Al-Hilal i Urawa Red Diamonds po raz drugi zagrają w wielkim finale AFC Champions League – obie ekipy spotkały się ostatnio dwa lata temu. W tym roku dwa kluby mają szansę zostać drugim zespołem w historii tych rozgrywek obok koreańskiego Pohang Steelers, które trzykrotnie wznosiły to trofeum. Kto wygra? Dowiemy się już niedługo.
Przypomnimy jednak po krotce teraz ostatnie mecze półfinałowe spotkania z obu stref.
(13’ Al-Dawsari i 25’ Gomis – 17’ k. Afif, 19’ Nam Tae-Hee, 20’ Al-Haydos i 90+3’ Khoukhi)
Na pachnącym nowizną stadionie w Rijadzie byliśmy świadkami wielkiej kanonady, w która fanom obu drużyn, a także azjatyckiego futbolu zapadnie w pamięci na wiele lat. W niecałe półgodziny mogliśmy obejrzeć aż 5 bramek! Szaleństwo! Dla ekipy „Niebieskich” gole zdobyli Salem Al-Dawsari i były napastnik Olympique Lyon Bafétimbi Gomis, a na liście strzelców gości z Dohy wpisali się następująco Akram Afif, Nam Tae-Hee oraz kapitan reprezentacji Kataru – Hasan Al-Haydos. Po przerwie było już zupełnie cicho i nudno, ale Al-Sadd SC postanowili dołożyć jednego gola.
Wynik meczu ustalił w doliczonym czasie gry Algierczyk z katarskim paszportem Boualem Khoukhi. „Wilki” byli bardzo blisko odwrócenia losu dwumeczu , ale niestety zabrakło “tylko i aż” jednej bramki by mogli zagrać w 30-minutowej dogrywce. W tej sytuacji piłkarze Xaviego musieli pożegnać się z walką o mistrza Azji. Szkoda, a tak grali fantastycznie…
Al Hilal musi teraz udowodnić, iż matka fortuna nie podarowała im tego szczęśliwego losu na darmo.
Dwumecz: 6-5 dla Al-Hilal
Skrót:
(50’ Koroki)
Spotkanie na Tianhe Stadium już nie przebiegało w tak dramatyczny sposób jak w stolicy Arabii Saudyjskiej, ale za to fani „Tygrysów” i przyjezdnych kapitalnie dopingowali swój zespół. Do Kantonu „Czerwone Diamenty” przyjechały bardziej bronić swojej bramkowej przewagi niż urządzać strzelaninę. Guangzhou Evergrande z brazylijskimi trio, czyli Ai Kesen (Elkesen), Talisca i Paulinho nie byli w stanie odrobić strat, co pokazuje po raz kolejny iż komercyjność nazwisk nie daje gwarancji sukcesu. J.League ponownie górą nad CSL. Gola decydującego o zwycięstwie ekip z Saitamy strzelił głową w 50. minucie niezawodny snajper klubu Shinzo Koroki. W ten sposób napastnik pochodzący z Kiusiu doprowadził drożynę do trzeciego awansu w historii do finału azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Dwumecz: 3-0 dla Urawa Red Diamonds
Skrót:
Mimo odpadnięcia z półfinału Al-Sadd SC zagrają na Klubowych Mistrzostw Świata ze względu na rolę gospodarza tych rozgrywek. Na inauguracji turnieju podopieczni Hiszpana zmierzą się ze piłkarzami z Nowej Kaledonii – Hienghène Sport.
Finał azjatyckiej Ligi Mistrzów pomiędzy Urawy Red Diamonds i Al-Hilalem zostanie rozegrane 9 i 24 listopada. Pierwszy mecz odbędzie się Rijadzie, a trzy tygodnie później oba zespoły zagrają na Saitama 2002 Stadium.
Tomoaki Makino – Urawa Reds
Jak pokazuje powyższy tweet “Tomcio Makino” wygrał już 48 pojedynków powietrznych i 45 razy skutecznie interweniował w kluczowych momentach co jest najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników tegorocznej edycji ACL 2019.
33 krotny reprezentant Japonii to jeden z symboli Japońskiej szkoły ofensywnych środkowych obrońców (60 goli jako środkowy) potrafiący karcić swoje ofiary bramkami z stałych fragmentów gry, strzałami z dystansu czy efektownymi rajdami.
Mając już 32 lata przystopował swoje ofensywne zapędy i choć nigdy nie należał do najlepszych w destrukcji na kontynencie, to liczby i faktu mówią za niego.
Jako pierwszy Japoński środkowy będzie miał szansę poprowadzić swój zespół do dwukrotnego zwycięstwa Azjatyckiej Lidze Mistrzów.
Jak widać, też na filmiku “Tomcio” znany jest z swojej ekspresyjnego podejścia do zawodu. Zaczyna od swojej autorskiej “Haki” a kończy na “Hadouken” z Street Fightera.
Autor tekstu: Klemens Przybył – J.League-Poland.
Głowne postacie: Adam Błoński
Wyświetleń: 339