Zapraszamy na przegląd 31. kolejki J.League!
Kashima Antlers – Cerezo Osaka
Kashima nie dała uciec Tokyo i nadal przegrywa z “gazownikami” tylko bilansem bramkowym. Cerezo natomiast zmarnowało szansę na doskoczenie do czołówki i wyprzedzenie jej w przypadku wygrania zaległego spotkania.
Kashima już od początku była stroną przeważającą i w 5. minucie mogła wyjść na prowadzenie. Głową uderzał Yamaguchi Kazuma, ale jego strzał przeleciał tuż obok bramki. 4 minuty później bramkarz Cerezo został zmuszony do wymagającej interwencji po strzale z powietrza Kanamoriego. Napastnik Antlers oddał dobry i mocny strzał, ale Kim zdołał zapobiec utracie bramki przez Cerezo. W 17. minucie w końcu zaatakowało Cerezo. Z zza pola karnego uderzał Sugimoto, ale jego bardzo dobry strzał trafił w słupek. W 28. minucie ponownie zaatakowali gospodarze i tym razem już powinni byli trafić do siatki. Najpierw strzał Tanaki obronił Kim, a potem z bliskiej odległości skiksował Yamaguchi i posłał piłkę obok bramki. Dużo szczęścia mieli w tej sytuacji goście. W 41. minucie piłkarze z Osaki znów trafili w słupek. W doskonałej sytuacji znalazł się Kakitani, którego dobry strzał został sparowany przez Kwona na słupek.
W 52. minucie Kashima objęła prowadzenie. Nagaki dośrodkował z rzutu rożnego, a strzał głową oddał Oda. Początkowo wydawało się, że Kim zdoła obronić strzał, ale piłka przełamała mu ręce i jego próby ratowania sytuacji na nic się zdały. W 78. minucie Antlers mogli podwyższyć swoje prowadzenie, ale sytuację 1 na 1 z bramkarzem zmarnował Yamaguchi. W 80. minucie to gospodarze mieli sporo szczęścia. Świetny strzał głową oddał Sugimoto, ale kapitalną interwencją popisał się Kwon. Minutę później z kontrą wyszła Kashima, a w głównej roli ponownie był Yamaguchi Kazuma. Napastnik Antlers przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i minął po drodze obrońce, dzięki czemu znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Niestety dla niego i kibiców gospodarzy, zepsuł najważniejszy moment tej akcji, czyli strzał, który był fatalny. Gracze z Osaki szukali jeszcze swoich okazji, ale albo na drodze stawał im świetnie dysponowany tego dnia Kwon, albo brakowało im dobrego ostatniego podania.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Kwon Sun-Tae (Kashima Antlers)
Bramkarz Antlers wielokrotnie ratował swój zespół i gdyby nie jego świetne interwencje, Kashima mogłaby nie wygrać tego spotkania.
Kashima – Kwon; Machida, Shoji, Inukai, Oda; Kubota (90′ Misao), Tanaka (82′ Anzai), Ogasawara, Nagaki; Kanamori, Yamaguchi (85′ Doi)
Cerezo – Kim; Yamashita, Yonjić, Maruhashi, Tanaka; Souza (87′ Kimoto), Mizunuma (88′ Fukumitsu), Yamaguchi; Takagi, Sugimoto, Kakitani
Shonan Bellmare – Shimizu S-Pulse
Shimizu miało wyśmienitą szansę na wyprzedzenie Urawy Reds, która przegrała z Gambą Osaka. Zamiast tego doskoczyło do niej na jeden punkt. Shonan, które tydzień wcześniej sięgnęło po Levain CUP, zdołało zachować dystans nad strefą spadkową.
