Site icon AzjaGola

Świerczok za słaby na trzykrotnego zwycięzcę ACL

Polski napastnika japońskiego klubu Nagoya Grampus – Jakub Świerczok musiał uznać wyższość trzykrotnego zwycięscy Azjatyckiej Ligi Mistrzów Pohang Steelers.
Na papierze, biorąc pod uwagę wyłącznie statystyki,  polski napastnik nie ma się czego wstydzić, ponieważ przegrał z najlepszym azjatyckim klubem w historii rozgrywek ACL (Asian Champions League).  Niestety czasy świetność Steelers to historia i obecnie klub, jest brzydko mówiąc „padliną”, którą rozszarpują dla siebie największe drapieżniki w Korei Południowej oraz Azji.

Najlepsi zawodnicy, gdy tylko klub dostaje się do czołowych miejsc w koreańskiej K League, momentalnie trafiają do mocniejszych finansowo klubów. Patrząc choćby na zeszły sezon, duet Iljutcenko (19 goli 7 asyst) – Palocević (14 bramek 6 asyst) oraz super młodzieniec Song Min-Kyu (10 bramek 6 asyst) jak jeden mąż trafili do bogatszych klubów. Iljutcenko oraz Song do Jeonbku Motors a Palocević do FC Seul. 

Tak więc Nagoya Grampus z reprezentantem Polski oraz innymi gwiazdami jak australijski bramkarz Langerak czy czołowi piłkarze J.League Soma, Maeda, Kakitani trafili na zgoła inny zespół niżeli ten, który awansował w 2020 do Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Czytaj – o dwie półki słabszy  niż sezon temu.

Nie zmienia to faktu, że nazwa Steelers zobowiązuje i nasz rodak nie miał przyjemnej niedzieli.

Lim Sang-hyub zdobył dwie bramki, a Lee Seung-mo dołożył kolejną w przekonującym zwycięstwie 3-0 – Pohang w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Azjatyckiej Konfederacji (AFC).

W pierwszej połowie to japoński klub był bliższy lepszego wyniku a sam Jakub Świerczok miał dwie dogodne sytuacje strzeleckie, które niestety zmarnował.  Sytuacją, która obudziła Koreańczyków był moment, w którym ofiarnie wybronili 100% sytuację Nagoyi w 37 minucie spotkania.  Wówczas to 24 letni Lee Jun grający swój zaledwie 3 mecz w zawodowej karierze (!!!) na spółkę z  Kang Sang-Woo dzięki temu, że nie odpuścili w sytuacji beznadziejnej, uratowali zespół przed pewną utratą bramki.

Koledzy chcąc się odwdzięczyć za to poświęcenie, włączyli 3 bieg w drugiej połowie spotkania.
Zapomniany przez piłkarski świadek 33 letni Lim Sang-Hyub wykorzystał przebicie piłki na długi słupek po rzucie rożnym wykonywam przez weterana Sin Jin-Ho.  Nagoya w tym przypadku popisała się niemałą niefrasobliwością ponieważ w wydawać by się mogło łatwej sytuacji nie potrafili wyekspediować piłki poza pole karne.

Pohang podwoił przewagę w 70. minucie. Defensywny pomocnik, który jako kapitan Ulsan Hyundai podnosił puchar ACL w zeszłym sezonie – Shin Jin-Ho posłał lobem ze środka pola idealną piłkę do ex-reprezentanta koreańskiej młodzieżówki Lee Seung-mo ((MŚ U20 2017, MŚ U17 2015) a ten pokonał australijskiego golkipera przepięknym uderzeniem z woleja.

W doliczonym czasie gry, jednokrotny reprezentant Korei Południowej Lim Sang-Hyub pokazał, dlaczego 7. lat temu doznał zaszczytu powołania i sprawdził zasięg rąk Langerak uderzając nie do obrony w prawy górny róg bramki Nagoyi strzelając swoją drugą bramkę w meczu.  Jak przy każdej innej sytuacji bramkowej swoje „korki maczał” 33-letni Sin Jin-Ho asystując sprytnym podaniem piętką rówieśnikowi.

 

Skrót meczu po kliknięciu w poniższy link:

Pohang Steelers – Nagoya Grampus 

Zwycięstwo Pohang gwarantuje, że w przyszłym miesiącu w finale pojawi się południowokoreański klub. W niedzielnym drugim meczu ćwierćfinałowym dla regionu wschodniego Ulsan pokonało 3-2 Jeonbuk Motors, przez co ujrzymy bratobójczy półfinał pomiędzy dwiema koreańskim drużynami.

To będzie pierwszy wyjazd Pohang do finałowej czwórki w rozgrywkach AFC od 2009 roku, kiedy to ostatni raz wygrali ten turniej.

W drabince Regionu Zachodniego Al-Nassr i Al-Hilal spotkają się we wtorek w półfinale w Arabii Saudyjskiej.

Azjatycki organ zarządzający piłką nożną postanowił zorganizować mecze ćwierćfinałowe i półfinałowe East Region w Korei Południowej, aby zminimalizować podróże podczas pandemii COVID-19. Wszystkie mecze pucharowe, łącznie z finałem zaplanowanym na 23 listopada, będą potyczkami „jednomeczowymi”.

Jakub Świerczok, choć odpadł z Azjatyckiej Ligi Mistrzów i dziś wypomina się mu utraconą skuteczność,  to sezon może zakończyć jeszcze jako bohater japońskich boisk. Jego klub już niedługo będzie grał w finale Pucharu Ligi Japońskiej 30 października, a 27 października w ćwierćfinale Pucharu Cesarza. Jednym słowem ma szansę wygrać jeszcze 2. trofea oraz nastrzelać bramek w pozostałych 6. spotkaniach J.League. Trzymamy za niego kciuki a póki co Steelers kończą Jego „zabawę z dużymi chłopcami” na większej azjatyckiej arenie.

Auto tekstu: Adam Błoński 

Exit mobile version