Wielkimi krokami nadchodzi nowy sezon J.League i nie da się ukryć, że FC Tokyo przystąpi do niego z wielkimi nadziejami na osiągnięcie czegoś więcej niż przed rokiem. Nie mówię oczywiście o Mistrzostwie, czy nawet Pucharze kraju, ale przynajmniej o miejscu w Top 4, które zawsze powinno być ambicją tak wielkiego klubu. Aby tak mogło się stać, w zespole musiało dojść do dużych zmian. I doszło. Stolice opuściło… aż 15 zawodników, a w ich miejsce pozyskano 8 nowych twarzy. 10, jeżeli policzymy też Takefusę Kubo, który wrócił z wypożyczenia i Diego Oliveirę, którego Tokyo wykupiło z Kashiwy.
Dwie z poważniejszych przedsezonowych obaw zostały więc rozwiane. Wykup Oliveiry i powrót Kubo były absolutnymi priorytetami i pozostaje się cieszyć, iż klub załatwił sprawę odpowiednio wcześnie. Kto jeszcze dołączył do FC Tokyo?
– Tsuyoshi Kodama – z Montedio Yamagaty
– Takumi Nakamura – z Wyższej Szkoły Higashi Fukuoka
– Tsuyoshi Watanabe – z Uniwersytetu Chuo
– Kiwara Miyazaki – z Albirexu Niigata
– Kyosuke Tagawa – z Saganu Tosu
– Nattawut – z Bangkoku United
– Arthur Silva – z brazylijskiego CA Votuporanguense
– Na Sang-ho – z koreańskiego Gwangju FC
Klub opuściło jak już wspomniałem 15. zawodników, w tym:
– Lins – powrót do Kofu
– Ryoichi Maeda – odszedł do FC Gifu
– Cayman Togashi ( 🙂 ) – do Machidy Zelvia
– Sotan Tanabe – do Avispy Fukuoka
– Takuji Yonemoto – do Nagoi Grampus
– Takuo Okubo – do Saganu Tosu
Poza transferami, zabezpieczono także pozostanie Hasegawy na ławce trenerskiej i przedłużono z nim kontrakt. Cóż, było wiele powodów, aby nie kontynuować tej współpracy, ale skoro zarząd widzi w byłym trenerze Gamby Osaka przyszłość, to pozostaje nam obserwować przebieg zdarzeń i go wspierać. Co do konkretnych nabytków. Jednym z nich jest Na Sang-ho, Koreańczyk, który w poprzednim sezonie K2.League zdobył 16 bramek i zanotował 5 asyst. Transfer 22-latka jest jednym z najbardziej obiecujących ruchów przed nadchodzącym sezonem. Jest on bowiem świeżo upieczonym reprezentantem Korei Południowej, oraz wygrał Azjatyckie Igrzyska, dzięki czemu jest zwolniony z obowiązkowej służby wojskowej. Jeżeli chodzi o zalety czysto piłkarskie to należy wyróżnić łatwość w zdobywaniu bramek, szybkość i pomimo 173 cm wzrostu, świetną grę głową.
Zostawmy transfery. Nowym kapitanem klubu został Keigo Higashi. Mocno zaskakujący ruch władz klubowych, które pozbawiły opaski Janga Hyun-soo i wybrały akurat Higashiego. 28-latek ma na koncie ponad 200 gier w koszulce Tokyo, ale po ostatnim sezonie miał nie być pewny gry w 1. składzie, już nie mówiąc o zakładaniu opaski. No i bardziej do tej roli nadają się chociażby Masato Morishige, czy Kento Hashimoto.
Rok temu, zaprezentowano odbiegającą od poprzedniego modelu koszulkę i prezentowano ją z pełną dumą i powagą, co było zapowiedzią wielkiego sezonu, jakiego mieliśmy byś świadkami z okazji 20. rocznicy istnienia klubu. W tym, atmosfera wokół koszulek i prezentacji nowego sezonu była znacznie luźniejsza. Głównie za sprawą Panów ze zdjęcia poniżej, którzy przyszli, zaprezentowali stroje, pośmiali się, pożartowali i poszli.
Nieco poważniej było później, kiedy prezentowano nowych zawodników i zapowiadano sezon, ale nadal wyglądało to nieco inaczej, niż przed rokiem. Mimo, iż zespół przeszedł więcej drastycznych zmian.
Całość można obejrzeć tutaj:
Poza strojami poznaliśmy również nowych sponsorów, którzy będą wspierać klub od sezonu 2019.
Nowi sponsorzy oznaczają więcej gotówki w klubowej kasie, a to z kolei oznacza rozwój i być może transfery. Już teraz mówi się o głośnym transferze z Europy, który ma zostać przeprowadzony tego lata. Najczęściej pada nazwisko Arjena Robbena, który właśnie latem opuści FC Bayern. Kto zostanie wybrańcem i czy w ogóle takowy się pojawi przekonamy się za kilka miesięcy.
Przed sezonem, FC Tokyo postanowiło także zmienić wiszące w całym mieście flagi, sztandary, czy coś w tym rodzaju, które są rozwieszane wzdłuż ulic w całym mieście.
Przedsezonowe przygotowania to jak wiadomo niezwykle kluczowy element całego sezonu. W Tokio zaserwowano zawodnikom niezły wycisk i zadbano o wejście w sezon w dobrej formie.
Poza dobrą formą, ważna jest także dobra atmosfera i pomoc w aklimatyzacji nowym kolegom (pozdrawiam Vissel Kobe). Na szczęście to ostatnia rzecz, o którą trzeba się martwić, gdyż atmosfera w FC Tokyo jest bez dwóch zdań kapitalna.
Tokyo ma już za sobą kilka sparingów, w tym z Nagasaki, Gambą Osaka i Nagoyą Grampus, która wczoraj została zdemolowana przez “gazowników” aż 9-3!
Przygotowania idą więc całkiem dobrze i gra układa się tak jak powinna. Niestety, gdy spojrzymy na terminarz nowego sezonu, to całe pozytywne nastawienie się… ulatnia.
Nie chodzi o sam mecz z Frontale, lecz o samo bycie FC Tokyo. Co to znaczy? Cóż… znaczy to mniej więcej tyle, że porażka z Kawasaki podłamie ducha zawodników i kolejne dwa mecze z Shonan i Tosu zagramy na pół gwizdka z zapewne miernym efektem. Jeżeli natomiast derby potoczą się po naszej myśli, to pojedziemy do Hiratsuki z nadmierną pewnością siebie i skutek będzie podobny. To nie jakieś celowe obniżanie oczekiwań, tylko bardzo prawdopodobny scenariusz na początek tego sezonu. Od kilku już lat miewamy takie cykle i naprawdę mam nadzieję, że w końcu zostanie to przełamane i Tokyo zwyczajnie będzie szło od meczu do meczu nie oglądając się za siebie, co jest bardzo częstą przypadłością tego klubu. No i niepokoi też 8 wyjazdowych spotkań z rzędu, pomiędzy 24., a 31. kolejką.
Poza J.League, poznaliśmy także terminarz Levain CUP.
Do sezonu wkroczymy więc mierząc się z najlepszymi, co będzie doskonałym sprawdzianem dla ekipy Kenty Hasegawy. Cokolwiek się nie wydarzy, miejmy nadzieję, że w trakcie sezonu i po jego zakończeniu, wszyscy kibice FC Tokyo będą w tak dobrych humorach, jak parę dni temu Naohiro Ishikawa.
Autor tekstu: Kamil Gala
@GalsonHM
Wyświetleń: 381