Korea Południowa jak i Japonia to kraje wysoce rozwinięte, zarówno pod względem technologicznym jak i społecznym. Nieraz jednak zadziwiają głupotą, w rzeczach oczywistych nie wymagających wyższej inteligencji potrafią podejmować decyzję na przekór logice. Tak jak brak VARU w Japonii tak w Korei Południowej o której pucharach jest to artykuł, nakazywanie gry piłkarzom w warunkach patologicznej pogody jest zaskakującym zjawiskiem.
Puchary w Korei zawsze niosą za sobą garść sensacyjnych wyników. W półfinałach mieliśmy dwa zespoły z piłkarskich nizin. DAEJEON KORAIL FC z Korea national league (3 szczebel rozgrywkowy w Korei) oraz Hwaseong z K3 League Advanced (4 szczebel rozgrywkowy) i choć heroiczne były ich czyny w pucharach polegające na tłuczeniu po drodze bogatych kolegów z K League i K2 to wolałbym aby ich osiągnięcia były poparte umiejętnościami a nie przypadkiem. Z dwojga zespołów talentem, organizacją gry i po chłopsku “po prostu fajniej się ich oglądało” był zespół 4 ligowy Hwaseong. A tu taka niespodzianka…
Daejeon Korail spoilerując poniższy przegląd przeszło do finału po meczu z wojskowym klubem Sangju Sangmu, którego dojście tak wysoko jest również swego rodzaju romantyzmem (piłkarze tam łączą obowiązki mundurowego z grą w piłkę, zarabiając średnio między 450 a 750 złoty miesięcznie).
Nie da się jednak ukryć, że drugi mecz pomiędzy tymi drużynami był parodią piłkarskiego wydarzenia. W Koreańskich dziennikach telewizyjnych „bąbniono” od rana na temat tragicznej aury, deszcz i wichury zrywały ze straganów dachy a pioruny powodowały liczne pożary i awarię. Mimo wszystko, organizatorzy stwierdzili, że będzie zbyt dużo komplikacji w przestawieniu meczu więc…nakazali zespołom grać. Wyglądało to tragicznie! Woda w polu karnym zatrzymywała piłkę, a zawodnicy często potykali się o futbolówkę, która podczas dryblingu po prostu grzęzła w kałużach.
Zresztą spójrzcie na fotogalerię – zdjęcia pochodzą z Fan Pagu – Sangju Sangmu.
Jak widać na zdjęciach niedobitki odważnych ultrasów, zasłużyli na największe oklaski, ponieważ machając ogromnymi flagami przy narracji huków piorunów, cały czas kibicowali w strachu iż kolejny trafi w jednego z nich.
Sangju starające się grać w piłkę, wyglądało dużo żałośniej paradoksalnie niż 3 ligowcy, ponieważ będąc częściej przy piłce – częściej tracili ją w jakiś idiotyczny sposób (piłka została w kałuży piłkarz pobiegł dalej, prostopadłe podanie do kolegi poturlało się ledwie metr itd.).
Mecz zakończył się karnymi, w loterii wygrał 3 ligowiec zabijając marzenia uwięzionych na 2 lata w koszarach piłkarzy. Historia o kopciuszku Daejeon „zabiła” innego kopciuszka. Mówi się, że pogoda była taka sama dla obu zespołów – jednak oglądając to pseudo widowisko, stwierdzam, że to Sangju w tych warunkach zeszło do poziomu Daejeon a nie 3 ligowiec wzniósł się na level K League.
W drugim dwumeczu Hwaseong z Suwon Bluewings 4 ligowcy zaczęli rewelacyjnie od wygrania 1-0 z 4 krotnym mistrzem K League. Ba, bramkę na wagę zwycięstwa zdobył ich były zawodnik Moon Jun-Ho z którym 3 lata temu pożegnali się bez żalu. Gdy już wszyscy szykowali się na kolejną historię o kopciuszku, to w rewanżu podirytowany kapitan zespołu i legenda K League Yeom Ki-Hyun wziął sprawy w swoje ręce.
Yeom to najlepszy asystent w historii ligi, jednak w meczu, w którym wielki Suwon miałby zostać wyeliminowany przez 3 ligowca, 36 latek się wkurzył i zaaplikował hat-tricka dający awans do następnej rundy. Cóż, jak chcesz zrobić coś dobrze, musisz to zrobić sam.
Zabawnie tragiczną sprawą towarzyszącą półfinałom był fakt, iż zwycięsca pucharu awansuje do Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Jednak tylko Suwon z 4 półfinalistów miałby możliwość w niej występowania z powodu:
a) potrzebnych licencji b) budżetu c) nie jest zarejestrowany jako jednostka wojskowa jak Sangju.
Wielu hejterów z którymi nie podzielam zdania, uważało, że Suwonowi pomogą “siły wyższe” aby wygrał Puchar bo liga i federacja nie za bardzo wiedziałaby co ma zrobić w sytuacji w której to wygrałby ktoś inny.
Wszystkim miłośnikom teorii spiskowej, powiem aby kibicowali w finale Daejeon Korail w finale 6 i 11 listopada.
Wówczas, będziemy mogli nacieszyć się niezręczną sytuacja w jakiej stanie KFA.
Może za przymus grania w tragicznych warunkach pogodowych z “Wojskowymi” federacja dołoży się na bilety do krajów innych uczestników Ligi Mistrzów.
Autor tekstu: Adam Błoński
Wyświetleń: 283