Pierwszy groźny strzał w tym spotkaniu oglądaliśmy w 6. minucie meczu, kiedy to Douglas postanowił zaskoczyć Akimoto. Bramkarz Shonan spodziewał się jednak uderzenia Brazylijczyka i pewnie wyłapał jego strzał. W 24. minucie zakotłowało się pod bramką S-Pulse i gospodarze byli całkiem blisko zdobycia bramki. Błąd w tej sytuacji popełnił Hwang, który nie wiedzieć czemu postanowił przyjmować piłkę 3 metry od swojej bramki. Zawodnicy Shonan nie zdołali jednak tego wykorzystać i futbolówka trafiła w ręce Rokutana. Ani jednej, ani drugiej drużynie nie wychodziło zbyt dobrze budowanie akcji i stwarzanie okazji. Widząc to, pomocnik gospodarzy Kikuchi postanowił oddać strzał z okolic 30. metra. Podjął dobrą decyzję, bowiem jego strzał z trudem obronił golkiper Shimizu. Następstwem tego strzału był rzut rożny, po którym Shonan miało kolejną dobrą okazję. Nie najlepsze wybicie obrońców próbował wykorzystać Saka, którego techniczny strzał trafił w poprzeczkę.
W 65. minucie doszło do absurdalnej sytuacji z udziałem trenera gości, który wszedł na murawę i w złości kopnął piłkę zmierzającą za linię końcową. Zawodnicy Shonan chcieli przerwać grę, gdyż na boisku leżał kontuzjowany gracz S-Pulse. Nie spodobało się to Janowi Jonssonowi, który za swoje zachowanie został odesłany na trybuny.
W 71. minucie Shimizu wyszło z kontrą, której efektem była iście fenomenalna akcja. Zawodnicy z Shizuoki wymieniali między sobą podania w polu karnym i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że piłka cały czas była w powietrzu. Kapitalną wymianę Shimizu zakończył Shirasaki, który oddał bardzo dobry strzał z woleja. Miał jednak tego pecha, że na linii bramkowej stał Akimoto, który popisał się wyborną interwencją, która z pewnością będzie kandydować do parady kolejki. Oba zespoły miały swoje szanse, ale żadna ze stron nie potrafiła ostatecznie trafić do siatki i na stadionie w Hiratsuce obejrzeliśmy bezbramkowy, lecz pełen emocji remis.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Yota Akimoto (Shonan Bellmare)
Kolejne kapitalne zawody tego doświadczonego bramkarza. Kilkukrotnie ratował swój zespół przed utratą gola i bez wątpienia zasłużył na wyróżnienie w tym spotkaniu.
Shonan – Akimoto; Ono, Saka, Yamane; Takayama (61′ Sugioka), Kaneko, Kikuchi, Okamoto, Ogawa (79′ Umesaki), Yamaguchi (71′ Ishikawa); Yamasaki
Shimizu – Rokutan; Matsubara, Freire, Hwang, Tatsuta; Shirasaki, Takeuchi, Kawai (85′ Ishige), Kaneko (46′ Murata); Douglas, Kitagawa (90′ Chong)
Yokohama F. Marinos – FC Tokyo
Tokyo odbudowało się po porażce z Cerezo Osaką i nadal podtrzymuje nadzieje swoich kibiców na awans do Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Yokohama może co prawda pomarzyć o tak wysokiej lokacie, ale patrząc na początek sezonu, Marynarze mogą być zadowoleni, że zdołają się spokojnie utrzymać.
FC Tokyo wyszło na prowadzenie już w 15. minucie meczu. Świetne dośrodkowanie Higashiego z rzutu rożnego, spadło na głowę Janga Hyun-Soo, który ładnym strzałem pokonał golkipera gospodarzy. W 28. minucie Marinos odpowiedzieli ładną, indywidualną akcją Nakagawy, który skończył ją całkiem niezłym strzałem na bramkę. Niestety dla niego, piłka przeleciała tuż obok słupka. W 35. minucie Tokyo zagrało to, co potrafi robić najlepiej. Szybka kontra z udziałem Diego Oliveiry zakończyła się świetnym strzałem Brazylijczyka, który trafił w poprzeczkę. Tuż przed przerwą gospodarze mogli wyrównać za sprawą uderzenia z dystansu Yamanaki. Strzał obrońcy “Yoko” minął jednak słupek bramki Tokyo. W 62. minucie Marinos zdołali trafić do siatki, ale bramka nie została uznana. Na pozycji spalonej znajdował się bowiem Nakagawa. W 85. minucie Tokyo znów zagroziło bramce Iikury, tym razem za sprawą Kento Hashimoto, który ładnie zachował się w polu karnym i oddał celny strzał na bramkę. Bramka Janga była więc jedynym trafieniem w tym spotkaniu i Tokyo zabiera do stolicy pełną pulę.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Jang Hyun-Soo (FC Tokyo)
Koreańczyk zdobył arcyważną bramkę dla Tokyo, a następnie do spółki z Daiki Niwą stanowił o sile defensywy “Gazowników”, którzy skutecznie odpierali ataki gospodarzy.
