Dobrze zapowiadający się debiut Keisuke Hondy w roli selekcjonera reprezentacji Kambodży w obecności pełnego stadionu olimpijskiego Phnom Penh (50 000 fanów) został sknocony przez kadrę Malezji.
Tan Cheng Hoe trener Malezji musiał ratować tyłek po porażce z Tajwanem (Gary’ego White’a) drugi klops z teoretycznie słabszym przeciwnikiem mógłby się okazać jego pożegnaniem.
Z gwiazdą reprezentacji Japonii Kambodża nabrała nie tylko kolorytu (dosłownie i w przenośni) ale i pewności siebie która udzieliła się wszystkim piłkarzom i kibicom na stadionie. Już dawno mecz piłkarski nie przyciągnął takiej uwagi w Kambodży.
Weźmy pod uwagę, iż „Kaśka” to nie tylko gwiazda na kontynencie Azjatyckim.
Honory winien mu oddać każdy kibic doceniający grę na Mistrzostwach Świata.
Jest on bowiem jednym z tylko 6 zawodników w historii MŚ który zarówno asystował i strzelił gola na 3 rożnych mundialach.
Pozostali to David Beckham, Asamoah Gyan, Rudi Voller, Arjen Robben oraz…Grzegorz Lato. Jak widać biorąc pod uwagę ilość piłkarzy jacy grali kiedykolwiek na świecie, w stosunku do liczby tego wyborowego towarzystwa – trzeba stwierdzić – Keisuke Honda – jest wyjątkowy.
Wracają do spotkania – Khmerzy niesieni energią wielkiego wydarzenia rozpoczęli z większym zapałem, dzięki czemu wyglądali zdecydowanie lepiej w pierwszym minutach meczu.
Już w 3 minucie ostrzeżeniem dla Malezyjczyków był groźny strzał Thierry Chantha Bin’a z rzutu wolnego który wylądował na poprzeczce.
W kolejnych 15 minutach zespół gospodarzy jeszcze 3 krotnie zagroził bramce Khairul Fahmi’iego.
W 18 minucie bramkarz musiał skapitulować po uderzeniu, którego, jeżeli chodzi o siłę nie powstydziłby się nawet Roberto Carlos.
Autorem bomby, która zakończył się golem a mogła zabić, został Soeuy Visal.
Po objęciu prowadzanie „Wojownicy Angkor” nadal przeważali, z kolei przyjezdni pomimo paru szarży nie potrafili zagrozić bramce Sou Yaty.
Kambodżanie byli niezwykle blisko podwyższenia wyniku na 2-0 pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, kiedy to napastnik Keo Sokpheng przedryblował obrońcę po czym dośrodkował na długi słupek, gdzie wślizgiem do pustej bramki nie był wstanie skierować piłki Kouch Sakumpheak.
7 minut później jeden z 3 nowych graczy w kadrze Kambodży (czytaj tworów „Kaśki”) Reung Bunheing stanął przed szansą pokonania bramkarza Malezji.
50 000 fanów jęknęło tylko z rozczarowania, kiedy to Fahmi po raz kolejny udowodnił, dlaczego od paru lat jest numerem uno między słupkami Malajskich Tygrysów wygrywając pojedynek 1-1.
Każdy wie, że niewykorzystane szansę się mszczą, potwierdzeniem piłkarskiego porzekadła była sytuacja z 61 minuty.
Wygryny pojedynek główkowy lewego obrońcy Syazwan’a Andik’a został instynktownie wybroniony przez bramkarza Kambodży. Yaty nie miał jednak szans przy dobitce z 1 metra innego zawodnika linii obrony Shahrul Saad.
Mamy remis 1-1.
Kambodża znów marnuje 2 okazje na strzelenia bramki, jakby chcieli szlifować do perfekcji wcześniej wymienione przysłowie.
