Reprezentacja Japonii podejmowała dzisiaj na Stadionie Nissana reprezentację Kolumbii. Obiekt w Jokohamie został wypełniony przez kibiców, którzy przywitali zawodników w bardzo efektowny sposób.
Kolumbijczycy przystępowali do spotkania w najsilniejszym składzie i chcieli wziąć rewanż za porażkę z Japończykami na mundialu. Carlos Queiroz nie oszczędzał nikogo i do boju posłał następującą jedenastkę.
Japończycy również nie zamierzali przesadnie eksperymentować i trener Moriyasu wystawił swoje największe działa. Od pierwszych minut zobaczyliśmy m.in. Nakajime, który opuścił Puchar Azji z powodu pechowej kontuzji, czy Musashiego Suzuki, który przed obecnym sezon zasilił szeregi Hokkaido Consadole Sapporo.
Początek spotkania był bardzo obiecujący. Niebiescy Samurajowie przeważali i grali szybką i atrakcyjną dla oka piłkę, a najlepsi w pierwszych minutach byli Ritsu Doan i Shoya Nakajima. Jednak to nie Japończycy jako pierwsi stworzyli sobie groźną sytuację w tym spotkaniu. James rozprowadził piłkę do boku, a Luis Muriel dograł ją do wbiegającego Falcao, który trafił w poprzeczkę. Odpowiedzi Japonii było kilka, ale albo na drodze stawał golkiper Kolumbijczyków, albo piłka przelatywała tuż obok słupka. Najwięcej prób w pierwszej części oddał Ritsu Doan, ale zawodnik Groningen albo nieznacznie pudłował, albo dobrymi interwencjami popisywał się Vargas. Po przerwie obraz gry nie uległ znacznej zmianie i gospodarze nadal dążyli do zdobycia gola. Mogliśmy przeżyć całkiem mocne Deja vu, bowiem ponownie po dobrym okresie Samurai Blue, swoją okazję mieli goście. Tym razem Falcao zdołał trafić do siatki, ale jego bramka została anulowana, gdyż “El Tigre” zdobył ją ręką. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Gen Shoji, który był prawdziwą zmorą dla podopiecznych Queiroza. Piłkarz francuskiego FC Toulouse grał solidnie i skutecznie studził ofensywne zapędy Falcao i spółki. W 64. minucie Kolumbia dostała dość wątpliwy rzut karny, który na bramkę zamienił oczywiście zawodnik AS Monaco.
“Jedenastka” została podyktowana za zagranie ręką Tomiyasu, który wyraźnie chował rękę za plecy.
Po stracie bramki Japończycy się nie poddawali i szukali okazji do wyrównania. Dobrze w defensywie spisywał się także Shibasaki, który skutecznie zabezpieczał środek pola i do spółki z Yamaguchim nie pozwalał Jamesowi na wiele. Z przodu ataki napędzali Nakajima, Kagawa, który zmienił Suzukiego i Minamino. Nadal jednak brakowało ich grze “tego czegoś”, co pozwoliłoby pokonać Vargasa. Pomimo porażki, Samurajowie zagrali całkiem dobre zawody. Mierzyli się z 1. składem Kolumbii i na tle dużo wyżej notowanego rywala zaprezentowali się bardzo dobrze. Przy odrobinie szczęścia mogli zremisować, a nawet wygrać. To z pewnością dobra wiadomość dla Moriyasu, któremu niedługo przyjdzie układać zespół pod kątem Copa America, na które Japonia dostała zaproszenie.
Autor tekstu: Kamil Gala
@GalsonHM
Wyświetleń: 219