Marinos – Iikura; Yamanaka (86′ Otsu), Cvetinović, Martins, Matsubara; Amano, Kida (60′ Yun), Ogihara; Shinozuka (76′ Ito), Vieira, Nakagawa
Tokyo – Hayashi; Ogawa, Jang, Niwa, Muroya; Takahagi, Hashimoto, Omori, Yonemoto, Higashi; Oliveira
Nagoya Grampus – Vissel Kobe
Kobe nareszcie przerwało swoją smutną serię meczów bez zwycięstwa. Chyba mało kto się spodziewał, że głównym aktorem tego widowiska będzie Lukas Podolski, który od dłuższego czasu był tylko głośnym nazwiskiem w kadrze Kobe.
W 10. minucie Vissel Kobe wyszedł na prowadzenie, po bajecznej dwójkowej akcji Podolskiego i Iniesty. Hiszpan zagrał fenomenalną piłkę za linię obrony, a rozpędzony były reprezentant Niemiec skończył całą akcję ładnym uderzeniem z powietrza. Takie Kobe chcemy oglądać zawsze! W 35. minucie Vissel mógł podwyższyć swoje prowadzenie. Mógł, a wręcz powinien, bowiem 3 zawodników gości popędziło na bramkę Langeraka. Ostatecznie futbolówka trafiła pod nogi Fujity, który mógł zrobić z piłką wszystko, ale wybrał najgorzej i został powstrzymany przez Australijskiego bramkarza. Do przerwy mieliśmy absolutną dominację Visselu Kobe, który powinien był schodzić do szatni z wyższym prowadzeniem.
Mówi się, iż “niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. To prawda, bowiem 20 sekund po wznowieniu gry Nagoya doprowadziła do wyrównania. Ładna akcja Grampus zakończyła się bramką Tamady, który pokonał Kima z dość trudnej pozycji. Po tej bramce gospodarze poczuli krew i zdecydowanie częściej atakowali rywali. Jeden z takich ataków przeprowadzili w 66. minucie, kiedy to byli bliscy wyjścia na prowadzenie po strzale Jo. Na szczęście dla gości, dobrze w bramce spisał się Kim.
W 85. minucie w końcu zobaczyliśmy Lukasa Podolskiego, jakiego spodziewaliśmy się oglądać częściej po przyjściu do Japonii. Były zawodnik m.in. Bayernu Monachium otrzymał piłkę na prawym skrzydle i z rywalem na plecach zdołał wypracować sobie dobrą sytuację strzelecką. Gdy już to zrobił, oddał potężny strzał w górny róg, czym nie dał szans Langerakowi na skuteczną interwencję. W 90. minucie było jednak bardzo blisko wyrównania. Mocno głową uderzał Tamada, ale piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki, a potem została wybita przez obrońców Kobe. Goście wygrali, ale mogą mówić o dużym szczęściu.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Lukas Podolski (Vissel Kobe)
Niemiec w końcu zrobił to po co przyszedł do Kobe. Zaliczył świetny występ i swoimi dwoma trafieniami dał zespołowi ważne zwycięstwo.
Nagoya – Langerak; Kanai (46′ Izumi), Maruyama, Nakatani, Kushibiki (86′ Aoki); Tamada, Neto, Kobayashi, Maeda (90+3′ Kodama); Jo, Xavier
Kobe – Kim; Bunmatan (66′ Hashimoto), Inoha, Yasser, Osaki (71′ Nasu), Mihara; Iniesta, Podolski, Mita, Fujita; Furuhashi (82′ Wellington)
Kawasaki Frontale – Kashiwa Reysol
Kawasaki się nie zatrzymuje i kontynuuje swój pewny marsz po drugie z rzędu mistrzostwo kraju. Kolejny świetny występ Frontale, którzy nie dali szans przebywającym na przedostatnim miejscu w tabeli Reysol.
