Zaprosiliśmy na wywiad niezwykle ciekawą postać łączącą 3 odmienne kultury – Japońską, Koreańską i Polską. Naszym gościem jest człowiek który przeżył niezwykłą piłkarską podróż od gwiazdy Japońskiej piłki Uniwersyteckiej przez niższe ligi Polskich boisk po jednego z najlepszych defensywnych pomocników ligi Koreańskiej i uczestnika Azjatyckiej Ligi Mistrzów.

Tsubasa Nishi bo o nim oczywiście mowa, zaczynał swoją karierę w drużynie licealnej Kumamoto Lutheran High School po czym wylądował na Uniwersytecie Senshu skąd trafił do oddalonej o „zaledwie” 8 652 kilometrów Gwardii Koszalin.

Mimo, że szczytem polskiej kariery Japończyka była Legia Warszawa – (nigdy nie przebił się z drugiego zespołu do pierwszej składu) to nasi kibice pamiętają go przede wszystkim z udanego okresu w Stomilu Olsztyn.

W Koreańskim pierwszoligowcu Daegu FC imiennik bohatera słynnego Anime (Captain Tsubasa) zdążył wygrać już Puchar Korei Południowej oraz zagrać w Azjatyckiej Lidze Mistrzów.

W sezonie 2019 Daague zajęło 5 miejsce dzięki czemu zakwalifikowali się ponownie do ligi Mistrzów a nasz bohater walnie pomógł w tym sukcesie.

Adam Błoński :TSUBASA najpierw z grubej rury: Vodka, Soju czy Sake ?

Tsubas Nishi: SAKE!!!!

AB: A tak już na serio, kiedy postanowiłeś zostać zawodowym piłkarzem, czy może rodzice nadając Ci takie imię obrali już za Ciebie taką ścieżkę życiową.

TN: Nie pamiętam kiedy dokładnie postanowiłem zostać profesjonalnym piłkarzem. Jednak od kiedy zacząłem grać w piłkę zacząłem podziwiać profesjonalnych zawodników z całego świata.

Tak, właściwie to rodzice w ogóle nie oczekiwali bym grał w piłkę, również nie byli zainspirowani Anime Kapitan Tsubasa przy nadawaniu imienia. Chociaż nieświadomie zapewnili mi to, że ludzie w każdym kraju w jakim byłem szybko zapamiętują moje imię.

AB: Twój styl gry przypomina o najlepszych defensywnych pomocnikach w z Japonii (połączenie Kazuyuki Toda z Kengo Nakamurą) czyli precyzyjne rozegranie z dobrą antycypacją przy odbiorze piłki. Na kimś konkretnym wzorowałeś się w przeszłości ?

TN: Często oglądałem w akcji Hidetoshi Nakatę, Yasuhito Endo oraz Shunsuke Nakamurę jeśli chodzi o piłkarzy Japońskich. Dużo jednak nauczyłem się oglądając Bercelone za czasów gdy prowadził ich Pep Guardiola. Moim zdaniem Xavi, Iniesta oraz Busquets byli trzema najlepszymi środkowymi pomocnikami. Jednak moim topowym idolem był Zidane.

AB:  Piłkarska Wizytówka Tsubasa Nishiego ?

TN: Myślę, że moją mocną stroną są podania kreujące grę oraz szansę na bramkę. Jestem wstanie również zapewnić stabilizacje drużynie poprzez odpowiednie regulowanie tempa gry.

AB: Jesteś fanem jakiejś Japońskiej drużyny ?

TN: Nie, nie jestem. Jednak jeśli miałbym wybierać jedną drużynę, byłaby to Roasso Kumamoto, ponieważ Kumamoto to miejsce w którym dorastałem.

AB: Poważniej w piłkę zaczynałeś już kopać na Uniwersytecie Senshu gdzie grałeś choćby Taisuke Akiyoshim (Slavia Sofia) możesz opowiedzieć coś czytelnikom o tamtym okresie twojej kariery.

TN: Tu małe sprostowanie, Akiyoshi był moim drużynowym kolegą w czasach gry w szkole średniej.

Gdy ukończyłem liceum nie miałem żadnych ofert z profesjonalnych klubów. Tak więc aplikowałem na Uniwersytet Senshu, który posiadał drużynę piłkarską na bardzo wysokim poziome. Chciałem połączyć swój rozwój piłkarski jak i ukończenie studiów by móc zabezpieczyć swoją przyszłość.

