabela:
Wyświetleń: 2,549