Pod stadionem, główną atrakcją były zwierzęta, które zostały sprowadzone jako reklama Zoo “Nasu Animal Kingdom”.
Na stadionie, bohaterów było jedenastu (14, licząc rezerwowych). Kawasaki zagrało bowiem kolejny wielki mecz i zawodnicy Frontale pokazali się ze świetnej strony.
W 21. minucie Frontale objęło prowadzenie. Niedawny reprezentant Japonii, Morita, wycofał piłkę do wbiegającego w pole karne Ienagi, a ten spokojnym i precyzyjnym strzałem pokonał Nakamure.
W 33. minucie było już 2:0. Bramkę po rzucie rożnym zdobył Taniguchi, który głową skierował piłkę do siatki. Skoro gol padł po stałym fragmencie gry to nie trzeba nawet dodawać, że asystę zaliczył genialny Nakamura Kengo. Kashiwa jeszcze w pierwszej połowie mogła zdobyć bramkę kontaktową, po ładnej, indywidualnej akcji Ito Junyi, który trafił w słupek.
Po przerwie Reysol nadal byli bardzo groźnym zespołem, który szukał swojego gola. Najpierw w doskonałej sytuacji pomylił się Olunga, a następnie kapitalna parada Araia zatrzymała uderzenie Koizumiego.
W 89. minucie Frontale zadali jednak ostateczny cios, który definitywnie zamknął nam rywalizacje w tym meczu. Do odbitej przez Nakamurę piłki dopadł Abe i z bliskiej odległości skierował ją do siatki.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Kengo Nakamura (Kawasaki Frontale)
Dyrygent Kawasaki znów rozegrał świetne spotkanie, które skończył z jedną asystą na koncie.
Frontale – Arai; Noborizato, Taniguchi, Nara, Elsinho; Abe, Ienaga (90+1′ Saito), Nakamura (80′ Suzuki), Shimoda, Morita; Kobayashi (76′ Chinen)
Reysol – Nakamura; Nakayama, Suzuki, Kamata, Koike; Kamekawa (76′ Cristiano), Otani (84′ Yamazaki), Koizumi, Ito; Olunga, Esaka (63′ Segawa)
Jubilo Iwata – Sanfrecce Hiroshima
Jeszcze niedawno Iwata była w strefie spadkowej i jej fatalna forma zwiastowała szaleńczą walkę o utrzymanie do ostatniej kolejki. Jak się jednak podnosić to najlepiej w meczu z wiceliderem i dzięki tej wygranej ekipa Krzysztofa Kamińskiego ma już 4 punkty przewagi nad strefą spadkową. Hiroshima natomiast traci do Frontale już 7 punktów.
W 31. minucie goście wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Teerasil Dangda, który głową, z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Błąd w tej sytuacji popełnili obrońcy Iwaty, którzy pozostawili reprezentanta Tajlandii bez opieki. W 51. minucie Dangda mógł już mieć na swoim koncie dwa trafienia. Taj znalazł się bowiem w sytuacji 1 na 1 z Krzysztofem Kamińskim, ale Polak zatrzymał uderzenie rywala we wspaniałym stylu.
8 minut później Dangda zrehabilitował się za zmarnowaną okazję i wyłożył piłkę swojemu koledze, który podwyższył prowadzenie Sanfrecce. Tym kolegą był Wada.
Nastroje w szeregach Hiroshimy były bardzo dobre, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął generał Kengo Kawamata, który swoją bramką z 65. minuty dał ekipie Jubilo sygnał do odrabiania strat.
Jubilo Iwata poważnie ruszyła wtedy na rywala i w 80. minucie doprowadziła do wyrównania. Nieudany strzał Taguchiego przerodził się w asystę, którą wykorzystał Sakurauchi. W 93. minucie powinno być już 3:2 dla gospodarzy, ale z ok. 1 metra w słupek trafił Yamada.
W ostatniej doliczonej minucie mieliśmy rzut karny dla Jubilo. Takahashi został trafiony w głowę w polu karnym i sędzia wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Ogawa, który wytrzymał presję i dał Jubilo ważne zwycięstwo. Heroiczna pogoń i wspaniała “remontada” Iwaty stały się faktem i gospodarze pokonali wicelidera tabeli.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Teerasil Dangda (Sanfrecce Hiroshima)
Reprezentant Tajlandii zdobył bramkę i zaliczył asystę. Pomimo porażki jego zespołu, pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.
