Korea Południowa zajęła drugie miejsce na Polskich Mistrzostwach Świata U20.
Osiągnięcie historyczne, ponieważ był to pierwszy piłkarski finał spod szyldu FIFA na którym zagrała kiedykolwiek męska kadrą Korei Południowej, niezależnie od kategorii wiekowej.
Owszem, kiedy Koreańczycy po raz pierwszy w historii dostali się do finału apetyt rósł w miarę jedzenia, chciano iść za ciosem i połakomić się o złoty medal. Jednak ileż razy można załamać czasoprzestrzeń i zamiatać faworytem podłogę ?
Ileż razy można pokonywać ból, przeciwności losu i udowadniać światu, że nie jest się garbatym ?
W meczu z Ukrainą – drużyną o równie dobrej dyscyplinie taktycznej co Koreańczycy kluczowym czynnikiem okazało wyprucie z jakiekolwiek energii życiowej Azjatów.
Gołym okiem było widać, iż większość zawodników oddychało rękawami i modliło się aby tylko dotrwać do końcowego gwizdka.
Najwyraźniejsze dwa przykłady to gwiazda Taeguk Wariors Lee Kang In z Valencii oraz lewy obrońca Choi Jun. Pierwszy z chłopaków już po 10 minutach padł trupem na boisku i nie wstawał przez najbliższe parę chwil dopóty lekarze nie doprowadzili go do użyteczności.
Takowych przerw Lee miał z 3 podczas meczu, a biorąc pod uwagę, iż w dwóch poprzednich meczach schodził przed czasem z powodu wycieńczenia to wiadomo było, że 18 latek gra ponad swoje siły i nic dobrego z tego nie może wyniknąć.
Nomen Omen nie przeszkadzało to przyszłej gwieździe europejskich boisk zdobyć złotej piłki turnieju.
Podobna sytuacja była w przypadku Choi Juna, lewy obrońca był kluczowy dla zwycięstwa w poprzednich meczach (asysta z Japonią, gol z Ekwadorem). Z Ukrainą po otrzymaniu piłki w dogodnej pozycji nie podejmował żadnych prób dryblingów, mijania na szybkość rywali etc.
Jakbyśmy oglądali zamiast Dani Alvesa – Jakuba Wawrzyniaka (przy całym szacunku dla tej zacnej postaci).
W finale Ukraińcy wykorzystali tą właściwość i po strzeleniu bramki na 2-1 przykro było patrzeć jak Koreańczycy chcieli a nie mogli (bo nie mieli siły).
Nie umniejsza to zwycięstwa Ukrainy która stawiała niesamowicie szczelne zasieki, a kontry wypuszczane na kompletnie “zdechniętych” obrońców wykonywane były z sadystyczną precyzją.
Powiedzieć jednak trzeba jedno – Korea nie przegrała finału – lecz wygrała drugie miejsce na Mistrzostwach Świata U20 (zresztą o tym opowie nam za niedługo specjalny gość).
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Finał Ukraina vs Korea Południowa to dziś prztyczek w nos dla aroganckich konkurentów z top 5.
Gdzie była Braziliana czy twórcy futbolu Anglia ? (pytanie retoryczne oczywiście) Gdzie podziali się faworyci turnieju Portugalia czy Argentyna ?
Nie dość, że Ukraińcy z Koreą Południową zagrali o złoto to i brąz zgarnęła mocno nie komercyjna ekipa Ekwadoru.
Jeżeli wrócić do przeżyć z samego finału na stadionie Widzewa Łódź.
Na stadion wybraliśmy się w ekipą 3 osobową – Koreański przyjaciel Jung Muyeol oraz nasz wojowniczy redaktor Kamil Gala.
Muyeol którego losy splotły się z moimi po meczu z Senegalem skorzystał z mojego zaproszenia i wpadł na finał do Łodzi poprzez…wizytę w Przemyślu.
Redaktor K League United zaliczył między innymi wizytę u naszego Ukraińskiego kolegi z Polonii Przemyśl Vlada Terentieva w klubie, poznając całą jego historię oraz metody treningowe. Jung mieszka od roku czasu w Anglii tak więc 35 stopniowy upał w Przemyślu zaskoczył go nie miłosiernie, kiedy to okazało się, że przytoczył się do nas w bluzie na długi rękaw – gdy wyjeżdżał z Newcastle – było tam 10 stopni.
