Zostały zaledwie trzy kolejki do zakończenia kolejnego sezonu J1.League. Jak niezwykle emocjonujący czeka nas czas, niech pokaże fakt, że nie znamy jeszcze końcowego układu Top 3, nie znamy spadkowiczów i nie wiemy kto zagra w barażach.
Gdy spojrzymy w tabelę, to zobaczymy, że teoretyczną szansę na spadek ma nawet 9 w tabeli Gamba Osaka, ale rozsądek nakazuje spoglądać w kierunku pięciu ekip, które stoczą walkę o w pełni bezpieczne oraz barażowe miejsce. Mowa oczywiście o ekipach Saganu Tosu, Shimizu S-Pulse, Shonan Bellmare, Matsumoto Yamagi oraz Jubilo Iwaty.
Los Jubilo Iwaty, w której występuje m.in. nasz rodak Krzysztof Kamiński wydaje się być jednak przesądzony. Ekipa z Shizuoki jest ostatnia, ma aż 5 punktów straty do 17. Matsumoto i 6 do zajmującego miejsce barażowe Shonan. Ponadto w najbliższej kolejce Jubilo jedzie do Sapporo, następnie podejmuje u siebie Nagoyę, a sezon kończy trudnym wyjazdem do Kobe. Ostatnia kolejka może zadecydować o mistrzostwie (o tym za chwilę) oraz o spadku, bowiem to wtedy bezpośrednio zmierzą się Shonan z Matsumoto.
Jeszcze ciekawiej to wygląda na górze tabeli, gdzie o mistrzostwo zdają się walczyć trzy zespoły: Liderujące FC Tokyo, znajdująca się punkt za nim Yokohama F. Marinos i mająca 3 punkty straty do Tokyo ekipa Kashimy. Szyki Top 3 może jeszcze zakłócić Kawasaki, które znajduje się zaledwie 2 punkty za Kashimą, ale ma jeden mecz rozegrany więcej.
Ale wróćmy do walki o koronę i tron J.League. FC Tokyo podejmie jutro Shonan Bellmare na Ajinomoto Stadium w spotkaniu, które będzie wielkim powrotem “gazowników” do domu, po aż 8 wyjazdach z rzędu. Atmosfera na stadionie w stolicy ma być fenomenalna i głośno o “wielkim powrocie” było już od dawna. Nawet stacja Tobitakyū została specjalnie przygotowana na pierwszy domowy mecz FC Tokyo po powrocie z wyjazdów.
FC Tokyo gra o największą stawkę spośród całego grona, bowiem nigdy wcześniej nie zdobyło Mistrzostwa Japonii. Ba, nie skończyło nawet sezonu na miejscu wyższym niż miejsce 4 w roku 2015. Niezwykła presja nakładana jest na ekipę Hasegawy i zobaczymy, czy doświadczeni zawodnicy Tokyo zdołają ją unieść. Po meczu z Shonan czekają ich bowiem zawsze wielkie i zabójcze derby z Urawą Red Diamonds na Ajinomoto, a sezon zakończy pojedynek na Nissan Stadium… z Yokohamą F. Marinos.
Yokohama natomiast ma za sobą cały naród Australijski z uwagi na narodowość trenera Postecoglou i nie zamierza w żaden sposób odpuścić ekipie ze stolicy. Jutro “marynarze” zagrają z Matsumoto Yamagą na wyjeździe, następnie udadzą się do Kawasaki, a jak już wspomnieliśmy sezon zakończą pojedynkiem z FC Tokyo na własnym stadionie. Bardzo trudny terminarz, ale Marinos już niejednokrotnie pokazywali nam, że są w stanie pokonać każdego.
Trzecim zespołem jest Kashima Antlers, która praktycznie popełniła Seppuku przegrywając u siebie z Kawasaki 0-2. W rezultacie straciła lidera i spadła na trzecie miejsce. Kashima to jednak Kashima i wiemy do czego ten zespół jest zdolny. Zwłaszcza, że jej bezpośredni konkurenci stoczą bezpośredni bój między sobą w ostatniej kolejce. Aby cokolwiek mogło jej to jeszcze dać, Kashima musi wygrać swoje pozostałe mecze. Jutro czeka ją potężne wyzwanie, jakim jest wyjazd do Hiroshimy, następnie podejmie ona Vissel Kobe, a sezon zakończy także trudnym wyjazdem do Nagoi. Nagoi, która też musi punktować, aby nie stoczyć się do miejsca barażowego.
Najbliższe trzy tygodnie w J.League zapowiadają się więc niebywale emocjonująco i miejmy nadzieję, że drużyny nie zawiodą naszych oczekiwań. Początek zmagań już jutro o 5 rano w Kobe.
Autor tekstu: Kamil Gala
@GalsonHM
Wyświetleń: 271