Jubilo – Kamiński; Takahashi, Ominami, Ogawa (49′ Ogawa), Oi; Uehara, Yamada, Miyazaki, Matsuura (58′ Araki), Taguchi; Kawamata (72′ Sakurauchi)
Hiroshima – Hayashi; Sasaki, Mizumoto, Nogami, Wada; Kashiwa (66′ Aoyama), Inagaki, Shibasaki, Kawabe (81′ Morisaki); Dangda (86′ Berisha), Patric
Urawa Red Diamonds – Gamba Osaka
Urawa przegrywa mecz, którego wygranie było niezbędne do utrzymania ścisłego kontaktu z czołówką, a Gamba doskakuje do rywala zza miedzy na 2 punkty. Klub z Osaki traci do Urawy 3 punkty i dzięki świetnej serii zwycięstw z rzędu, ma szanse powalczyć nawet o Top 6.
Pierwszą dobrą okazje mieli w 32. minucie gospodarze. Dośrodkowanie z rzutu wolnego spadło na głowę Makino, którego strzał został jednak obroniony przez Hayashiego. W 37. minucie Hayashi wykazał się kolejną dobrą interwencją, która zapobiegła utracie bramki przez Gambę. Tym razem obronił strzał Kashiwagiego. 4 minuty później to goście mogli cieszyć się z prowadzenia. Dobry strzał głową oddał Fabio, ale piłka po uderzeniu Brazylijczyka przeleciała tuż obok słupka.
W 43. minucie Gambie udało się już trafić do siatki i to w spektakularny sposób. Mocnego kandydata na bramkę kolejki zaprezentował nam Onose, który potężnym strzałem z dystansu pokonał Nishikawę.
W 49. minucie Urawa doprowadziła do wyrównania. Hayashi “wypluł” przed siebie uderzenie Nagasawy, a piłkę dobił Shinzo Koroki, który jak zawsze był tam gdzie trzeba.
13 minut później Gamba znów prowadziła, a do siatki trafił (oczywiście) Hwang Ui-Jo. Koreańczyk popisał się fenomenalnym uderzeniem i nie dał większych szans Nishikawie. Piękne bramki strzelali tego wieczoru piłkarze Gamby.
W 69. minucie do siatki trafił Ademilson, który jak się okazało ustalił wynik tego spotkania.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Hwang Ui-Jo (Gamba Osaka)
Tak, znów wybór pada na “Udzio”, ale nie mogło być inaczej. Koreańczyk znów błyszczał i swoim trafieniem dał Gambie siłę, która przełożyła się na zwycięstwo w tym spotkaniu. Ten facet jest po prostu niemożliwy.
Urawa – Nishikawa; Makino, Mauricio, Iwanami; Kashiwagi, Nagasawa (81′ Shibato), Ugajin, Abe, Moriwaki (70′ Nabbout); Koroki (83′ Lee), Muto
Gamba – Hayashi; Oh, Miura, Fujiharu, Fabio; Onose (89′ Nakamura), Konno, Kurata, Endo; Hwang (75′ Watanabe), Ademilson (90+2′ Ichimi)
Consadole Sapporo – Vegalta Sendai
Sapporo zrównało się nareszcie liczbą spotkań z resztą stawki i wskoczyło na 3. miejsce w tabeli, które premiowane jest grą w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Klub z dalekiej północy zepchnął FC Tokyo na 4. miejsce. Porażka Vegalty kosztowała ją natomiast spadek na odległą 10. pozycję.
W 12. minucie oglądaliśmy pierwsze zagrożenie pod bramką gości. Consadole miało bowiem rzut wolny z niezłej odległości i strzał oddawał Fukumori. Uderzenie obrońcy Sapporo było bardzo dobre i z trudem obronił je Schmidt, który sparował piłkę na rzut rożny. W pierwszych minutach Sapporo dominowało, ale w okolicach 20. minuty Vegalta zaczynała się budzić. Efektem groźny strzał Shiihashiego z 24. minuty, który sprawił golkiperowi gospodarzy sporo problemów. 5 minut później znów Sapporo było bliskie zdobycia gola. Dobry strzał oddawał Hayasaka, ale znów świetnie w bramce spisał się Schmidt. Tuż przed przerwą byliśmy świadkami prawdziwego oblężenia bramki gości, które na ich szczęście zakończyło się wybiciem piłki przez obrońców.