13 minut później Syazwan Andik Ishak dał prowadzenie przyjezdnym po kontrze, którą prawym skrzydłem do linii końcowej poprowadził Shahrel Fikri.
Skrzydłowy Tajskiego Nakhon Ratchasima (popularnego Swat Cat) idealnie dośrodkował nabiegającemu koledze na wolne pole.
Po pięknej kontrze mamy 2-1 dla Malezji.
Kambodża w dalszym ciągu kreowała sobie sytuacje podbramkowe, jednakże bramkarz Fahmi niski wzrostem acz z wielką formą zaklepywał sobie właśnie miejsce na zbliżające się Mistrzostwa Azji-Południowo Wschodniej. Szczególnie na nerwy działał najaktywniejszemu w szeregach gospodarzy Keo Sokpheng’owi – broniąc jego 2 strzały (główka i soczyste uderzenie z rzutu wolnego).
Żeby tradycji w tym spotkaniu stało się zadość, zamiast remisu fani gospodarzy dostali plaskacza od losu i dostali 3 bramkę w plecy.
O miano zawodnika meczu zadbał Shahrel Fikri który dodał gola do swoich dwóch asyst w zaledwie 32 minuty swojego występu.
3-1 dla Malezji
Kambodża: Sou Yaty, Chhin Chhoeun (Nen Sothearoth 78’), Hong Pheng (In Sodavid 73’), Soeuy Visal, Cheng Meng (Sath Rosib 78’), Thierry Chantha Bin (Sor Piseth 73’), Kouch Sokumpheak, Sos Suhana (Tith Dina 63’), Sin Kakada (Brak Thiva 63’), Keo Sokpheng, Reung Bunheing.
Malezja: Khairul Fahmi, Mahalli Jasuli (Amirul Azhan 58’), Shahrul Saad, Rawilson Betuil, Syazwan Andik, Nasir Basharudin (Azzizan Nordin 23’), Akram Mahinan, Syazwan Zainon (Syahmi Safari 73’), Nazmi Faiz (Shahrel Fikri Fauzi 58’), Akhyar Rashid (Fazly Mazlan 59’), Zaquan Adha (Nik Akif Syahiran 79’).
Skrót meczu:
Czy zwycięstwo zasłużone? Ciężko powiedzieć, z pewnością Kambodża nie zasłużyła z przebiegu meczu na tak wysoką porażkę.
Debiut Keisuke Hondy wypadł mimo porażki obiecująco.
Kambodża grała odważnie, może trochę za naiwnie bo nie jedna drużyna po 1-0 wycofałaby się na własną połowę. Jednak widać iż przede wszystkim młodzi gracze dostali dodatkowej porcji energii chcąc pokazać się przed legendą naprzeciwko której jeszcze niedawno mieli szansę grać w spotkaniach swoich reprezentacji.
Honda po meczu prosił o cierpliwość w sprawie rozwoju piłkarzy jak i progresu w wynikach kadry.
Widząc dzisiejszy mecz warto dać mu kredyt zaufania.
Nie jest to piłkarski kraj z potencjałem Hiszpanii czy Francji, gdzie przestawienie paru klocków zmienia diametralnie grę zespołu. Tutaj trzeba liczyć na długotrwały proces budowania kadry od podstaw z myślą o następnych latach (coś na wzór Islandii lata świetlne temu).
Jeśli nie weźmiemy tego pod uwagę, szybko możemy niesprawiedliwie ocenić starania „grającego selekcjonera” jako porażkę.
Pierwszy sukcesy już odniósł.
Jest pierwszym aktywnym piłkarzem, który objął stery reprezentacji Azjatyckiego kraju.
Plus sprawił, że choćby na jeden dzień wszyscy mówią o kadrze z piłkarskiego trzeciego świata.
Azja Gola ma tylko jedno do powiedzenia „Kaśce.”
Autor tekstu: Adam Błoński
@Adam_Blonski
Wyświetleń: 252