AB: Jak potoczyły się losy twoich kolegów z drużyny, ktoś z nich zaliczył tak udaną karierę jak Ty?

TN: Mnóstwo moich kolegów z uniwersytetu jest obecnie zawodnikami J.League. Moimi partnerami do gry w drużynie byli między innymi Machida (Oita Trinita) Nagasawa (Urawa Reds) Nagakawa(Yokohama F Marinos) Shimoda (Kawasaki Frontale) Kitazume (Kashiwa Reysol) i paru jeszcze z klubów drugiej ligi Japońskiej – J2.

Wcześniej w drużynie piłkarskiej liceum również miałem grałem z paroma jak się później okazało profesjonalistami.
Mihara z Kahiwy Reysol, Akiyoshi z Hachinohe oraz Yamamoto z Okayamy.

Nie uważam jednak by moja kariera była bardziej udana od wspomnianych chłopaków. Są świetnymi piłkarzami i zawsze dają mi motywację do cięższej pracy na sobą.

Cały czas jestem w kontakcie z Akiyoshim, bardzo mi pomógł w przeprowadzce do Europy.

Nishi w barwach drużyny Uniwersyteckiej Senshu

AB: Jak to się stało więc, że jako piłkarz uniwersyteckiej trafiłeś do oddalonej o tysiące kilometrów Polsce.

TN: Chciałem przeprowadzić się do Europy i wówczas spotkałem Japońskiego agenta który miał mocne powiązania z Polską. Dla tego moje pierwsze wyzwania jako profesjonalny piłkarz rozpoczęły się w Polsce. Nie było w tym czasie limitów dla zawodników zagranicznych, ani z Unii Europejskiej ani z poza niej.
Jak sobie przypominam, to wtedy jedyne co wiedziałem o Polsce to…Auschwitz.

AB: Pierwsze Co Cię zszokowało po przyjeździe do Polski?

TN: Byłem zszokowany pogodą w zimie. Przyjechałem w styczniu i było wtedy naprawdę mega zimno. Pamiętam, że było wtedy około -15. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem tak niskiej temperatury. Z tego powodu nawet pomyślałem sobie, że przyjazd do Polski był złą decyzją (śmiech).

AB: Po jakim czasie zacząłeś przeklinać Po polsku, bo słowo na „K”to chyba najczęstsze co słyszałeś od kolegów na boisku.

TN: Moim pierwszymi nauczonymi polskimi słowami były Dzień dobry i dziękuje, ale następnym było już wyraz na “K.” Piłkarze używali go praktycznie non-stop przez cały czas. Nie pamiętam kiedy zacząłem przeklinać po Polsku, ale wciąż używam “K….” na boisku w Korei.

AB: Statystyki, statystykami ale kiedy i gdzie najlepiej w Polsce Ci się grało ?

TN: Trudne pytanie, ponieważ byłem szczęśliwy mogą grać w piłkę gdziekolwiek bym nie był. Jeśli jednak brać pod uwagę styl gry, to myślę, że najlepszą piłkę grałem w Widzewie z menadżerem Wojciechem Stawowym. Ostateczny rezultat nie był wystarczająco dobry, ale dominowaliśmy w grze przeciwko każdemu rywalowi.
Co mecz miałem więcej niż 80 podań.

AB: Czy trener Adam Łopatko miał na Ciebie jakiś szczególny przepis, iż zacząłeś u niego grać jak prawdziwy Tsubasa Ozora.

TN: Po pierwsze nikt, nie może grać jak Ozora (śmiech).

Otrzymałem szczyptę przepisu w sprawie positioningu orz przemieszczenia się po boisku. Generalnie miałem swobodę w ofensywie. Czułem się komfortowo z lewej strony boiska skąd strzeliłem wiele bramek.

Tsubasa najlepiej śmigał dla Stomilu Olstzyn

AB: Jak to się stało, że trafiłeś do Legii Warszawa w sumie jednego z najlepszych historycznie klubów w Polsce.

TN: Miałem, parę innych ofert z 1 ligi po tym jak miałem bardzo dobry sezon w Stomilu. Ale chciałem wtedy w końcu zagrać w Ekstraklasie. Otrzymałem ofertę z Legii Warszawa gdzie miałem zagrać z ich drugim zespołem. Miałem jednak pewność i wiarę we własne umięjetności, że będę wstanie dołączyć do pierwszej drużyny, jeżeli tylko będę mógł pokazać swoją grę na treningu. Widziałem, że to nie będzie łatwe zadanie ale chciałem i tak zaryzykować.
Dla tego podpisałem z nimi kontrakt.
Po spędzeniu z Legią II połowy sezonu przeniosłem się do Zemplin Michalovce drużyny pierwszej ligi Słowackiej. Postanowiłem przeprowadzić się ponieważ nie widziałem nadziei na grę w pierwszej drużynie Legii.
Gdybym pozostał zawodnikiem Legi II nie byłbym wstanie przenieść się do K League.