Druga połowa była bardzo zbliżona do pierwszej. Również to gospodarze zaatakowali jako pierwsi, a szansę na bramkę miał Shindo. Strzał obrońcy Consadole został jednak obroniony przez Schimdta, który był tego dnia w naprawdę dobrej dyspozycji.
W 74. minucie bramkarz gości nie mógł już jednak nic zrobić i Sapporo objęło prowadzenie. Fatalny błąd popełnił Itakura, a całą sytuację pewnie wykorzystał Miyoshi. Dwie minuty później Vegalta dostała dar od niebios, w postaci rzutu karnego. Dar, którego jednak nie przyjęła, gdyż wprowadzony w drugiej części Ramon Lopez nie wykorzystał “jedenastki”.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Daniel Schmidt (Vegalta Sendai)
Bez wątpienia bohaterami tego meczu byli bramkarze. Gu obronił rzut karny, a Schmidt ratował Vegaltę przez całe spotkanie i dawał jej nadzieje na korzystny rezultat. Niestety dla Sendai, były to złudne nadzieje.
Sapporo – Gu; Fukumori, Miyazawa, Shindo; Suga (84′ Kim), Hyodo (76′ Ishikawa), Komai, Hayasaka, Chanathip Songkrasin, Miyoshi (80′ Tokura); Bothroyd
Vegalta – Schmidt; Itakura, Oiwa, Hiraoka (83′ Nagato); Nakano, Yajima (62′ Ramon), Shiihashi, Hachisuka, Abe (75′ Germain), Notsuda; Ishihara
Sagan Tosu – V-Varen Nagasaki
Derby wyspy Kiusiu zakończyły się spodziewaną wygraną Saganu, dla którego było to drugie zwycięstwo z rzędu. Nagasaki znów pieczętuje swój los, którym jest raczej nieuchronny spadek do J2. Nie będziemy jednak niczego przesądzać, gdyż w Japonii zawsze należy “spodziewać się niespodziewanego”.
Pierwsze zagrożenie w tym spotkaniu stworzyli goście, a konkretnie Hiramatsu, który swoją próbę okupił nieprzyjemnym urazem. Chwile później znów było groźnie pod bramką Tosu, bowiem dobrze głową uderzał Juanma Delgado. Sagan ma jednak w składzie Shuichi Gonde, który w takich sytuacjach nie zwykł zawodzić.
Jedyną bramkę tego spotkania oglądaliśmy w 60. minucie. Riki Harakawa znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i dobił odbite przez Masude uderzenie Jo. Obaj zawodnicy Tosu zostali w tej akcji poszkodowani. Jo został kopnięty w głowę przez Bujisa, a strzelec bramki, Harakawa, przez bramkarza. Nagasaki próbowało doprowadzić do wyrównania, a najbliżej był Nakamura, który będąc w polu karnym oddał potężny strzał z powietrza. Wielu widziało już piłkę w siatce, ale na posterunku znów był Gonda, który genialną paradą zapobiegł utracie bramki.
Zawodnik meczu według AzjaGola: Shuichi Gonda (Sagan Tosu)
Niemal w pojedynkę zatrzymywał akcje i strzały zawodników Nagasaki. Niewątpliwy bohater tego spotkania.
Tosu – Gonda; Mitsumaru, Oumari, Takahashi, Kobayashi (79′ Yoshida); Harakawa (90+3′ Anzai), Takahashi, Takahashi, Fukuta; Torres, Jo (65′ Tagawa)
Nagasaki – Masuda; Takasugi, Buijs, Tagami; Onaga, Kurogi, Isomura (89′ Yoneda), Iio, Sawada, Hiramatsu (62′ Nakamura); Juanma Delgado (62′ Suzuki)
Autor tekstu: Kamil Gala
@GalsonHM
Wyświetleń: 267