Muyeol w koszulce reprezentacji Polski na tle Przemyśla
Po długaśnej podróży dotarliśmy na stadion w Łodzi gdzie ulokowaliśmy się przy Koreańskich kibicach. Okazało się, że wpadliśmy na grupkę wprost z dalekiego portowego miasta Ulsan. Fanki “maczug” pofatygowały się do Polski na finał podczas którego pogadaliśmy sobie choćby o finale 2012 wygranym przez ekipę Ulsan Hyundai.
Zaskoczyły nas trzy całkowicie różne frakcje kibiców.
1. Widzewa Łódź którzy co pewien czas podśpiewywali swoje przyśpiewki na finale mundialu. Lokalsi zasłużyli na własne 5 minut, będąc od początku najlepszymi gospodarzami turnieju – potrafili bawić się sami jak i razem z przyjezdnymi.
2. Korei Południowej – cały mecz motywowali swoją drużyną pozytywnym dopingiem.
Notorycznie zagłuszali swoich przeciwników po prostu głośniejszym śpiewaniem, czy klaskaniem. Przyjemna grupka która przyjechała dopingować swoich a nie przeciwko komuś.
Po tym jak medale dostawali Ukraińcy, potrafili oklaskiwać zwycięzców wraz ze swoimi piłkarzami.
3. Kibice Ukrainy – przyzwyczajeni do swojej kultury kibicowania – przez większość spotkania skupili się na kibicowaniu przeciwko Korei a za swoimi.
Nawet Muyeolowi się dostało parę epitetów od zawalonego Ukraińca.
Okrzyki Uuuu….Uuuu….Uuuu…Ukraina nie należały do najmelodyjniejszych przyśpiewek jakie słyszałem, a skojarzenia zostawię dla siebie i obecnych na tym meczu.
Jednak to do nich należały ostatnie chwile na stadionie i pod nim. Widząc całkowity brak niechęci Koreańczyków do wygranych, oraz pamiętając widok oklaskujących Azjatów ich bohaterów – Ukraińców stać było na refleksję oraz akt zadośćuczynienia.
Pod stadionem każdego przechodzącego Koreańczyka skandowali okrzykami – “Korea Respect,” “Bravo Korea!”
Po meczu, małe pojednanie kibiców Daegu FC – nasz Freak – redaktor z K League United oraz kolega z półfinałów. Jak się okazuje świat jest mniejszy niż wam się wydaje.
Po meczu, nasz super Koreański agent sił specjalnych (2,5 roku w Wojsku) zaprowadził nas niczym detektor metalu do monety w miejsce gdzie spotkaliśmy się z ekipą U20 Korei Południowej. Większym zaskoczeniem niż obecność naszych Azjatyckich bohaterów był fakt iż Koreańskie dzieci mówiły ładniejszą polszczyzną niż ja sam.
“Przepraszam proszę Pana ale czy ten autobus ma środkowe drzwi” rzucone w stronę kierowcy piłkarskiego autokaru rozbroiło nas wszystkich.
“A po co to Ci potrzebne drogie dziecko.”
“Bo chciałbym wiedzieć czy będę mógł zobaczyć piłkarzy proszę Pana”
Zauroczony szczerością 10 latka sympatyczny kierowca trochę sygnałami “wzrokowo – mimicznymi” trochę metaforą ale dał dzieciakowi odpowiedź.
Piłkarze jak i trener oczywiście nie zawiedli naszych oczekiwań.
“Tyle, Gile”
Nie spodziewałem, się tak długiego turnieju dla wojowników z Korei Południowej.
Serce mówiło wygrają w każdym spotkaniu, głowa nie mają argumentów.
Lepiej się miło zaskoczyć niż rozczarować.
7 niezapomnianych meczów, każde niosło za sobą ogromny ładunek pozytywnej energii.
Drodzy młodociani Taeguk Wariors – dziękuje za ten wspólnie spędzony czas – Azja Gola będzie śledzić wasze losy ściskając mocno kciuki z okrzykiem na ustach 화이팅 Hwaiting !!
Autor tekstu: Adam Błoński
@Adam_Blonski
Wyświetleń: 367