AB: Przyszedł czas na Daegu FC jak to się stało, że „Sky Blues” sięgnęli po piłkarza rezerw Legii Warszawa? Przeszedłeś jakiś test, polecił Cię ktoś ?

TN: Tak jak powiedziałem wcześnie byłe już piłkarzem Zemplin Michalovce od pół roku gdzie rozegrałem praktycznie wszystkie możliwe spotkania. Dyrektor Sportowy Daegu FC przyjechał do Europy aby zobaczyć paru piłkarzy na koniec sezonu. Zobaczył równie i mój mecz w którym zdobyłem bramkę. Nic w tym momencie nie wiedziałem na temat swojej przyszłości. Po sezonie otrzymałem ofertę z Daegu FC. Mówiąc szczerze w ogóle nie spodziewałem się tego w tym czasie.

AB: W Polsce wiele osób które nigdy na oczy nie widziały ligi Koreańskiej twierdzą, że gra się tu bezkontaktowo – co byś powiedział tym ludziom na temat intensywności i fizyczności gry w K League?

TN: Moim zdaniem intensywność o fizyczność w K League jest podobna do tej w Polskiej lidze. Tutaj w Korei jednak czuje, że zawodnicy zagraniczni są ważniejsi i mają dużo większą odpowiedzialność na swoich barkach niż w Polsce.

AB: W Daegu trafiłeś na okres w którym świetność tego klubu dopiero się budowała. Rodził się tam szalony fan base, zmieniono stadion, Cesinha dopiero zaczynał się rozkręcać. Jak wspominasz tą transformacje bo jakby nie było miałeś w tym swój nie mały udział.

TN: Gdy podpisywałem kontrakt, Daegu było na samym dnie tabeli. Ale po Mistrzostwach Świata zespół osiągał fantastyczne rezultaty i zakończył sezon w środku tabeli oraz sięgnął po Puchar Korei. Miałem szczęście, że mogłem dołączyć do ekipy w tak dobrym momencie. Gra na nowym stadionie pełnym kibiców jest niesamowita. Graliśmy też w Azjatyckiej Lidze Mistrzów po raz pierwszy. Niesamowitym doświadczeniem była gra przeciwko japońskiej drużynie w Japonii.

Cesinha to świetny piłkarz w K.League. Edgar i Dejan także. Również jak wielu młodych piłkarzy, którzy dorastają z klubem. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogłem tam być w tamtym momencie.

AB: Puchar Korei Południowej zdobyliście z trenerem Andre Gasparem co do dziś dzień jest największym sukcesem Daegu FC co szokuje zwłaszcza iż Brazylijczyk zaczynał jako asystent trenera w klubie. Co możesz powiedzieć o tej postaci?

TN: Spędziłem z nim bardzo dobry czas. Dobrze poznał K.League zarówno jako piłkarz, jak i trener. Nie miał do mnie zbyt wielu próśb. Słuchał moich opinii. Czułem, że zawsze mi ufa. Dzięki temu miałem dużo pewności siebie na boisku i mogłem się odwdzięczyć dobrą grą.

AB: W sezonie 2019 grałeś doskonale zarówno w lidze jak i Azjatyckiej Lidze Mistrzów, wydawało się że trafisz nawet do 11 sezonu jednak przyszła straszna kontuzja.

TN: Tak… To była najgorsza kontuzja w moim życiu. Potrzebowałem dużo czasu, aby móc wrócić na boisko. Wierzę jednak, że wszystko co mi się przydarzyło miało jakieś znaczenie. Zaakceptowałem moją kontuzję w pozytywny sposób. W tamtym czasie dorosłem jako człowiek. Trenowałem bardzo ciężko i wróciłem silniejszy niż kiedykolwiek byłem.

AB: W sezonie 2020 zakwalifikowaliście się do Azjatyckiej Ligi Mistrzów dzięki szczęśliwemu ułożeniu tabeli, jednak był czas gdzie szliście jak burza. 

TN: Nie byłem w swojej 100% dyspozycji i na początku sezonu nie mogłem poczuć gry zbyt dobrze, ponieważ nie grałem w piłkę od 10 miesięcy. Poprawiałem się krok po kroku. Jestem pewien, że w kolejnym sezonie zdołam zagrać lepiej.

AB: Koreańczycy na mistrzostwach świata U20 w Polsce czyli w kraju w którym spędziłeś parę lat zdobyli srebro. Koledzy podczas turnieju pytali się o Polskę?

TN: Nie, nie pytali. Prawdopodobnie nie wiedzą, że byłem w Polsce przez tak długi czas. Ale rozmawialiśmy trochę o Polsce po turnieju. W każdym razie zagrali świetny turniej.

AB: Koreańczycy by sięgnąć po srebro musieli przejść Japonię, nie pobiłeś się z kolegami z tego powodu?

TN: Nie [śmiech]

AB: Z powodu trudnej przeszłości jaką dzielą Japończycy i Koreańczycy wielu ludzi starej daty ma nadal żal do kraju twojego urodzenia i jest często uprzedzonych do Japończyków. Nowe pokolenie z kolei nie ma już z tym problemu.  Jak było w twoim przypadku ?

TN: Masz rację. Nadal jest dużo problemów pomiędzy nami. Ale nie miałem z tym żadnego problemu w Korei. Ludzie są dla mnie bardzo mili i pomocni.

AB: Z chłopaków z którymi obecnie grasz prócz oczywiście topowych Ceshinhy i Edgara, jak sądzisz kto mógłby poradzić sobie np. w Polskiej Ekstraklasie?

TN: Jestem przekonany, że większość zawodników mogłoby z powodzeniem grać w Polsce. W mojej opinii ich umiejętności techniczne i fizyczność są wystarczające dobre, aby tam grać.

AB: Jakie są główne różnice między footballem w Polsce, Korei i Japonii według Ciebie.

TN: Kibice, atmosfera na stadionie, piłkarska historia… To wszystko robi dużą różnicę pomiędzy Polską, Koreą i Japonią. To największe różnice jakie odczułem.

AB: Jeśli kiedyś zakończysz karierę piłkarską mógłbyś zacząć karierę trenerską dzięki której mógłbyś wykorzystać know-how ze wszystkich 3 krajów – rodzi się taki pomysł w twojej głowie?

TN: W tym momencie nie planuję zostać trenerem. Jednakże uważam, że gdybym miał taką szansę to doświadczenie z grania w trzech krajach byłoby bardzo pomocne.

AB: Ostatnio kadra Japonii przeżywa mocną transformacje pokoleniową. W ostatnich meczach mieli nie małe problemy ze skutecznością. Jak oceniasz pracę Hajime Moriyasu jak do tej pory.

TN: Nie znam zbyt dobrze jego planów i wizji, więc nie mogę się wypowiedzieć. Ale ich ostatnie mecze nie były zbyt ekscytujące jeśli porównamy je z ekipami z przeszłości.

AB: Gdybyś przejął stery selekcjonera Japonii kogo byś widział nowego w kadrze Nipponu.

TN: Chciałbym zobaczyć Mitomę (Kawasaki). Jest obecnie niesamowity w J.League.

AB: OK. na koniec jako ambasador piłki Japońskiej, Koreańskiej i Polskiej – gdybyś miał stworzyć zespół złożony z 16 zawodników z tych trzech krajów. Kogo byś wybrał?

TN: Hyun-woo Jo, Hiroki Sakai – Maya Yoshida – Jan Bednarek – Jin-su Kim, Piotr Zielinski – Wataru Endo – Grzegorz Krychowiak, Heung-min Son – Robert Lewandowski – Takefusa Kubo, Wojciech Szczesny, Takehiro Tomiyasu, Shoya Nakajima, Arkadiusz Milik, Sebastian Szymanski

AB. Tsubasa życzymy Ci wszystkiego najlepszego w nadchodzącym sezonie, gdziekolwiek będziesz grał będziemy Ci kibicować. Jesteś już na zawsze „naszym Polskim Japończykiem.”

TN: Dziękuję bardzo!! (odpowiedział pięknie po Polsku – śmiech )

Autor wywiadu: Adam Błoński 

Wyświetleń: 1,054

Autor tekstu: azjagola

Social media

Strefa sponsorowana

Hensfort

Lwowski Baciar

Pewniaczek.pl

Azjagola na Twitterze

Obserwuj mnie na Twitterze